Włodzimierz Bączkowski: Armia rosyjska stanowi drugoplanowy rodzaj potęgi rosyjskiej

Włodzimierz Bączkowski: Armia rosyjska stanowi drugoplanowy rodzaj potęgi rosyjskiej

oprichnikiŹródło: Włodzimierz Bączkowski, Rosja wczoraj i dziś. Studium historyczno-polityczne, Jerozolima 1946, s. 34-35, 38-41.

Włodzimierz Bączkowski

Jakie to są więc czynniki, przy których pomocy słaba stosunkowo armia rosyjska odnosi zwycięstwa i współdziała w rozwoju i utrzymaniu olbrzymiego imperium rosyjskiego? Rąbka tajemnicy odsłania szczerość niedawno zmarłego marszałka Szaposznikowa, szefa sztabu czerwonej armii i carskiego pułkownika. Tłumacząc źródła niepowodzeń sowieckich w wojnie z Polską wybitny dowódca sowiecki pisze, że klęska 1929 roku wypłynęła nie ze słabości armii i jej nędznego wyposażenia, jak to błędnie tłumaczy Tuchaczewski, lecz była wynikiem niedostatecznego zrewolucjonizowania Polski. „Przeceniliśmy zrewolucjonizowanie wewnętrznej sytuacji w Polsce w tym okresie. Przesada w ocenie tej sytuacji znalazła swój wyraz w nadmiernej, to znaczy, nieuzgodnionej z naszymi możliwościami ofensywnej operacji”[1].

W postawie Szaposznikowa wyczuwa się jego pogląd, iż źródła klęski nie należy szukać w takim czy innym stanie armii, jest to bowiem sprawa drugorzędna. Sedno zagadnienia tkwi gdzie indziej – w tym, co wojnę powinno poprzedzać i jej wyniki z góry określać. Elementami tymi, które wojnę mają poprzedzać i o jej losach z góry rozstrzygać są: szpiegostwo, odsłaniające zamierzenia nieprzyjaciela; elementy dywersji, niweczące w zarodku jego plany oraz dywersyjna dyplomacja i propaganda, osłabiająca wysiłek zbiorowy wrogiego kraju[2].

Przytoczone poglądy Szaposznikowa nie wiążą się li-tylko ze specyficznymi warunkami wojny 1920 r., gdy to ówczesna słabość czerwonej armii musiała być wyrównana przy pomocy rozkładu siły nieprzyjaciela. Czerwony marszałek powróci do tych samych poglądów w szereg lat później. W książce „Mózg Armii” z całym naciskiem podkreślać będzie takie przygotowanie terenu wroga, czy też przyszłego domniemanego nieprzyjaciela, aby rozłożyć go możliwie kompletnie od wewnątrz. Przeciwnik, zdaniem jego, musi być w zasadzie pokonany przed uderzeniem nań siłami zbrojnymi. Siły zbrojne powinny w znacznymi stopniu dokończyć dzieła, uderzając jak gdyby pięścią w budowlę już mocno popękaną. Jednym ze sposobów tego rodzaju przygotowania klęski nieprzyjaciela jest przeniknięcie do komórek dyspozycyjnych przeciwnika i rozkład ich od wewnątrz. Po tych przygotowaniach armia regularna możliwie jednym silniejszym uderzeniem osiąga zamierzony skutek i odnosi błyskawiczne zwycięstwo (…).   

W wyniku rozważań na czerwoną armią a na tle problemu istoty siły rosyjskiej  nasuwa się myśl, iż armia rosyjska w znacznej mierze stanowi drugoplanowy rodzaj potęgi rosyjskiej. Ocena wiec siły Rosji według stanu jej sił zbrojnych może być w pewnych okresach słuszna, lecz w zasadzie i na dłuższą metę jest błędna. Armia rosyjska, jakkolwiek jest formalnie odpowiednikiem armii zachodnio-europejskich, stanowi w zasadzie niejako ubezpieczenie dla właściwej akcji obronnej i ofensywnej Sowietów, prowadzonej za pomocą czynników wywiadu, dywersji, propagandy oraz dyplomacji, zmierzających do rozkładu elementów obronnych nieprzyjaciela. Dopiero po tych zasadniczych akcjach na widownię występuje armia rosyjska, mająca już z reguły skromniejszą rolę do spełnienia.

Przy takim stanie rzeczy uderza jakby brak przyczynowego związku pomiędzy stanem rosyjskiej siły zbrojnej, a sukcesami i militarnymi zdobyczami terytorialnymi Rosji. Nie znaczy to jednak, aby rosyjska armia nie dążyła równocześnie do stworzenia siły materialnej  i organizacyjnej na poziomie europejskim oraz aby nie szukała rozstrzygnięć w walce, w drodze uzyskania fizycznej przewagi ognia, manewru itp. To dążenie do stworzenia sił zbrojnych na najwyższym technicznym poziomie, cechowało również czasy Dżyngiza i Tamerlana. Jednocześnie jednak armie tych największych wojowników świata opierały swe nadzieje na zwycięstwo na wywiadzie, dywersji i tajnych matactwach dyplomacji. Podobna sytuacja zachodzi i wypadku armii czerwonej, która łączy w sobie oba czynniki:

1) dość wysokie techniczne wyposażenie, dobrą organizację itp.  z czynnikiem

2) niebywale rozbudowanego wywiadu, dywersji, itp., uprawianych na terenie nieprzyjaciela przez ekspozytury armii i inne instytucje sowieckie[3].

Wydaje się być rzeczą pewną, że istotna, choć ukryta rola tego ostatniego czynnika jest o wiele większa od pierwszego – i to właśnie tłumaczy główną tajemnicę klęski niemieckiej w walce z Rosją.

I tak kombinacja elementów wywiadu, dywersji, partyzantki i propagandy przeważają w sumie znaczenie regularnej siły zbrojnej Rosji, pomimo jej potężnej rozbudowy. Tę właśnie prawdę kryją w sobie słowa przywódcy sowieckich bezbożników, E. Jarosławskiego, gdy pisał, że czerwona armia, „posiada niezliczoną liczbę przyjaciół oraz sojuszników we wszystkich częściach świata – od Szanghaju do Nowego Jorku, od Londynu do Kalkuty”[4]. (…)

Istota siły czerwonej armii nie jest więc w zasadzie siłą samowystarczalną w działaniu w tym stopniu, w jakim samowystarczalne są armie europejskie. Siała ta jest uzależniona od czynników specjalnych, leżących poza sferą wojska i tego wszystkiego co łączy się z pojęciem wojska w europejskim sensie tego sława.

Siła ta kryje się nie tyle w potędze tej armii, w jej technicznym wyposażeniu, organizacji i siłach moralnych – ile w słabości nieprzyjaciela, w jego rozkładzie i dezorientacji, spowodowanych w dużym stopniu prze dywersję i matactwa sowieckiej akcji zagranicznej. Zaplecze nieprzyjaciela – oto teren, na którym rozgrywają się istotne walki Rosji ze światem zewnętrznym, gdzie Rosja odnosi zwycięstwa lub przegrywa. To co następuje potem, z reguły bywa tylko finałem absorbującym uwagę, lecz najmniej ważnym i najmniej istotnym.

Rosja, obok krajów klasycznego Orientu oraz obok Bizancjum, reprezentuje wyjątkowy typ tworu państwowego, w którym system szpiegowski i tajne akcje są czynnikami kryjącymi się w samych fundamentach ustroju państwa i jego aparatu. Wprawdzie czynniki te odgrywają poważną rolę w życiu wszystkich państw i krajów świata, lecz w rzeczywistości rosyjsko-sowieckiej zajmują one pozycję o wiele ważniejszą, i w wielu wypadkach – zwłaszcza w przełomowych okresach historii Rosji – rolę rozstrzygającą o rosyjskim „być lub nie być”.

Szpiegostwo i dywersja przedstawiają więc nie jeden z wielu składników siły państwowej Rosji, jak w krajach Zachodu, lecz stanowią czynnik zasadniczy, bez którego trwałość, wielkość i wiele sukcesów Rosji staje się niezrozumiałymi fenomenami.

Tę prawdę o Rosji, carskiej czy też komunistycznej, odczuł i genialnie określił autor „Nieboskiej Komedii”. W memoriale złożonym na ręce Napoleona III w początkach wojny krymskiej r. 1854 pisał Zygmunt Krasiński:

„Rosja jest wytworem pierwiastków najbardziej złowrogich i najbardziej rozkładowych, jakie są w historii. Zepsucie wyrafinowane ostatnich czasów Bizancjum przeszło w jej kościół i jej dyplomację. Srogość nieubłagana a zimna chanów mongolskich stała się sprężyną i jej administracji. Urządzenia gminne pierwotnych Słowian przechowały się i jej ludu. Rosja jest wielkim komunizmem, rządzonym przez władzę zarazem teokratyczną i wojskową. Ta władza zaś równa terrorowi 1793 r. w okropności, jest od niego nierównie wyższa w swej organizacji i w swej zdolności trwania. Kanton, Marat i Robespierre, to figury blade, jeśli się je postawi obok takich rewolucjonistów, jak Iwan Groźny, jak Piotr I, jak Mikołaj I.

Jeśli Rosja ma przestać być plagą, gotową spaść zawsze na kościół, na cywilizację, na świat, to jest na to tylko jeden sposób: doprowadzić ją do zupełnej niemocy. Wszelki pokój zawarty prze tym ostatecznym rezultatem, pogorszy tylko sytuację i pchnie nieprzyjaciela do nowych i straszniejszych wysileń. Upokorzony, ze zdartą maską, ale nie osłabiony chwyci się on innej broni i zanim powtórzy swój chybiony zamach na Konstantynopol, przygotowuje sobie inne drogi, ciemniejsze i skuteczniejsze. Poda rękę wszystkim tajnym stowarzyszeniom, wszystkim konspiracjom i skrytym konszachtom. Będzie je opłacał swoim złotem a popierał swoimi intrygami. Słowem, odda całą swą potęgę na usługi rewolucji socjalnej, aby obalić trony tych dynastii, co świeżo zerwały z nim przymierze, albo nim wzgardziły”. (…)

Źródło: Włodzimierz Bączkowski, Rosja wczoraj i dziś. Studium historyczno-polityczne, Jerozolima 1946, s. 34-35, 38-41.

Oprac. L.S.

 


[1] B. Szaposznikow, Na Wiśle, Moskwa 1924.

[2] Propaganda w pojęciu sowieckim pojmowana jest bardzo szeroko. Diegtiarew w pracy – „Polit-rabota w Krasnoj Armii” z r. 1921 pisał: „Historia wojny domowej zna nie mało przykładów, gdy w wyniku naszej wytrwałej propagandy – wojska nieprzyjacielskie ulegały rozkładowi, a niekiedy nawet przechodziły na naszą stronę. Agitacja i propaganda komunistyczna partii były duszą i mózgiem organizacji czerwonej armii”. Charitonow w pracy „Polit-aparat Krasnoj Armii w wojennoje wremia” z r. 1939 przytacza zdanie Lenina, że „dzięki propagandzie odebraliśmy koalicji jej żołnierzy”.

[3] W toku wojny niemiecko-rosyjskiej prasa sowiecka ujawniła istnienie w sowietach czegoś w rodzaju wojennej akademii wywiadu pod nazwą „Wyższej Wojennej Szkoły Wywiadowczej”, obchodzącej w 1944 roku swe dwudziestolecie.

[4] „Prawda” 21.I.1941.

Grafika: Nikołaj Niewriew, Opriczniki, (przed 1904 r.) 

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę