Włodzimierz Bączkowski: Uwagi o istocie siły rosyjskiej. Część 1.

Włodzimierz Bączkowski: Uwagi o istocie siły rosyjskiej. Część 1.

March_of_Russian_barbarityWłodzimierz Bączkowski

[Przedruk za: „Wschód–Orient; Kwartalnik poświęcony sprawom Wschodu”, Warszawa, październik-grudzień 1938].

I

W. Iwan, głęboki myśliciel rosyjski[1], pisał: Zawojewanija wsiegda byli dla nas ekwiwalentom gosudarstwiennoj siły [“Podboje były dla nas zawsze ekwiwalentem siły państwowej” – tłum. red.]. Gen. Kuropatkin w swym dzienniku oblicza, że w ciągu ostatnich lat Rosja prowadziła długi szereg wojen, ciągnących się w sumie 128 lat – z tej liczby wojny mające na celu rozszerzenie granic Rosji trwały w sumie 101 lat. Wojen obronnych prowadzono w tym czasie tylko cztery i trwały one w sumie zaledwie 4 i pół roku. Dane te, poparte tablicą rozwoju terytorialnego Rosji, sugerują wstępny pogląd, że wojny zaborcze Rosji są najwłaściwszym przejawem potęgi tego kraju, analiza zaś tych wojen musi nas z konieczności prowadzić do wyłuskania tych elementów, które skupiają w sobie istotną treść siły moskiewskiej. Analizując jednak wojny zaborcze Rosji, przekonamy się że Moskwa z reguły podbijała narody bądź znajdujące się w stanie kompletnego upadku, bądź też nie stawiające większego oporu. Zatrzymamy się na paru przykładach.

Cesarstwo Kazańskie padło w chwili wewnętrznej słabości i izolacji dyplomatycznej, niezdolne do oporu poza obroną murów Kazania (1551), carstwo astrachańskie w ogóle nie stanowiło żadnego zorganizowanego organizmu państwowego (1556), Syberię podbijały ochotnicze watahy pioniera Jermaka (1581) – z kolei Czułkow, również rodzaj Pizzaro syberyjskiego, dokończył dzieła podboju Syberii do linii średniego Jenisieju, nie napotykając na opór z jakim spotkali się konkwistadorzy amerykańscy (1584-1598). Tak samo zhołdowano ziemię Baszkirów (1586), ziemię Samojedów, wreszcie Tatarów, rozpylonych pomiędzy Obiem i Jenisiejem, ziemię Tunguzów i Jakutów. W tym samym czasie na zachodzie traktatem andruszowskim zdobyto Ukrainę zadnieprzańską walczącą na dwa fronty i opanowaną wewnętrzną anarchią (1667), a nieco później metodą lekkiej wyprawy myśliwskiej zagarnięto Kamczatkę (1703), ziemię Koriaków, na zachodzie część Finlandii i w r. 1772 pierwszą część osłabionej, zanarchizowanej, o przekupionej elicie Polski.

Jako następna padła Gruzja, całkowicie bezsilna, trwająca w podziałach i zagrożona przez muzułmańską część Kaukazu (1801). Nie było też rzeczą trudną opanować Besarabię kosztem dalekiej potęgi Islamu oraz słabej Wołoszy i Mołdowy (1812). Nie były żadnym militarnym bohaterstwem zdobycze na północnych koloniach Chin, odległych od metropolii o dobre 1200 km itd.

Jednocześnie momentem najbardziej zastanawiającym jest fakt, że najmniejszy opór na długo zatrzymywał zwycięski podbojowy pochód Rosji, a najmniejszy, lecz prężny i zdrowy moralnie ośrodek państwowo-narodowy umiał trzymać w szachu o wiele potężniejszą Moskwę. Złota Horda z XIV i początku XV w. panowała nad potężnym Księstwem Moskiewskim. Później mikroskopijny Krym przez półtora, dwa stulecia w wiekach od XIV do XVII zagrażał państwu 10-krotnie większemu pod względem ludności i 20, 30-krotnie większemu terytorialnie. Słynne zwycięstwo Piotra Wielkiego pod Połtawą nie było niczym innym, jak zwycięstwem Goliata nad Dawidem pozbawionym procy. Karol XII, odcięty od posiłków i pozbawiony amunicji, rozporządzający 17-tysięczną armią z czterema armatami bez zapasu prochu, miał przeciwko sobie wypoczętą 50 000 armię Piotra z 72 działami. W dodatku fatalny zbieg okoliczności – zranienie bohaterskiego króla, zła organizacja powstania Mazepy itp. – zmniejszyły szanse zwycięstwa szwedzkiego do minimum.

Interesujące są dzieje walki Rosji z Kaukazem Północnym. 150-200 tys. armia wielkiego mocarstwa walczyła wówczas z 8-10 tys. Górali, nie posiadającymi za sobą ani silnych węzłów jedności narodowej, ani wspólnej organizacji państwowej. Opór Górali trwał jednak przez 25 lat sprawiając Rosji nie lada kłopot. Rosja umiała ponosić klęski również i przy zdobywaniu pustki Turkiestanu w połowie ub. stulecia. Pyrrusowe zwycięstwo Rosji w wojnie 1877-78 r. również należy do zjawisk pokrewnego typu. Do tej samej dziedziny odnieść należy klęskę rosyjską w 1905 r. miarkowaną w części jeno trudnościami przestrzennymi.

Z drugiej strony jednak spotykamy się z faktem odwrotu i rozkładu na terytorium Rosji wszystkich wypraw, jakie przeciwko Rosji występowały. Przed zrealizowaniem swych zadań ustąpił Żółkiewski, w sposób przypominający w miniaturze odwrót wielkiej armii Napoleona. Sam wielki bóg wojny, dzięki aureoli niezwyciężonego, uniknął Sedanu. Jedynie wyprawa kijowska daje przykład odwrotu niosącego w sobie zarodki klęski chwilowo zwyciężającego wroga. Zostały odrzucone lub wycofały się z granic Rosji interwencyjne wyprawy w latach rewolucji. Anglicy ustąpili z Archangielska, to samo było z koalicją Odessy. Wycofali się jak niepyszni Japończycy z Zabajkalia oraz Nadamurza, pozostawiając rozdmuchaną przez propagandę legendę „bandy” atamana Siemionowa i „wołoczajewskich dniej”. Rodzajem cudu jest fakt utrzymania przez Rosjan jedności państwowej imperium rosyjskiego w latach 1917-21.

Rola siły zbrojnej Rosji we wszystkich tych wydarzeniach występuje w świetle bladym, jako coś marginesowego, co będąc zawsze słabe, jednocześnie umie zwyciężać dzięki wspaniale układającym się okolicznościom ubocznym przy których na czołowe miejsce wysuwa się czynnik uchwycenia odpowiedniego momentu oraz świadomego tworzenia dogodnego dla siebie układu stosunków. Stajemy w ten sposób przed zjawiskiem siły rosyjskiej, leżącej gdzieś poza formalną siłą militarną. Powiedzenie Trockiego, że Rosja to nie naród i nie państwo, lecz kontynent, nie rozwiązuje sprawy w całości, stanowiąc tylko jeden ze szczegółów ułatwiających sytuację Rosji. Obok trudności przestrzennych i okupacyjno-garnizonowych istnieją tu siły, które umieją wypierać wroga nawet w dobie wielkich trudności wewnętrznych typu „smuty” i rozszerzać swe wpływy polityczne w chwilach największego nasilenia wewnętrznych przeciwieństw, jak to było w dobie wojennego komunizmu, z politycznym opanowaniem Mongolii Zewnętrznej i później – w innych warunkach – Chińskiego Turkiestanu.

II

Nie możemy jednak pozostać na powierzchni faktów, nie sięgając głęboko w ducha rosyjskiego dla wyjaśnienia sobie istoty siły rosyjskiej. Musimy na wstępie uświadomić sobie następujące fakty:

Rosja, której główne państwowotwórcze procesy odbywały się na wschód od Moskwy, jest z punktu widzenia kultury państwowej (i nie tylko państwowej) państwem azjatyckim, powierzchownie i zewnętrznie zabarwionym europeizmem. Z azjatyckiego charakteru Rosji wypływa swoisty, podszyty mistycyzmem materializm światopoglądowy Rosjan. Stąd zaś wypływają dwie cechy rosyjskiego życia zbiorowego: niezdolność do poświęceń życia w walce o ideały narodowe lub państwowe oraz szukanie innych metod walki a unikanie walki zbrojnej, wymagającej krwi i najwyższej ofiarności. Tą inną drogą walki jest akcja polityczna, prowadzona różnorakimi metodami i skrajnie przewrotna, nie zatrzymującą się przed masowymi aktami wszelkiego rodzaju gwałtu sprowadzającego akcję polityczną do charakteru specjalnego rodzaju wojny nieregularnej. Związki kulturalne Moskiewszczyzny poprzez Mongolię z Chinami oraz z Indiami, podbudowują tego rodzaju metodę walki olbrzymim dorobkiem klasycznego Orientu, mogącego w tej dziedzinie twórczości pobić rekord każdego innego ośrodka kultury światowej[2].

Dzieło półmitycznego Kautalii pt. „Archa-Siastra” pochodzące z okresu Wed, uczy o skrajnie przewrotnych metodach rządzenia krajem, wobec których europejski odpowiednik Machiavella robi wrażenie naiwnych prób etyki chrześcijańskiej metodą intencjonalizmu. Musi być cel, który uświęca środki. U Kautalii samo osiąganie jakiego bądź celu, byle go wola ludzka nakreśliła, uświęca środki. Momenty etyczne nie odgrywają tu żadnej roli. Obok tego źródła azjatyckiego machiavellizmu Rosji w akcji politycznej istnieją również i źródła chińskie, wysuwające wysubtelnioną do nieosiągalnych przez Europejczyków wyżyn taktykę akcji rozkładowej, posługującej się m.in. narzędziem sensualnej muzyki, jako środkiem moralnego rozbrojenia wroga.

U jednego z pisarzy chińskich czytamy: „dezorganizujcie wszystko, cokolwiek jest dobrego u nieprzyjaciela, wciągajcie przedstawicieli warstw najwyższych do hańbiących występków, niegodnych ich stanowisk, potem zaś, w miarę potrzeby, odsłaniajcie ich przestępstwa. Nawiązujcie kontakty z najbardziej upadłym ludźmi u waszych wrogów, przeszkadzajcie rządowi wroga, siejcie niezgodę, niezadowolenie wśród poddanych, młodszych rzućcie na starszych, dążcie aby armia wrogów waszych zawsze miała braki w aprowizacji i umundurowaniu, wprowadzajcie muzykę rozmiękczającą obyczaje, dla ostatecznego rozkładu wroga posyłajcie rozpustnice. Bądźcie szczodrzy w propozycjach, w prezentach, uprzejmościach, oszukujcie, jeśli zajdzie potrzeba, dla dowiedzenia się, co dzieje się u nieprzyjaciela, nie żałujcie pieniędzy, im więcej pieniędzy wydajecie, tym większa będzie korzyść, są to pieniądze oddane na wielki procent, posiadajcie wszędzie szpiegów”.

Ten kto posiada tego rodzaju narzędzia akcji, poucza pisarz chiński, kto umie używać tego rodzaju metod, siać wszędzie rozkład i kłótnię, ten dopiero istotnie ma prawo do rządzenia, jest skarbem dla władcy i podporą państwa[3].

Dodać jednak należy, że mocne zastrzyki kultury państwowej i klasycznego daleko-wschodniego Orientu, otrzymane przez Moskiewszczyznę w dobie „mongolskawo iga” nie wyczerpują całości źródeł wyrafinowanego arcy-machiavellizmu Moskwy. Brak silnych wpływów łacińskiego Zachodu i na wpół-orientalny wpływ rychło-upadającego Bizancjum wytworzyły pewną pustkę kulturalną Moskwy, której nie zdołał wypełnić po brzegi odległy Wschód Indii i Chin. Pustkę tę poczęła wypełniać samoczynna twórczość kulturalna Moskwy, idąca po linii nadanej przez impuls wspaniałej, olbrzymiej, jakkolwiek mocno mechanicznej kultury hiper-imperium Czingiza i Tamerlana.

III

Historia wielkich armii Czingiza i jego następców, działających na terytorium dzisiejszej Rosji, uważana może być jako jeden z fragmentów wyrazu siły zbrojnej śródlądzia euro-azjatyckiego. Poniższe wywody wykażą zależność wojennych metod Rosji od mongoło-tatarskich oraz poprą w całej rozciągłości wywody ogólne, poprzedzające ten rozdział.

Armie największych wojowników świata – Czingizowiczów oraz Tamerlana prawie nigdy nie ponosiły klęsk m.in. dlatego, że armia wprowadzana była przez nich do akcji dopiero w końcowym etapie, dopiero wówczas, gdy na rzecz armii spadał względnie łatwy obowiązek ostatecznego spacyfikowania kraju, przeznaczonego na opanowanie. Bardzo długotrwała akcja rozpoznawcza, dywersyjna oraz rozkładowa zawsze poprzedzała u Mongoło-Tatarów wystąpienie na arenę działań siły wojennej, która redukowała swoją akcję do stawiania „kropki nad i” już de facto zaistniałego stanu rzeczy. W świeżo wydanej książce majora Zatorskiego czytamy: „Jeszcze na długo przed wszczęciem działań wojennych zbierano wiadomości o przeciwniku dla wyświetlenia jego położenia. Studiowano szczegółowo warunki fizjograficzne, wojskowe, polityczne, ekonomiczne, społeczne i religijne, by rozpocząć działania na podstawie konkretnych danych.

Ten wstępny wywiad postawiony na niezwykłej wysokości, zapewniał dowódcom mongolskim dokładną znajomość ogólnych warunków, środków i zasobów swego terenu operacyjnego, a jednocześnie zaznajamiał ich z organizacją, uzbrojeniem, taktyką i nastrojami wojsk nieprzyjacielskich. Ta świadomość rzeczywistego stanu położenia przeciwnika dawała im wiele szans powodzenia i powodowała śmiałość działania. Obok wywiadu wojskowego działali kupcy, bądź to na stałe umiejscowieni w terenie, zaopatrywani w tanie i dobre towary, bądź też przemierzający kraj nieprzyjacielski jako kupcy wędrowni. Mieli oni możność dotarcia wszędzie i nawiązania stosunków z ludnością i wojskiem nieprzyjacielskim. Wywiadowcy sporządzali szkice i opisy terenowe uzupełniane przez zbiegów i dezerterów. W łączności z kwaterą główną pracowali emisariusze mongolscy. Rozbudzali oni waśnie plemienne, dzielnicowe, narodowe i religijne, by wywołać niepokoje wśród ludności i bunty w wojsku. Jednocześnie dyplomaci mongolscy dążyli do odosobnienia przeciwnika przez oderwanie odeń sprzymierzeńców[4].

Sowiecki generał Swieczin pisze na temat strategii Mongołów: „Azjatycka strategia wymagała przewidującej i przewrotnej polityki. Wszelki środek był uważany za dobry o ile prowadził do sukcesu militarnego”; „Mongołowie nie skąpili pieniędzy na przekupienie, nie skąpili słów na obiecanki, wszelkie środki przeciwstawienia jednych interesów dynastycznych przeciwko drugim były wykorzystywane”; „Prawdopodobnie większa wyprawa wojskowa była przedsiębrana tylko wówczas, gdy zjawiała się pewność, iż w organizmie państwowym sąsiada powstały głębokie szpary”[5] .

Związek strategii Mongołów z tradycją wojenną Rosji jest dość jasny i może być śledzony w dziejach straży rosyjskiej przy dworze Chubilaj-Chana, oddziałów rosyjskich chanów Złotej Hordy, Moskali w armii Tochtamysza.

Książe Golicyn, członek wojennego komitetu naukowego przy sztabie głównym w Petersburgu, pisze w słowie wstępnym do książki Generała Iwanina (O wojennom iskustwie i zawojewanijach Mongoło-Tatar i średnie-azjatskich narodow pri Czingiz-Chanie i Tamerłanie, Sankt Petersburg, 1875): „Praca Iwanina tłumaczy nam w jaki sposób system wojenny (Czingiza) był po części opanowany przez nas, wchodząc w ciągu dwóch stuleci tatarskiej niewoli w nasze wojskowe obyczaje i zwyczaje w okresie przed reformami Piotra I.”

U generała Swieczina na ten temat czytamy: „Zapożyczyliśmy na wschodzie głęboki respekt dla techniki strzelniczej, dla prowadzenia walki z głębi, podziału armii na duży pułk, pułk od prawej ręki i od ręki lewej, na awangardę i rezerwę, organizację lekkiej konnicy, walczącej zarówno jak piechota. wielką uwagę dla służby wywiadowczej oraz ubezpieczenia”.

W nieco inny sposób potwierdzi nam zapożyczenie metod mongolskich przez Moskwę historyk kultury rosyjskiej Milukow, który w odniesieniu do czasów przedpiotrowych pisał: „Gdyby zapytać tych kniaziów moskiewskich, co poczną, gdy będą wolni (od niewoli mongolskiej), zapewne nie byliby w stanie rozwinąć innego programu, oprócz tego dawnego, tradycyjnego, który stał się instyktem: jeszcze więcej zabiegać i zbierać, oszukiwać i gwałty czynić – z jednym celem – zdobycia jak największej władzy i jak największej ilości pieniędzy”[6].

Czasy Piotra Wielkiego i jego następców nie wniosły w istocie nic nowego w obyczaje i taktykę wojenną Rosji. Stare metody zostały tu tylko przesłonięte mgiełką form europejskich. Pozostała stara treść, która wedle słów Milukowa stała się instynktem. Piotr Wielki przywiązywał wielkie znaczenie do działania na drogach łączności nieprzyjaciela. Dla tego celu tworzył specjalne, złożone z najlepszych żołnierzy oddziały. Maksymą Piotra I było: „Poszukiwanie walki generalnej jest sprawą niebezpieczną – w jedną godzinę wszystko może być obalone – lepiej jest więc pożytecznie wycofać się, niżeli ulec nieumiarkowanemu hazardowi”.

Ta sama tendencja do unikania rzucania na szalę wypadków armii i zastępowanie jej dobrym wywiadem, dywersją, rozkładem i akcją polityczną występuje w 1785 r., w żądaniach Potiomkina unikania walki z Fryderykiem Wilhelmem, używania lekkiej kawalerii, odcinania taborów z aprowizacją itd.

O olbrzymim wybrzuszeniu w strukturze państwowej Rosji czynników wywiadu, policji politycznej i narzędzi dywersji pisze m.in. komunistyczny historyk Pokrowskij: „Prawie na czele całego państwa za dynastii Romanowych stał prikaz tajnych dieł (ministerstwo spraw tajnych) oraz działające z inicjatywy tego prikazu wszelkiego rodzaju tajne kancelarie i ekspedycje kroczące w ślad za nami przez całe XVIII stulecie. W wieku XIX wszystkie te tajne urzędy zostały przekazane w ręce korpusu żandarmów i departamentu policji. Tajny prikaz od samego początku, przy pierwszych Romanowych, był obdarzony ogromnymi uprawnieniami. Nawet członkowie dumy bojarskiej, tzn. członkowie rady państwa, do tego prikazu nie zbliżali się i jego sprawami się nie zajmowali. Prikaz ten był więc poza kontrolą moskiewskiej rady państwa. Był on podporządkowany bezpośrednio samemu carowi i urzędnicy jego mieli w istocie większą władzę niżeli członkowie rady państwa”.

Wiemy z historii Rosji o roli i charakterze opriczniny z doby Iwana Groźnego, która poprzez prikaz tajnych dieł stanowi jeden nieprzerwalny ciąg wielowiekowej historii rosyjskiego GPU, instytucji odwiecznej, w genezie swej mongolskiej, stanowiącej ongiś wielką i świetnie działającą komórkę wojskowego wywiadu największego wojownika świata – Czingiza. Rola tej instytucji w strukturze państwowości rosyjskiej nie może być przeceniona, stanowi ona w istocie pewien rodzaj samodzielnego premier-ministerstwa, w miarę zakonspirowanego i rozczłonkowanego na cały szereg komórek administracji państwa i stanowiącego główną podporę caratu białego oraz czerwonego i źródła jego siły.

Dzieje dyplomacji moskiewskiej równie jasno świadczą o niezwykle przebiegłej i krętackiej taktyce postępowania. Zachowane instrukcje posłów moskiewskich od Iwana Groźnego do Aleksieja Michajłowicza nakazują posłom łgać o sile i posiadłościach cara moskiewskiego. Dzieje tej dyplomacji i akcji zagranicznej zachowały także liczne przykłady porywania ludzi z zagranicy.

W 1660 r. „zlikwidowano” za granicą syna bojarzyna moskiewskiego, Ordyna-Naszczokina, który umknął z Moskwy do Europy. Na początku XVIII stulecia carewicz Aleksy, syn cara Piotra, został porwany przez wywiad rosyjski wespół z dyplomacją, sprowadzony do Petersburga i tam zamordowany z nakazu ojca. W 1709 r. usiłowano tajnie zamordować Karola XII, w kilkanaście lat później zamordowano za granicą pułkownika Wojnarowskiego, za czasów Katarzyny porwano z zagranicy księżnę Tarakanowę, pretendentkę do tronu carów i utopiono ją w kazamatach twierdzy Piotra i Pawła. Za czasów Mikołaja I szpicle rosyjscy z paszportami dyplomatycznymi porywali i mordowali rewolucjonistów rosyjskich m.in. generała Kocebu, którego zamordowano w Paryżu. W myśl tej samej tradycji i zwyczajów zamordowano w 1926 r. Symona Petlurę w Paryżu, porwano generałów Kutiepowa i Millera, a przedtem otruto Wrangla. Gdzie indziej i w innych zewnętrznych okolicznościach GPU zainspirowało zamach na T. Hołówkę, ubijając naraz dwóch zajęcy: kłócąc Polaków mniejszością ukraińską i usuwając niebezpiecznego znawcę Rosji i zwolennika aktywizmu antyrosyjskiego. Najciekawsze są jednak w tej dziedzinie dzieje polsko-moskiewskie. Porywania senatorów polskich i inne sposoby likwidowania niewygodnych ludzi dla Rosji w Polsce mają swą długą i tajemniczą historię.

Przypomnieć w tym miejscu należy, że dzieje walk polsko-ruskich i kozackich w dawnej Polsce także mają w swej genezie wybitny udział dywersyjnych planów moskiewskich. Na 20 lat przed wystąpieniem B. Chmielnickiego przeciwko Polsce, powracający z Moskwy do Konstantynopola patriarcha Teofan odbierał z inicjatywy Moskwy przysięgi od wodzów rusko-kozackich, iż nie będą walczyć z Moskwą jednowierczą, ale obrócą swój oręż przeciwko łacińskiej Polsce. Podobnie było z dziejami ruchów hajdamackich, inspirowanych przez Moskwę, opłacanych przez Moskwę a nawet kierowanych przez ajentów moskiewskich. „Już Piotr Wielki używał hajdamactwa do politycznych celów. O tym, że Jaworski (Melchizedech) działał jako narzędzie dworu rosyjskiego, świadczy manifest Katarzyny wzywający ludność do rzezi i mianujący Zelezniaka naczelnikiem ruchu. Najnieprzychylniejszy sprawie polskiej Herrman nie waha się oskarżyć rosyjskiego rządu o użycie tego zbrodniczego środka w dalekonośnych celach politycznych”.

Niezwykle charakterystyczne są dzieje dywersyjnego podboju Polski przez Petersburg w II poł. XVIII wieku. Ten podbój nie miał nic wspólnego z rozgrywką militarną – rozstrzygająca była tu na szeroką skalę zakrojona dywersja oraz rozkład sfer rządzących Polski. Zdobyte z archiwum Igielstroma przez powstańców kościuszkowskich kwity rosyjskich agentów-dygnitarzy, przedstawicieli arystokracji i sfer sejmowych ówczesnej Polski odsłaniają bezmiar upadku moralnego ówczesnej elity polskiej oraz wspaniale przeprowadzoną i szeroko zakrojoną akcję rosyjskich ambasadorów w Warszawie. Około 110 nazwisk, a wśród nich nazwisko króla, ks. Czartoryskiego, prymasa Łubieńskiego, Ogińskiego, ks. Antoniego Czetwertyńskiego, wojewody Dzierżbickiego, biskupa Kossakowskiego, Raczyńskiego, Radziwiłła, Potockich, prymasa Poniatowskiego, kasztelana Ossolińskiego itd. widnieje na kwitach z archiwum ambasady rosyjskiej. Do liczby 110 nazwisk dołączyć tu należy całą plejadę niższych funkcjonariuszy policji i urzędów administracji ogólnej, które były na służbie rosyjskiej, pobierając regularne miesięczne pobory przez długie lata[7].

Równie pouczające są dzieje odparcia metodą dywersji inwazji Napoleona oraz rozkładu w szeregach niemieckich żołnierzy cesarza Francuzów. Już w 1910 r. wywiad rosyjski zaangażował ministra policji Prus, Grunera, który prowadził na terenie Niemiec propagandę prorosyjską oraz antyfrancuską. Od lat 1812-14 Clausewitz był na służbie rosyjskiej. Major von der Goltz organizował olbrzymie sprzysiężenie antyfrancuskie w korpusie Jorka i na terenie całych Niemiec. Najwybitniejsi uczeni i pisarze niemieccy byli w tym czasie na służbie rosyjskiej, wydając książki, broszury, periodyk dementujący biuletyny wojenne kwatery głównej Napoleona.

Propaganda rosyjska mianowała Napoleona wrogiem ludzkości i Antychrystem. Spadek cen zboża w północnych i wschodnich Niemczech został w tym czasie wykorzystany przez Rosję dla rozpalenia antyfrancuskiego nacjonalizmu niemieckiego sabotaże na śluzach kanałowych, którymi spławiano tabory wielkiej armii, podpalanie składów, organizacja masowej dezercji, oddziały agitatorów, komitet niemiecki w Moskwie na czele ze Steinem itp. Na skutkach akcji dywersyjnej osnuto wreszcie plan operacji berezyńskiej, okrążenia łacińskiego jądra wielkiej armii. Jednocześnie zawarto tajne przymierze z Metternichem w sprawie wzajemnego oszczędzania się w walkach. Niszczenie dróg łączności, ogałacanie terenu okupowanego przez Napoleona, pożar Moskwy, powstania chłopskie, przeistoczenie wojny regularnej w wojnę podjazdową pokonały niezwyciężonego boga wojny. Klimat i przestrzeń były tu w istocie drugorzędnymi czynnikami. Dodać należy, że w walce z Napoleonem dywersja rosyjska objęła swą działalnością również teren dawnej Polski i Polaków oraz Słowian południowych.

Interesujące są uwagi Swieczina na temat źródła niepowodzeń Napoleona. Cesarz Francuzów, wyraźnie się starzejący w okresie wyprawy na Rosję, zapomniał w walce z Rosją użyć środka podniesienia chłopów rosyjskich przeciwko pańszczyźnie. Skądinąd wiemy, że Napoleon zaniechał również szeroko rozpracowanego przez agentów francuskich oraz ambasadora Francji w Stambule planu podniesienia powstania na Ukrainie[8].

W sposób zupełnie podobny w treści pokonano wroga niepomiernie słabszego i w dodatku bynajmniej nie agresywnego, mianowicie Szamila, na Kaukazie Północnym. „Przemyślna linia polityki narodowościowej oraz klasowej, poprowadzona przez Rosjan od r. 1847 na Kaukazie, zniszczyła poczucie jedności i siłę sprzeciwu ze strony Górali”. (Swieczin).

W czasie wojny krymskiej wyzwolono również ruchawkę grecką przeciwko Turcji, dając greckiej partii wojennej 300 000 rubli. Podkupiono szefów plemion kurdskich. Agenci rosyjscy pracowali w Bułgarii, spalili składy z zapasami w Warnie wraz z całym miastem. Szykowano się w tym czasie „puścić na wolność Polaków”, aby zyskać ich przychylność. Najciekawsze są jednak chęci pokłócenia Anglików z Francuzami. Na oczach Anglików pod Sewastopolem urządzono uroczyste pogrzeby żuawów, praktykowano często zawieszenia broni na odcinku francuskim, inscenizowano bratanie się oficerów rosyjskich z francuskimi. Doprowadzono wreszcie do tego, że Anglicy powzięli przekonanie, że Francuzi dążą do zawarcia oddzielnego pokoju z Rosją.

Na założeniach dywersyjno-rozkładowych oparta była wojna rosyjska lat 1877-78. Nadzieja na rozpad Turcji, dywersję ze strony Słowian bałkańskich i chrześcijan tureckich miała przeistoczyć pochód armii rosyjskiej w stronę Stambułu w marsz tryumfalny. Opór załogi tureckiej w Plewnie całkowicie załamał moralną postawę armii i dowódców rosyjskich.

W nieprzebranej ilości przykładów dywersyjnego działania Rosji na terenie Europy i świata wybierzemy przykład przekupienia przez Rosję carską prasy francuskiej, charakteryzujący się niezwykłą hojnością i wybitnym zrozumieniem dla skuteczności działania propagandowego. W dokumentach ogłoszonych przez bolszewików dla kompromitacji caryzmu czytamy, jak rosyjski agent finansowy w Paryżu, Raffałowicz, pisał w 1904 r.: „W ciągu pierwszych miesięcy potworna sprzedajność prasy francuskiej pochłonie sumę 600 000 franków”. Wg zestawień rosyjskiego ministerstwa finansów z 1906 r., subwencje dla prasy francuskiej, pochłonęły w jednym tylko 1905 roku ponad dwa miliony franków.

C.d.n.

Źródło: „Wschód–Orient; Kwartalnik poświęcony sprawom Wschodu”, Warszawa, październik-grudzień 1938.

Grafika: March of Russian barbarity and cholera epidemic to Europe (French allegory). Źródło: Wikimedia Commons

***

[1] Wsiewołod Iwanow, My, Charbin, 1935, str. 5.

[2] Dociekania Karamzina, słowianofilów, wreszcie eurazyjczyków i azyjczyków a ostatnio czysto naukowe badania uczonych typu Riasanowskiego na Dalekim Wschodzie wykluczają moim zdaniem dyskusję na temat istotnej zależności kulturalnej, zwłaszcza w dziedzinie cywilizacji państwowotwórczej, Rosji od Mongolii, Chin, Persji a również i Indii.

[3] Generał Iwanin, O wojennom iskustwie i zawojenijach Mongoło-Tatarskich, Sankt Peterburg, 1875.

[4] mjr Wacław Zatorski, Czingiz-Chan, Główna Księgarnia Wojskowa, Warszawa, 1939, str. 69.

[5] Ewolucja wojennawo iskustwa, tom I i II.

[6] Oczerki po istorii russkoj kultury, tom III, część I, str. 92.

[7] Por. Warszawa w r. 1794 przez ks. Wacława Kapucyna, Kraków, 1909, str. 55-100.

[8] Ilko Borszczak, Napoleon i Ukraina, Lwów, 1936

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę