Kamil Gołaś: “Pragmatyczne partnerstwo” w stosunkach Federacji Rosyjskiej ze Stanami Zjednoczonymi

Kamil Gołaś: “Pragmatyczne partnerstwo” w stosunkach Federacji Rosyjskiej ze Stanami Zjednoczonymi

Kamil Gołaś

Frustracja władz i społeczeństwa rosyjskiego spowodowana niespełnieniem nadziei tych podmiotów doprowadziła do stopniowego przewartościowania prozachodniego kierunku polityki zagranicznej Rosji. Rosjanie zauważyli spadek pozycji ich państwa na arenie międzynarodowej oraz w polityce Stanów Zjednoczonych. Zdecydowani byli temu przeciwdziałać, co doprowadziło do wykrystalizowania się koncepcji świata wielobiegunowego. W klasycznym układzie dwubiegunowym Rosja nie była w stanie konkurować ze Stanami Zjednoczonymi. W sytuacji istnienia wielu ośrodków siły, Federacja miała szansę w jakiś sposób równoważyć wpływy USA przy pomocy pragmatycznych i koniunkturalnych porozumień z innymi znaczącymi państwami np. Chinami, Indiami, Japonią, Unią Europejską, czy też z Francją lub Niemcami. Od połowy lat dziewięćdziesiątych zaczęto określać politykę zagraniczną z „daleką zagranicą” jako równie ważną co z USA.[1]

Koncepcję ładu wielobiegunowego, sformułowaną jeszcze za czasów Kozyriewa wzmocnił nowy minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Jewgienij Primakow. Uważał on Rosję za w pełni samodzielny ośrodek siły na świecie i był zwolennikiem utrzymywania równej odległości od pozostałych ośrodków. Koncepcję te nazywano doktryną Primakowa.[2] Jednym z zasadniczych fundamentów tejże koncepcji było zadbanie, przede wszystkim, o interesy narodowe Rosji, nawet kosztem interesów innych państw. W związku z tym, za kwestię fundamentalną uważano zapewnienie Rosji bezpieczeństwa. Zagrożenie w tej kwestii widziano przede wszystkim w rozszerzeniu NATO na państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Mimo sprzeciwu wobec rozszerzenia, Rosja w czerwcu 1994 r. podpisała Dokument Ramowy Partnerstwa dla Pokoju, a 31 maja 1995 r. przyjęła Indywidualny Program Partnerstwa. Posunięcie to było związane z nadziejami Rosji, ze będzie mogła w decydujący sposób wpływać na dalszy rozwój tego programu oraz w konsekwencji na rozszerzenie Sojuszu.[3]

W roku 1996 stało się jasne, że w związku z wolą polityczną Zachodu, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, NATO zostanie poszerzone. Rosja widząc niemożność zatrzymania tego procesu zdecydowała się wynegocjować warunki jak najbardziej korzystne dla siebie.[4] Wreszcie po długotrwałych i trudnych negocjacjach 27 maja 1997 r. podpisano Akt Stanowiący o podstawach wzajemnych stosunków, współpracy i bezpieczeństwie między NATO i Federacją Rosyjską. W dokumencie podjęto decyzję o utworzeniu Stałej Wspólnej Rady NATO – Rosja, głównego forum dialogu. Zakres przedmiotowy współpracy miał obejmować: zapobieganie konfliktom poprzez dyplomację prewencyjną, wspólne operacje pokojowe, wymianę informacji na temat doktryn wojskowych, kontrole zbrojeń, zapobieganie proliferacji broni masowego rażenia.[5]

Ciekawy aspekt wspomnianej kwestii zauważył Marcin Kaczmarski w swojej pracy. Pisze on, że po podpisaniu Aktu Stanowiącego administracja amerykańska uznała, że Rosja została wkomponowana w ład europejski, co prowadziło do zmniejszenia jej znaczenia w polityce zagranicznej USA.[6] Zaistniał tu swego rodzaju paradoks, gdyż jak pamiętamy działania Rosji miały doprowadzić do zwiększenia jej znaczenia w stosunkach międzynarodowych, a rezultat był całkowicie odwrotny. Można stwierdzić, że był to jeden z powodów późniejszego rozczarowania Rosji polityką Zachodu.

Na dalsze ochłodzenie stosunków Rosji z USA miały wpływ mnożące się punkty ścierania się interesów tych mocarstw. Na pewno takim punktem spornym jest kaspijska ropa oraz kwestia linii przesyłowych. Ważne miejsce zajmuje  konflikt Armenii z Azerbejdżanem o Górny Karabach. Rosja popiera w nim Armenię, a Stany Zjednoczone skłaniają się raczej w stronę Azerbejdżanu. Kolejną kwestią jest rurociąg „południowy” Baku – Tbilisi – Ceyhan, który pozwoliłby ominąć terytorium rosyjskie i przełamałby rosyjski monopol na transport ropy z Azji Środkowej na zachód. Z oczywistych względów Rosja jest przeciwna takiemu rozwiązaniu. Podobnie niechętnie Rosja patrzyła na kontakty republik poradzieckich ze Stanami Zjednoczonymi. W listopadzie 1997 r. prezydent Kazachstanu Narsułtan Nazarbajew podpisał w Waszyngtonie plan współpracy ekonomicznej ze Stanami Zjednoczonymi, a także kontrakt na eksploatację złóż ropy naftowej w dwóch rejonach: w kazachskim szelfie na północnych wybrzeżach Morza Kaspijskiego oraz w rejonie Karaczaganak na północnym zachodzie republiki. Z punktu widzenia Rosji jest to działanie absolutnie antyrosyjskie, gdyż jak pamiętamy Federacja traktuje region Azji Środkowej jako fundamentalny dla swojego bezpieczeństwa oraz jako strefę wyłącznych interesów.[7]

Innym niepokojącym dla Rosji sygnałem była dyskusja w ramach NATO w latach 1997 – 1998 o zmianie koncepcji strategicznej sojuszu. Wśród zmian pojawiła się możliwość podejmowania operacji wymuszania pokoju poza terytorium traktatowym niezależnie od mandatu ONZ. Federacja obawiała się, że w przyszłości zapis taki może zostać wykorzystany przeciwko jej własnemu terytorium.[8] Kolejnym punktem spornym była sprawa interwencji w Iraku w 1998 r. Na początku roku zabiegi rosyjskie mające zapobiec akcji były skuteczne. Jednak w grudniu sytuacja z naruszeniem ONZ – owskiego reżimu kontroli powtórzyła się, lotnictwo amerykańskie i brytyjskie zbombardowało cele w Iraku (operacja „Pustynny lis”). Przedstawiciele władz rosyjskich określili naloty jako „barbarzyństwo”. Podobnie wyglądała ocena w stosunku do nalotów na cele w Sudanie i Afganistanie. Faktycznie jednak Rosjan drażnił fakt, że nie zostali wcześniej poinformowani o tych operacjach militarnych. W mniemaniu Rosji był to kolejny dowód na lekceważenie Rosji i jej stanowiska.[9]

Jednak największą prestiżową porażką Rosji był kryzys kosowski. Po fiasku rozmów pokojowych dotyczących Kosowa w Rambouillet, 24 marca 1999r. siły NATO rozpoczęły bombardowanie Jugosławii. Premier Prikmakow, który dowiedział się o akcji podczas podróży samolotem do USA, demonstracyjnie zawrócił do Rosji. Oczywiście władze rosyjskie skrytykowały operację prowadzoną bez rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Oskarżyły też USA o praktyki hegemonistyczne. Operacja ta uderzyła w interesy Rosji podwójnie:

  • okazało się, że Sojusz jest w stanie działać również bez zgody Rady Bezpieczeństwa, czyli bez zgody Rosji, co potencjalnie może stanowić zagrożenie dla tego państwa. W tym przypadku chodziło o mocno przesadzone obawy, że w przyszłości NATO może zechcieć interweniować na terytorium Rosji w związku z jakimś konfliktem etnicznym.
  • Rosyjskie próby mediacji miedzy społecznością międzynarodową a Serbami, czynione nawet po rozpoczęciu bombardowań, 30 marca w Belgradzie, nie przyniosły rezultatów co było znaczną prestiżową porażką Rosji.[10]

26 marca 1999 r. Rosja zerwała stosunki z Sojuszem, a pracownicy przedstawicielstwa Służb Informacyjnych NATO w Moskwie zostali poproszeni do opuszczenia Rosji w ciągu 24 godzin.[11] Były to jednak przede wszystkim gesty symboliczne, gdyż Rosja nie mogła doprowadzić do otwartego konfliktu z Waszyngtonem. Wiązało się to pośrednio z kryzysem finansowym w Rosji w 1998 r., z którego Rosja nie była się w stanie podnieść bez międzynarodowej pomocy ekonomicznej, która w dużym stopniu była zależna od postawy Ameryki. Stopniowanie i łagodzenie stanowiska było widoczne w rosyjskiej odpowiedzi na amerykańską krytykę tzw. drugiej wojny czeczeńskiej. Rosjan bardzo drażniły protesty USA, które były dużo wyraźniejsze niż w roku 1994.

Moskwę raziła „niekonsekwencja” Zachodu, który sam bombardował Jugosławię, a krytykował, według Rosjan podobną, akcję w Czeczenii. Doszło więc do kuriozalnej sytuacji, w której prezydent Jelcyn groził rosyjskimi rakietami, a premier Putin uspokajał, że stosunki rosyjsko – amerykańskie są bardzo dobre.[12] Z drugiej strony wielu obserwatorów komentowało, że omawiane relacje nie były tak złe od końca zimnej wojny. Jednak należy pamiętać, że mimo kontrowersji, USA nadal pozostawały głównym parterem międzynarodowym Rosji.[13] Moskwa po prostu nie mogła sobie pozwolić na brak uczestnictwa w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi.

W roku 2000 polityka zagraniczna Rosji pod rządami Władimira Putina jeszcze bardziej nabrała cech pragmatyzmu, niektórzy mówili nawet, że była to prawdziwa Realpolitik.[14] W początkowym okresie rządów Putina dało się zaobserwować ciekawą tendencję: deklaracjom w duchu pragmatyzmu i pojednania towarzyszyły działania, które w USA odbierane były jako wyzwania dla amerykańskich interesów. Była to właściwie sytuacja odwrotna niż za czasów Jelcyna.[15]

Zaniepokojenie Waszyngtonu wywoływały wzmożone kontakty Rosji z Chinami, Indiami, Koreą Północną, Iranem, Irakiem, Libią i Kubą.[16] W lutym 2001 r. USA oskarżyły Rosję o sprzedaż wojskowych technologii nuklearnych i rakietowych do Iranu, Chin, Indii i Korei Północnej. Ze Stanów Zjednoczonych dochodziły sygnały, że antyamerykańskie działania Rosji nie będą tolerowane, co było zgodne z zapowiedziami przedwyborczymi prezydenta Busha.[17] Rosję oskarżano również o nasilenie działalności szpiegowskiej na terytorium Stanów Zjednoczonych. W połowie marca 2001 r. w wyniku wykrycia wieloletniego szpiega rosyjskiego w strukturach FBI, wezwano do wyjazdu z USA 50 dyplomatów rosyjskich. Oczywiście Rosjanie wykonali symetryczną odpowiedź i wydalili z własnego terytorium taką samą liczbę Amerykanów.[18] Należy jednak zwrócić uwagę na stosunkowo spokojne komentarze w Rosji. W późniejszych komentarzach pojawiały się stwierdzenia, że umiarkowane akcje Rosji w 2001 r. były związane z planowaną reorientacją polityki zagranicznej wobec Stanów Zjednoczonych, która miała miejsce po atakach z 11 września.

Podsumowując, omawiany okres należał do najchłodniejszych pod względem jakości relacji USA – Rosja. Rosja w tym okresie przeszła od entuzjastycznej polityki prozachodniej, poprzez skrajnie antyzachodnią do pragmatycznej. W okresie tym pojawiło się wiele kwestii powodujących kontrowersje w relacjach obu mocarstw. Wiązały się one z neoimperialnymi tendencjami w Federacji Rosyjskiej z jednej strony oraz pewnym umniejszaniem roli Rosji przez Zachód z drugiej. Mimo to relacje USA – Rosja pozostały główną osią polityki Kremla, co po 11 września umożliwiło prozachodni zwrot w polityce zagranicznej Federacji Rosyjskiej.

 


[1] J. Kiwerska: op. cit s. 277 – 278,  M. Raś: op. cit. s. 68 – 69, J. Stachura: op. cit. s. 60 – 61

[2] M. Raś: op. cit. 69 – 70

[3] M. Pietraś: Stosunki Federacji Rosyjskiej  z Sojuszem Północnoatlantyckim. W: Federacja Rosyjska w stosunkach międzynarodowych. Red. A. Czarnocki, I. Topolski  s. 177

[4] J. Kiwerska: op. cit. 291 – 293

[5] M. Pietraś: op. cit. s.  180 – 181

[6] M. Kaczmarski: op. cit. s. 56

[7] Rocznik Strategiczny 1997/1998 s. 158 – 160

[8] M. Pietraś: op. cit. s. 181

[9] Rocznik Strategiczny 1998/1999 s. 136 – 137

[10] Tamże s. 137

[11] J. Kiwerska: op. cit. s. 390 – 391

[12] M. Raś: op. cit. s. 73

[13] Rocznik Strategiczny 1999/2000 s. 167 – 168

[14] Rocznik Strategiczny 2000/2001 s. 76 – 77

[15] Tamże  s. 196

[16] Tamże s. 197

[17] Tamże s. 200

[18] W. Baluk, R. Szafraniec: op. cit. s. 146

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę