Jan Stec: Wojny specjalne – cz. 1. Refleksje historyczne

Jan Stec: Wojny specjalne – cz. 1. Refleksje historyczne

UKr_wojnapłk rez. Jan Stec

1. Refleksje historyczne

Dramatyczne wydarzenia ostatnich kilkunastu miesięcy na Ukrainie oraz w innych regionach zapalnych (Bliski i Środkowy Wschód, Afryka Północna) spowodowały istny zalew publikacji, dyskusji, konferencji itp., poświęconych sytuacji w tych regionach świata oraz prognoz jej dalszego rozwoju. W wielu wystąpieniach zaczyna dominować pogląd jakoby doszło do generalnych zmian w dziedzinie strategii i taktyki działań militarnych, a także metod i środków powodujących zmiany sytuacji geopolitycznej na terytoriach objętych konfliktami. Pojawiły się nowe pojęcia „wojen hybrydowych”, „zielonych ludzików”, „wojen miatieżnych” itp. Jedna ze współautorek, dobrego zresztą opracowania, Czas EuroMajdanu wymienia aż 25 kategorii różnego rodzaju wojen nie precyzując ich charakterystyki. Myślę, że ta tendencja będzie trwać, tym bardziej, że wciąż mamy do czynienia z odgórnie kierowaną akcją propagandową, dotyczącą zagrożenia wojennego.

Tymczasem problem nie jest aż tak skomplikowany. Wymienione wybiórczo rodzaje działań mieszczą się w ramach wojny bądź wojen specjalnych, których generalne założenia zostały opracowane przed około pięćdziesięciu laty i nadal są w większości aktualne. Jest oczywiste, że w warunkach trwającej rewolucji naukowo-technicznej oraz burzliwego rozwoju środków masowej komunikacji konieczne były korekty, dotyczące zarówno środków jak i metod prowadzenia działań specjalnych, ale ogólne założenia pozostały niezmienne.

Powyższe nie wyklucza aktualności stosowanych powszechnie terminów, jak: „wojna domowa”, „wojna obronna” itp.

Jest oczywistym, że takie działania jak presja polityczna, szantaż militarny, blokada ekonomiczna, dywersja, sabotaż itp. były znane i stosowane od wieków, aczkolwiek najczęściej pod innym nazewnictwem.

Aby zrozumieć istotę i znaczenie wojen specjalnych we współczesnym świecie, a także podjąć próbę zdefiniowania tego rodzaju działań, wydaje się niezbędnym spojrzenie na to zjawisko z historycznej perspektywy. Oto kilka przykładów z czasów II wojny światowej a także okresu późniejszego.

Faszystowskie Niemcy były pierwszym państwem, w którym w pełni doceniono rolę działań specjalnych zarówno w sferze militarnej, jak i propagandowo-psychologicznej w realizacji zaborczych celów. Niemcy też były pierwszym państwem, w którym powstało Ministerstwo Propagandy kierowane aż do końca istnienia III Rzeszy przez dr Josepha Goebbelsa. Głównymi kierunkami oddziaływania zarówno propagandowego, jak i organizacyjnego były:

  1. Oddziaływanie na mniejszość niemiecką za granicą w kierunku jej integracji, umacnianie postaw patriotycznych oraz propagowanie ideologii faszystowskiej.
  2. Wspieranie partii i wszelkiego rodzaju organizacji o charakterze faszystowskim bądź skrajnie nacjonalistycznych.
  3. Wykorzystanie antagonizmów narodowościowych, religijnych, kulturowych itp. do osłabienia spoistości wewnętrznej i potencjału obronnego poszczególnych państw.

Mniejszość niemiecka w Europie była dość liczna. Największe jej skupiska zamieszkiwały na terenach:

  • Czechosłowacji (ok 2,5 mln) głównie w rejonie sudeckim;
  • ZSRR (ok 1,8 mln) głównie nad środkową Wołgą i republikach nadbałtyckich, ale także na Ukrainie;
  • Polski (ok 1 mln) głownie na Śląsku i Pomorzu.

Ponadto znaczniejsze ilości Niemców zamieszkiwały na terenach przygranicznych we Francji, Belgii, Holandii, Danii, a także na obszarze Siedmiogrodu i północnej Jugosławii.

Praca uświadamiająca i organizacyjna w skupiskach mniejszości niemieckiej była prowadzona metodycznie i wielokierunkowo. Poza Ministerstwem Propagandy uczestniczyły w niej:

  •      agendy Ministerstwa Spraw Zagranicznych,
  •      wywiad wojskowy (Abwehra),
  •      wydzielone komórki Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA),
  •      liczne instytuty naukowe, organizacje kulturalne, sportowe itp.

Działalność ta okazała się niezwykle efektywna. Dominującym wówczas stereotypem Niemca na terenach Europy był dobry gospodarz i lojalny obywatel. Powszechnym zaskoczeniem było to, że ci sami ludzie zorganizowani i często uzbrojeni przy współpracy z miejscowymi elementami faszyzującymi występowali przeciwko własnemu państwu. To była właśnie osławiona V kolumna (termin ten użyto po raz pierwszy w czasie wojny domowej w Hiszpanii 1936–1939). Bardziej dalekosiężnym skutkiem była akcja deklarowania się i podpisywania niemieckich list narodowościowych (volksliste). Przykładowo na terenie Polski problem ten dotyczył ok 1,8 mln ludzi.

Czynnikiem bardzo istotnym było ideowe i organizacyjne wsparcie partii i różnego rodzaju grup faszystowskich bądź skrajnie nacjonalistycznych, istniejących prawie we wszystkich państwach europejskich. Przykładowo można tu wymienić:

  •        Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN),
  •        Francuską Partię Ludową oraz Organizację „Krzyże Ogniste”,
  •        Żelazną Gwardię w Rumunii,
  •        Duńską Narodowo-Socjalistyczną Partię Robotniczą itd.

Pamiętać należy, że zwłaszcza po okresie wielkiego kryzysu 1929–1933 popularność idei faszystowskich wzrosła, a jeśli do tego dodamy dużą siłę przyciągania III Rzeszy, to skutki tych działań były bardzo wymierne. Przykładowo w latach 1941–1945 tylko w elitarnych zagranicznych formacjach SS podjęło służbę ochotniczą około 250 tys. osób, w tym między innymi:

  •          60 tys. Łotyszy,
  •          25 tys. Estończyków,
  •          25 tys. Holendrów,
  •          20 tys. Francuzów,
  •          10 tys. Duńczyków,
  •          30 tys. Jugosłowian (głównie muzułmanów),
  •          30 tys. Ukraińców.

Jeśli do tego dodamy setki tysięcy osób pełniących służbę w różnego rodzaju formacjach policyjnych oraz paramilitarnych, to sukces prowadzonych w tym zakresie działań wydaje się oczywisty.

Niemcy okazali się prawdziwymi mistrzami w podsycaniu i wykorzystaniu często odwiecznych waśni narodowościowych i religijnych:

  •          Czesi i Słowacy,
  •          Polacy i Ukraińcy,
  •          Serbowie i Chorwaci,
  •          Grecy i Albańczycy,
  •          Węgrzy i Rumuni.

Skutki tego często okazywały się tragiczne, jak choćby w Jugosławii, czy na wschodnich terenach II Rzeczypospolitej.

Na uwagę zasługują fakty wykorzystywania odrębności nawet niewielkich grup etnicznych. Tak na przykład, na terenach Podhala udało się Niemcom w latach 1940–1941 pozyskać około 40 tys. osób do tzw. narodowości góralskiej (Goralenvolk).

Spójrzmy teraz jak przedstawiały się przykłady zastosowania przez Niemców działań propagandowo-psychologicznych oraz dywersyjno-sabotażowych w wybranych kampaniach.

Presja polityczna, szantaż militarny, zdecydowana postawa mniejszości niemieckiej oraz wykorzystanie antagonizmów czesko-słowackich doprowadziły do rozczłonkowania, a następnie zaboru Czechosłowacji 1938/1939, zresztą przy biernej postawie mocarstw zachodnich.

Kampania polska 1939 była zbyt krótka, aby w pełni wykorzystać zaplanowane wcześniej działania dywersyjne i sabotażowe, choć elementy działań V kolumny zaistniały i były dość dotkliwe.

Klasycznym przykładem obezwładnienia dużego i silnego państwa jest Francja 1940 r. Francuzi zgodnie z układem sojuszniczym z Polską wypowiedzieli wojnę Niemcom (3 IX 1939), ale nie podejmowali żadnych aktywnych działań. Przez 7 miesięcy trwała tzw. dziwna wojna „drole de guerre”. Francja dysponująca nieporównywanie silniejszą i nieźle wyposażoną technicznie armią czuła się bezpieczna. Dobre położenie strategiczne, potężna linia Maginota, uzupełniona od strony belgijskiej linią Alberta i dodatkowym pasem umocnień wydawały się dostateczną gwarancją. Ale we Francji bardzo żywa była pamięć wielomilionowych strat poniesionych w I wojnie światowej. Tych strat biologicznych społeczeństwo francuskie nie zdołało odrobić. Wojna wzbudzała niechęć. Niemcy dobrze wykorzystali ten okres do rozwinięcia bezprecedensowej kampanii pacyfistycznej, wykorzystując radio, prasę i różnego rodzaju wydawnictwa jawne i półjawne (we Francji nie działała praktycznie cenzura). Najczęściej kolportowanym hasłem było: „…nie daj się zabić za Gdańsk…”. Dodatkowo na niekorzyść armii francuskiej działał długi okres bezczynności owocujący spadkiem dyscypliny. Niemcy rozpoczęli kampanię 10 maja 1940 r. (Fall Gelb), uderzając poprzez górzyste pasmo Ardenów, w lukę między potężnymi umocnieniami francuskimi i w ciągu 10 dni osiągnęli brzeg Atlantyku. Wojna była przegrana. Dodatkowo przeprowadzono szereg udanych akcji dywersyjno-sabotażowych. W oparciu o doświadczenia kampanii polskiej udało się spowodować masowy ruch ludności, który stał się zmorą dla ruchu oddziałów wojskowych. Jak pisze późniejszy szef VI Zarządu Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), bardzo skuteczny okazał się masowy kolportaż broszury zawierającej rzekome proroctwo, że bezpieczne będą tylko okolice południowo-wschodniej Francji. Część oddziałów francuskich usiłowała walczyć, ale były również i liczne przypadki, że żołnierze udawali się do niewoli w szyku zwartym wyrażając radość, że oto wojna się kończy. Po 40 dniach działań jeden z najwybitniejszych dowódców francuskich z I wojny światowej marszałek Philippe Petain podpisał akt kapitulacji, stając jednocześnie na czele kolaboracyjnego rządu Vichy. Uchodząca za potęgę Francja została nie tyle rozbita, co rozłożona przy stratach niemieckich niewiele przewyższających te, które poniósł Wehrmacht w czasie kampanii polskiej 1939 r.

Przygotowując się do decydującej kampanii w Europie, ataku na ZSRR zarówno kierownictwo polityczne III Rzeszy, jak i Niemiecki Sztab Generalny przywiązywali dużą wagę do operacji specjalnych. Niemcy mieli doskonałe rozeznanie nie tylko potencjału militarnego ZSRR, ale również sytuacji wewnętrznej, ze szczególnym uwzględnieniem problemów narodowościowych oraz skutków represji dokonanych w okresie brutalnej kolektywizacji (1929–1933) oraz tzw. „czystek” stalinowskich 1936–1938. Przyczyniła się do tego ścisła współpraca wojskowa z ZSRR po układzie w Rapallo 1923–1933, oraz ożywiona współpraca gospodarcza i wymiana handlowa, która trwała aż do ostatnich dni pokoju. Dodatkowym atutem było przejęcie przez Abwehrę w 1939 r. części akt II Oddziału Sztabu Generalnego WP, w tym całości dokumentów dotyczących tzw. ruchu prometejskiego.

Prometeizm był to ruch skupiający przedstawicieli nierosyjskich narodowości ZSRR, stawiający sobie za cel osłabienie państwa radzieckiego poprzez aktywizację środowisk nacjonalistycznych i różnego rodzaju separatyzmów. Ruch był inspirowany i kierowany przez II Oddział Sztabu Generalnego WP przy wsparciu Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. W ramach tego ruchu utrzymywano stale kontakty z przedstawicielami różnych narodowości i grup etnicznych (Ukraińcy, Tatarzy krymscy, Kozacy, Gruzini, Azerowie, Ormianie, Górale kaukascy itp.). Okresowo w Wojsku Polskim służyła na zasadzie kontraktów niewielka grupa oficerów (ok. 200). Głownie byli to Ukraińcy, ale także Gruzini i przedstawiciele innych nacji. Efekty tych działań nie były imponujące, no ale możliwości Abwehry były w tym względzie nieporównywalnie wyższe.

Tak jak w przypadku innych kampanii nasilono pracę propagandowo-agitacyjną, a także organizacyjną zarówno wśród mniejszości niemieckiej, jak i w środowiskach o zabarwieniu nacjonalistyczno- faszystowskim, szczególnie na Ukrainie i w republikach nadbałtyckich.

Stratedzy niemieccy zdawali sobie sprawę z tego, że długotrwała wojna z ZSRR może być niebezpieczna, a jej wynik niewiadomy. Dlatego też należało rozbić radzieckie siły zbrojne w jednej, a najwyżej w dwóch błyskawicznych kampaniach, osiągnąć planowaną rubież Archangielsk-Astrachań i podyktować ZSRR warunki rozejmu bądź pokoju. Stąd też ogromną wagę przywiązywano do początkowego okresu wojny. Aby wzmocnić efekt zaskoczenia starannie przygotowano operacje dywersyjną o niespotykanym dotychczas zasięgu. Jej wykonawcami mieli być żołnierze specjalnej dywizji „Brandenburg”. Jednostka ta rozbudowana od skromnego batalionu specjalnie zorganizowanego w 1937 r., pod względem organizacyjnym i szkoleniowym podlegała Oddziałowi II Abwehry, zaś w czasie działań bojowych zorganizowane na jej bazie grupy podlegały odpowiednim organom dowodzenia Wehrmachtu. Skład osobowy składał się zarówno z Niemców, jak i obcokrajowców. Dobór był niezwykle selektywny. Wydzielone grupy jednostki „Brandenburg” z powodzeniem wykonały wiele skomplikowanych zadań specjalnych w czasie kampanii duńsko-norweskiej oraz francuskiej 1940 r., a także na Bałkanach w 1941 r. (Operacja Marita). Tym razem dobór był niezwykle staranny – wszyscy uczestnicy akcji bardzo dobrze władali językiem rosyjskim (byli wśród nich uciekinierzy z ZSRR). Ponadto byli doskonale zaznajomieni z zasadami dowodzenia i regulaminem obowiązującym w Armii Radzieckiej. Nie bez znaczenia była też dobra znajomość terenu przyszłego działania , a także ewentualna możliwość nawiązywania kontaktów z miejscowym podziemiem. Prawie wszyscy uczestnicy operacji występowali w mundurach Armii Radzieckiej, w tym również wojsk NKWD, dysponując odpowiednimi dokumentami.

Zdając sobie sprawę ze słabości radzieckiego systemu łączności, zwłaszcza radiowej sprawą priorytetową było zniszczenie dużych węzłów łączności przewodowej. Drugim priorytetem były uderzenia na stanowiska dowodzenia dywizji, korpusów itp. w celu wyeliminowania choćby części kadry kierowniczej. Trzecim wreszcie celem zasadniczym było uchwycenie ważnych strategicznie obiektów (np. mostów, węzłów kolejowych) i utrzymanie ich do chwili nadejścia sił własnych. Zaplanowano też szereg zadań pomocniczych, jak np. atakowanie miejsc zakwaterowania personelu lotniczego itp. Trzeba wyraźnie podkreślić, że rezultaty tej zaplanowanej z ogromnym rozmachem operacji dywersyjnej były wręcz szokujące.

Przerzucane uprzednio, głównie drogą lotniczą, grupy i zespoły dywersyjne na kilka lub kilkanaście godzin przed rozpoczęciem wojny wykonały około 200 skutecznych uderzeń. Zniszczono ponad 20 dużych i kilkadziesiąt mniejszych węzłów łączności. W czasie bezpośrednich uderzeń na stanowiska dowodzenia poległo ponad 700 oficerów sztabowych, w tym 18 generałów. Dowodzenie wojskami na szczeblu od korpusu w dół zostało praktycznie sparaliżowane. Niedostatek łączności radiowej powodował, że kierowanie marszem dużych jednostek odbywało się poprzez posterunki regulacji ruchu. Były nierzadkie przypadki, że dywersanci podmieniali obsadę tych posterunków, kierując całe bataliony a nawet pułki w okrążenie. W kilku przypadkach skutecznie zaatakowano personel lotniczy, przebywający na kwaterach oddalonych kilka kilometrów od lotnisk polowych. Było również wiele przypadków opanowania ważnych obiektów na głębokich tyłach. Tak na przykład, już w trzecim dniu wojny grupy dywersantów zdołały opanować mosty na Dźwinie w Dyneburgu odległe około 250 km od linii styczności wojsk i utrzymać je do chwili podejścia własnych czołówek pancernych. W wielu rejonach, szczególnie na Ukrainie i w republikach nadbałtyckich z niemieckimi grupami dywersyjnymi aktywnie współdziałały miejscowe bojówki nacjonalistyczne. Tak na przykład, na Ukrainie do działań użyto między innymi dwa bataliony (Nachtigall i Roland) złożone z członków OUN, dowodzonych przez oficerów Abwehry.

Ostatecznie, po kilku miesiącach Rosjanie jako tako opanowali sytuację, ale skutki były nieodwracalne. W ciągu czterech pierwszych miesięcy wojny utracono ogromne tereny. Wprawdzie do osiągnięcia wspomnianej linii Archangielsk-Astrachań było jeszcze daleko, ale przecież był już zablokowany Leningrad, wojska niemieckie przeszły linię Dniepru i znalazły się u wrót Zagłębia Donieckiego. Utracono Krym z wyjątkiem Sewastopola, a Moskwa została bezpośrednio zagrożona. Ilość jeńców przeszła wszelkie oczekiwania. Niejako skutkiem ubocznym działań dywersyjnych stała się dość powszechna tzw. „szpiegomania”, której ofiarą padło co najmniej kilka tysięcy ludzi rozstrzelanych bez sądu.

Tak czy inaczej dobrze zaplanowana i skutecznie realizowana działalność dywersyjna stanowiła istotny wkład do osiągnięcia wspomnianych efektów.

Czy w tym okresie były możliwości zapoczątkowania rozpadu ZSRR, to jest sprawa dyskusyjna. Postawa przynajmniej części niektórych narodowości mogła na to wskazywać. Na szczęście również dla Europy kierownictwo III Rzeszy niejako upojone sukcesami popełniło szereg błędów, na przykład:

  •  nie zdecydowano się na utworzenie choćby namiastki państwowości ukraińskiej;
  •  nie rozwiązano kołchozów;
  •  nie sprecyzowano wyraźnego stanowiska wobec religii (głównie prawosławia);
  •  wdrożono na obszarach zajętych bardzo surowy reżim okupacyjny i bezwzględną eksploatację gospodarczą.

To wszystko spowodowało generalną zmianę postaw ludności. Nie zmienia to faktu, że ponad milion obywateli ZSRR podjęło służbę w różnego rodzaju formacjach niemieckich, z czego około 100 tys. w jednostkach SS.

Charakterystycznym przykładem wykorzystania różnego rodzaju działań specjalnych w skali strategicznej był niemiecki plan „Edelweiss”, przez wielu uważany za nierealny i fantastyczny, miał jednak pewne szanse powodzenia. Plan ten zakładał ogólnie opanowanie większości terenów Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Zakaukazie, opanowanie terenów roponośnych, przerwanie dogodnych szlaków komunikacyjnych (Kanał Sueski) wiodących do Azji, a w szczególności do Indii. W dalszej kolejności zamierzano rozszerzyć obszar działań na tereny Azji Środkowej i pakistańskie pogranicze Indii.

Jedną z podstawowych przesłanek realizacji owych zamierzeń była proniemiecka postawa większości miejscowych elit. Przyczyn było kilka, a mianowicie:

  •      dla półfeudalnych elit muzułmańskich faszyzm jawił się jako ustrój wręcz doskonały;
  •      współpraca z Niemcami była właściwie jedynym sposobem na odrzucenie brytyjskiej kurateli;
  •      nie bez znaczenia był fakt popierania przez Brytyjczyków żydowskiego osadnictwa w Palestynie.

Czołowy autorytet islamski na tym terenie, mufti Jerozolimy Hadżi Amin al Hussajn kilkakrotnie odwiedzał Adolfa Hitlera, a niemiecki MSZ przyznał mu stałą pensję kwartalną 90 tys. marek płatną w walutach wymienialnych. Podobną postawę przyjął przywódca iracki Raszyd Ali Guliani , który wiosną 1941 r. rozpoczął antybrytyjską rebelię.

Prawdziwą jednak i podstawową bazą wypadową na tym obszarze miał stać się Iran. Proniemiecka postawa zarówno szacha Rezy-Pahlavi, jak i większości miejscowych elit zapewniała Niemcom swobodę działania. Według źródeł rosyjskich, w latach 1939–1941 przerzucono do Iranu ponad 10 tys. ton uzbrojenia i sprzętu wojskowego oraz kilkutysięczną grupę specjalistów, instruktorów itp. Byli to w znacznej części oficerowie różnych specjalności. Intensywnie przygotowywano różne warianty działań dywersyjno- sabotażowych, przy czym pierwszoplanowymi celami były zagłębie naftowe w płn. Iraku oraz w rejonie Baku.

W drugiej połowie 1941 r. w południowej Grecji rozpoczęto intensywne szkolenie tzw. Korpusu „F” (od nazwiska dowódcy gen. O. Felmy). Skład osobowy tej jednostki stanowili ochotnicy, głównie z krajów arabskich, ale także Irańczycy, Turcy. Były nawet dwa pododdziały złożone z Hindusów. Korpus miał być użyty w przypadku powodzenia ofensywy niemieckiej na Kaukazie.

W tym miejscu konieczna jest pewna dygresja. Otóż najsłabszą stroną gospodarki wojennej III Rzeszy było zaopatrzenie w paliwo. Ogólne wydobycie ropy w Niemczech, krajach okupowanych i satelickich (głównie w Rumunii) nie przekraczało 11 mln ton. Potrzeby były o wiele większe. Uzupełniano je głównie poprzez produkcję paliw syntetycznych z węgla (4 mln ton w 1941) ale i to nie wystarczało. Stąd opanowanie złóż naftowych było celem strategicznym.

Jak już wspomniałem dla Anglików utrata terenów roponośnych, a w dalszej perspektywie Kanału Sueskiego oraz przeniesienie działań dywersyjnych w pobliże granicy Indii było ogromnie niebezpieczne.

Ale również dla ZSRR utrata Kaukazu i Zagłębia Bakijskiego, a w perspektywie również niepokoje w Azji Środkowej byłoby dość bolesnym ciosem. Wprawdzie ZSRR wydobywało wówczas ponad 30 mln ton ropy, z czego jednak aż 2/3 w rejonie Baku. Tu też znajdowały się największe zakłady przetwórcze. Poza tym utrata Kaukazu oznaczałaby zagładę radzieckiej Floty Czarnomorskiej. Ponadto w przyszłości tą drogą przechodziło ok 30% dostaw amerykańskiej pomocy dla ZSRR w ramach „Land Lease”.

Ta zbieżność interesów spowodowała decyzję obu mocarstw o okupacji Iranu (od 25.08.1941) trwającą do końca wojny. Szach został zdetronizowany, a proniemiecką warstwę kierowniczą, kadrę zarówno wojskową, jak i cywilną odsunięto i częściowo internowano. Sytuację opanowano, chociaż w niektórych, zwłaszcza górskich rejonach starcia trwały aż do 1944 r. 

Powyższe oznaczało jednak zakończenie realizacji planu „Edelweiss”. Dyrektywa Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu na 1942 rok wyznaczała Kaukaz jako główny cel działań zaczepnych. W dyrektywie uwzględniono wykorzystanie problemów narodowościowych i nastrojów miejscowej ludności, zwłaszcza na terenach Płn. Kaukazu, ale także w republikach środkowoazjatyckich, gdzie nadal istniał, co prawda w formie szczątkowej, zbrojny ruch oporu kierowany przez radykałów islamskich tzw. „basmaczy”.

Jeśli chodzi o problemy narodowościowe i etniczne, to rezultaty długotrwałej pracy organizacyjnej były widoczne. Poparli Niemców generalnie krymscy Tatarzy, Czeczeńcy, Ingusze oraz Kałmucy, a także część Kozaków zarówno dońskich, jak i kubańskich. Także wśród innych narodowości (Azerowie, Gruzini, Uzbecy) przypadki kolaboracji były dość liczne.

Realizując dyrektywę OKW z kwietnia 1942 oddziały niemieckie do końca sierpnia 1942 r. osiągnęły przełęcze głównego grzbietu Kaukazu, a na najwyższym jego szczycie (Elbrus) powiewała flaga ze swastyką. Pozostało teraz zejść w dół na Zakaukazie. Zarysowały się trzy główne kierunki uderzenia:

  •                  Grozny – Machaczkała – Baku,
  •                  wzdłuż tzw. gruzińskiej drogi wojennej na Tbilisi,
  •                  – kierunek nadmorski na Suchumi – Batumi.

Na wyniki tych zmagań oczekiwał wspomniany Korpus „F”. Oczekiwała też Turcja, gdzie nastroje proniemieckie były bardzo silne. Siły radzieckie na Zakaukaziu były relatywnie słabe. Ale i Niemcy nie mieli sił i środków do kontynuowania ofensywy. Wszystkie rezerwy pochłaniała bitwa Stalingradzka. Ze strategicznego punktu widzenia zdobycie Stalingradu nie dawało niczego. Przecież Niemcy już 30 sierpnia 1942 dotarli w kilku punktach do Wołgi. Przed nimi była rzeka o szerokości prawie 3 km, a za nią ciągnące się 800 km prawie niezaludnione tzw. „głodne stepy”. Także jako arteria komunikacyjna Wołga nie odgrywała wówczas szczególnej roli. Była więc bitwa Stalingradzka głównie zmaganiami o charakterze prestiżowym i moralnym. Była walką o inicjatywę.

Klęska pod Stalingradem spowodowała generalny odwrót na południowym kierunku. Do 15 marca 1943 Niemcy opuścili Kaukaz. Wspomnieć należy o nieudanym epizodzie, a mianowicie zrzucie 501 batalionu spadochronowego SS na teren Uzbekistanu, gdzie miał on wesprzeć miejscową rebelię. To był koniec realizacji planu „Edelweiss”, którego powodzenie mogło zmienić oblicze wojny.

Znaczenie operacji specjalnych dla osiągania długofalowych celów strategicznych w pełni docenili Anglicy. W lipcu 1940 r. utworzono w Wielkiej Brytanii Zarząd Operacji Specjalnych (Special Operations Executive), którego celem była koordynacja i wspieranie ruchu oporu na terenie okupowanych krajów Europy. Wewnątrz Zarządu utworzono sekcje krajowe, które na bieżąco współpracowały z odpowiednimi organami krajowymi oraz rządami emigracyjnymi. Działalność SOE skupiała się głównie na szkoleniu i przygotowywaniu kadr dla ruchów podziemnych i partyzanckich w zakresie:

                            – wywiadu,

                            – dywersji i sabotażu,

                            – organizacji i dowodzenia oddziałami partyzanckimi,

                            –  szeroko rozumianej propagandy.

Drugą dziedziną było wspomaganie materialne ruchu oporu. Chodziło głównie o broń i inne środki walki, a także środki łączności, medykamenty itp. Przerzut zarówno ludzi, jak i środków materiałowych odbywał się głownie drogą powietrzną. Przykładowo na teren okupowanej Francji przerzucono ok. 11 tys. ton ładunków, do Jugosławii 10, 5 tys. ton, do Grecji 5,8 tys. ton. Polska otrzymała drogą powietrzną ok 600 ton różnego zaopatrzenia, ponadto przerzucono 316 oficerów (cichociemnych) i 28 osób cywilnych. Trzykrotnie zrealizowano operację „MOST” z lądowaniem samolotów na terenie okupowanym.

Skutki działalności SOE trudno przecenić. Dotyczą one nie tylko udanych spektakularnych akcji, jak np. zniszczenie zakładów NORSK HYDRO w Norwegii, produkujących tzw. ciężką wodę dla prób jądrowych, lub zamach na szefa Protektoratu Czech i Moraw R. Heydricha. Miernikiem jest przede wszystkim ilość sił, które były bezpośrednio bądź pośrednio zaangażowane w walce z ruchem oporu. W różnych okresach było to od 40–55 dywizji (równorzędnych), najwięcej w Jugosławii. Tych związków taktycznych brakowało na frontach.   

C.d.n.

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę