Włodzimierz Bączkowski
[Ciąg dalszy – zobacz część 1.]
IV
Rok 1920 jest dalszym ciągiem dziejów dywersji rosyjskiej, za którą wlecze się byle jaka armia będąca dodatkiem, rodzajem licznej watahy pacyfikacyjnej. B. Szaposznikow, bardzo dyskretnie dyskutujący z pomysłem „pochodu za Wisłę” Tuchaczewskiego, dość wyraźnie atakuje naiwne, europejskie poglądy niefortunnego czerwonego marszałka. Klęska 1920 r. wypłynęła nie ze słabości armii czy jej nędznego wyekwipowania, jak to tłumaczy Tuchaczewski, lecz z niedostatecznego zrewolucjonizowania Polski. „Przeceniliśmy zrewolucjonizowanie wewnętrznej sytuacji w Polsce w tym okresie. Ta przesada w ocenie sytuacji w Polsce znalazła swój wyraz w nadmiernej, tzn. nie uzgodnionej z naszymi możliwościami, ofensywnej operacji”[9].
Ten pogląd wypowiada L. Trocki. W postawie Szaposznikowa łatwo wyczuwa się przekonanie, że nie należy szukać źródła klęski w takim czy innym stanie armii. To jest sprawa drugorzędna, sedno sprawy tkwi gdzie indziej – w tym co wojnę powinno poprzedzać i jej wynik określać z góry nieomal w 100%. Kult Clausewitza w pracy Szaposznikowa jest również znamienny. Uczeń doktryn moskiewskich z przełomowych lat 1812-14, Clausewitz, jest wychowankiem wojennej tradycji moskiewsko-mongolskiej[10]. Jego poglądy o integralnym powiązaniu polityki z wojną i haseł politycznych z walką orężną nie w Niemczech, lecz w Rosji znalazły pełne uznanie. Paul Rohrbach atakuje bezideowość wojny niemieckiej z Rosją w 1914 r.[11] Natomiast „Krasnaja Zwiezda” z 7 listopada 1938 r. pisze: „Formułka Clausewitza była w sposób należyty doceniona przez klasyków marksizmu. Tylko w świetle markso-leninowskiej nauki została ona w należyty sposób wyniesiona – ze sfery dogmatyki wkroczyła w sferę regulaminowego działania”.
Wroga należy spreparować tak, żeby go można było „gołymi rękami” wziąć, żeby go można było „szapkami zakidat”. Wieczna słabość armii rosyjskiej vice versa tu również bierze swój początek.
Na bardzo głębokiej tradycji mongolskiej osnuta jest polityka narodowościowa ZSSR. Źródła historyczne opisują ciekawe przykłady zachowania się rządów mongoło-tatarskich wobec wyznań narodów podbitych. W stolicy chanów w Pekinie, Kara-korum czy nawet Złotej Hordzie wspaniale miały się i cieszyły się pełnią swobód świątynie wszystkich wyznań, jednocześnie ulegając, według wszelkiego prawdopodobieństwa, asymilacji duchowej i państwowej. „Stogław” z 1543 r. zachował ciekawy przepis, aby w cerkwiach tłum moskiewski zdejmował czapki, jako że wchodzenie do świątyni chrześcijańskiej w czapkach to „przeklęty spadek po Mahomecie”.
Prawo mongolskie przewidywało surowe kary dla złodziei mienia kościelnego i dla obrażających kapłanów. W historii polskiej podobną postawę zajął tylko Kazimierz Wielki wobec Ziemi Czerwieńskiej. Leninowska polityka narodowościowa jest w świetle tej tradycji wspaniałym trikiem uratowania rozpadającego się w ogniu rewolucji wielkiego imperium, przy pomocy wzięcia na siebie obowiązku reprezentowania formy narodowej ludów Rosji, do tej folklorystycznej formy przede wszystkim przywiązanych. Jednocześnie zaś polityka ta miała na celu – poprzez tworzenie republik związkowych na pograniczu imperium, posiadających swe większości narodowe poza granicami ZSSR – wessanie tych zagranicznych większości w organizm państwowy Rosji.
Obok zjawiska polityki narodowościowej Rosji, na szczególną uwagę zasługuje wszędobylskość Kominternu, realizującego bardzo starą rosyjską zasadę: „Moskwa wsiemu miru gaława”, które ujął pięknie majestatyczny Dierżawin: „O Ross, szagni i wsia wsielennaja twoja”. Istota taktyki Kominternu polega na tym, aby nie zapominając o przewodniej idei dążyć do jej realizacji drogą najskrajniejszych kompromisów. Katolików bratać z komuną, masonów z papieżem, byle naprzód, byle bliżej do celu. Jeden z założycieli Kominternu L. Trocki w bardzo charakterystyczny sposób przemawiał do młodzieży-agitatorów, wysyłanych na Ukrainę w 1919 r.:
„Towarzysze! To, o czym my tu w Rosji mówimy z zupełną otwartością, na Ukrainie można mówić szeptem, a jeszcze lepiej w ogóle nic o tym nie mówić. Umiejętność milczenia należy również do jednej z form krasomówstwa. Wy Towarzysze wyruszacie na Ukrainę. Pamiętajcie, że nie ma pracy agitatorskiej bardziej trudnej niżeli na Ukrainie. Po raz trzeci wysyłamy tam silne kadry i za każdym razem z coraz nową taktyką, z coraz nowymi chwytami. Konkretnie praca wasza będzie polegała na przestrzeganiu następujących zasad:
1. Nie narzucać chłopu ukraińskiemu komuny dopóty, dopóki nasza władza tam nie zostanie utrwalona. 2. Ostrożnie wprowadzać komunę w dawnych majątkach pod nazwą karteli lub stowarzyszeń. 3. Przekonywać, że w Rosji nie ma komunizmu. 4. Jako przeciwwagę wobec niepodległościowemu Petlurze i innym – twierdzić, że Rosja również uznaje niezależność Ukrainy, lecz pod warunkiem istnienia tam władzy sowieckiej, zaś Petlura sprzedaje Ukrainę państwom burżuazyjnym. 5. Tylko idiota lub prowokator, bez sensu, wszędzie i przy każdej okazji będzie mówił, iż walczymy z Petlurą. Czasem, dopóki Denikin nie został całkowicie rozbity, lepiej puszczać pogłoski, że władza sowiecka jest w sojuszu z Petlurą”. Dodać należy, że tego rodzaju przemówienie wygłosił Trocki wobec grona młodzieży żeńskiej, „kursistek”[12].
W zupełnej zgodzie z rosyjską historią, z rosyjską strategią działa obecnie polityka rosyjska na Dalekim Wschodzie, dążąca do uniknięcia wojny oraz uwikłania Japonii na kontynencie chińskim. Chińczycy – to Słowianie bałkańscy, którzy mają za zadanie rozsadzić imperializm japoński, oflankować go od południa, utopić w morzu krwi, otworzyć okres Połtawy dalekowschodniej. Te jasne, proste, osnute na wiekowej tradycji i oparte na wielu przykładach zasady, chcieli zniweczyć naiwni bohaterowie spod Chang-Ku Fengu, zdobywając się na aktywną inicjatywę w walkach z Japończykami. Ci „głupcy” mogli przed właściwym czasem uwikłać Sowiety w większe rozgrywki militarne, w których Rosja najnaturalniej poniosłaby klęskę. Usztywniony przez wpływ zachodnich teorii wojskowych Blucher, tak jak Tuchaczewski, nie rozumiał subtelnej, bezzasadnej taktyki rosyjskiej, gubiąc się w prostackich rozważaniach na tematy uderzenia czołowego „tarannoj taktiki”, bardzo modnej w średniowieczu, gdy jeszcze wierzono w sądy boskie. Również czytając krytykę Tuchaczewskiego ze strony Szaposznikowa z 1924 r., można było przewidywać upadek Tuchaczewskiego – nie negując oczywiście istnienia i innych powodów dla jego likwidacji.
Jest jeszcze moment masowej czystki w armii czerwonej, trudno wytłumaczalny w całości. Wydaje się jednak, że zjawisko to tłumaczy, w części przynajmniej, geneza rewolucji komunistycznej w Rosji, przedstawianej jako reakcja na zacofanie gospodarcze Rosji carskiej, na ukryty rozkład imperium pod wpływem działania separatyzmów narodowych oraz jako reakcja na klęski wojenne w latach 1905 i 1914. W tym świetle restauracyjne tendencje szkoły Tuchaczewskiego, dawnych oficerów carskich, ideowe wpływy emigracji rosyjskiej, wreszcie inercyjne trwanie resztek pseudo-rosyjskości w Rosji, w sumie wyrażające się w restytucji szeregu elementów życia wojskowego, charakterystycznych dla Rosji carskiej, lub armii europejskich, musiały u władców Kremla budzić obawy przed niebezpieczeństwem nawrotu do dawnych, zbankrutowanych źródeł klęsk.
Kreml jak gdyby rozumie, że to co powszechnie jest uważane za wyraz siły i ładu wojskowego, to w sytuacji rosyjskiej nie jest tym w pełni. Okres panowania ładu i jednolitej potężnej władzy carskiej w dobie Mikołaja I był okresem niebywałej słabości armii rosyjskiej, nie tylko ze względu na fatalną organizację służby sanitarnej oraz fatalne odżywienie, powodujące śmierć 2/3 poborowych, lecz przede wszystkim ze względu na ogromną niepewność składu oficerskiego armii, co prowadziło do konieczności korzystania z elementu niemieckiego w stopniu masowym. W 1862 r. Niemcy stanowili wśród poruczników 5,84%, a wśród generałów 27,8%.
W dodatku – dzieje wojenne Rosji posiadają wspaniały okres Suworowa, a przede wszystkim Potiomkina, który w połowie XVIII wieku, w dobie panowania drillu pruskiego, wprowadzał naukę obywatelską do szeregów, nakazywał oficerom być przyjaciółmi żołnierzy, nie zaś uosobieniem groźnej dyscypliny. Bicia i ostre kary były zakazane. W czasie musztry należało stać spokojnie i swobodnie, a zamiast musztry z kbk – „skorawo zariada i wiernawo prykłada”.
Demokratyzacja stosunków w armii, to na pewien sposób i w pewnej mierze, właśnie w despotycznej Rosji, jedyny sposób stworzenia minimalnej chociażby atmosfery „podioma” oraz uzasadnienia motywu wyzwoleńczego, pod którego sztandarem Rosja zawsze dokonywała swych podbojów i odnosiła sukcesy militarne. Miał też Berson Otmar formalną rację, gdy pisał, że w armii rosyjskiej była prowadzona sui generis propaganda pokojowa, wyciągając stad daleko idące wnioski. Lecz merytoryczna racja była bezwzględnie po stronie Ryszarda Wragi, który zaatakował Otmara z racji szerzenia przez niego szkodliwego przeświadczenia o pokojowych tendencjach Rosji. Cały spór wynikł tu stąd, że nie według stanu moralnego i fizycznego wojska, lecz według dezorganizacyjnych każdorazowych możliwości Rosji na terenie państw ościennych można sądzić o tym, czy Rosja w danym okresie przygotowuje się lub jest gotowa do walki, czy też nie.
O dodatnim niekiedy wpływie demokratyzacji stosunków w armii świadczyć może historia siły zbrojnej Napoleona, bądź czystek przeprowadzanych w latach 1792-1793 we Francji[13]. Wydaje się, że zmiany zachodzące w Czerwonej Armii idą po linii nie chaotycznego szaleństwa, lecz są zjawiskami uzasadnionymi i nieodłącznymi od tego specyficznego podłoża, na którym się odbywają. Nominacja zastępców Woroszyłowa w osobach Szczadenki, speca od rozkładowej akcji i znawcy wojny nieregularnej oraz żyda Mechlisa, przedstawiciela „cienkiej roboty”, nie zaś „tarannoj taktiki” , w dodatku obu politruków, jest w zupełnej zgodzie z naturą rzeczy rosyjskich. Procesy, odbywające się w Rosji, są procesami krystalizacji, które świadczą o szybkich przygotowywaniach Rosji do walki i wojny, są procesami likwidacji wszelkich źródeł wewnętrznych sprzeczności.
Oczywiście, że koszt przejściowej (może bardzo długotrwałej) dezorganizacji armii jest bardzo wielki.
V
Polska wielka myśl romantyczna świetnie zdawała sobie rację z treści Rosji i z istoty siły rosyjskiej. A. Mickiewicz widział wyraźnie azjatycki charakter Rosji, rudymenty planowej gospodarki itp. Z. Krasiński szedł głębiej i dalej: „Rosja jest wytworem pierwiastków najbardziej złowrogich i najbardziej rozkładowych, jakie są w historii. Zepsucie wyrafinowane ostatnich czasów Bizancjum przeszło w jej kościół i jej dyplomację. Srogość nieubłagana a zimna chanów mongolskich stała się sprężyną jej administracji. Urządzenia gminne pierwotnych Słowian przechowały się u jej ludów.
Rosja jest wielkim komunizmem, rządzonym przez władzę zarazem teokratyczną i wojskową. Ta władza zaś równa terrorowi z 1793 r. w okropności, jest od niego nierównie wyższa w swej organizacji, w swej zdolności trwania. Danton, Marat i Robespierre to figury blade, jeśli się je postawi obok takich rewolucjonistów, jak Iwan Groźny, jak Piotr I, jak Mikołaj I. Jeśli Rosja ma przestać być plagą, gotową zawsze spaść na kościół, na cywilizację, na świat, to jest na to tylko jeden sposób: doprowadzić ją do zupełnej niemocy. Wszelki pokój zawarty przed tym ostatecznym rezultatem, pogorszy tylko sytuację i pchnie nieprzyjaciela do nowych i straszniejszych wysileń. Upokorzony, ze zdartą maską, ale nie osłabiony, chwyci się on innej broni i zanim powtórzy swój chybiony zamach na Konstantynopol, przygotowuje sobie inne drogi, ciemniejsze a skuteczniejsze. Poda rękę wszystkim tajnym stowarzyszeniom, wszystkim konspiracjom i skrytym konszachtom. Będzie je opłacał swoim złotem a popierał swoimi intrygami. Słowem odda całą swą potęgę na usługi rewolucji socjalnej, aby obalić trony tych dynastii, co świeże zerwały z nim przymierze, albo nim wzgardziły”[14].
W 1856 r. Mierosławski pisał: „Najwyraźniejszym objawem przewagi Rosji jest nieustanne przesiąkanie jej niszczącej myśli do dziedzin najbardziej niechętnych jej panowaniu i do ludów najbardziej podrażnionych, najbardziej czujnych na jej najście”.
„Czemu przypisać tę nieomal niemoc wszelkich wysiłków materialnych Francji i Anglii przeciwko państwu trzykrotnie słabszemu technicznie, niż każde z nich, jeśli nie temu naczelnemu rozbrojeniu, tej niewidzialnej malarii, którą sączą doktryny rosyjskie poprzez wszystkie szczyty społeczne Zachodu, aż wreszcie przedostają się one do najgłębszych pokładów społeczeństwa zachodniego. Doktryny te mogą być tylko zaprzeczne, i to właśnie czyni je tak groźnymi. Idea rosyjska, to w istocie swej cezarat mongolski starego świata, czyli zaprzeczenie drogą pochłaniania wszelkich praw ludzkości. Ma ona zbyt wiele sprytu na to, by miała wystąpić otwarcie, zadawala się wszczepianiem własnych nienawiści i wstrętów w sercu narodów, po których duszę sięga. Ileż złych instynktów, ileż zawiści mrocznych, ile zaprzaństwa duchowego, ile, zwłaszcza, słabości dostało się nieświadomie na żołd tego kusiciela, który drugą ręką sieje oszczerstwa przeciwko wszystkiemu, co mu staje na przeszkodzie”[15].
W odrodzonej Polsce jeden J. Piłsudski zdobył się na podobny do Z. Krasińskiego poziom zrozumienia istoty rosyjskiej mocy i rosyjskich środków działania. Przede wszystkim z myślą o Rosji mówił on o agenturach na zjeździe kaliskim w 1927 r.: „agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca, że tak powiem, jest współbieżna z pracą agentur obcych”.
Stosunek J. Piłsudskiego do Weygand’a, opisany przez D’Abernona, motywowany przez Piłsudskiego względami specyficznego charakteru wojny z Rosją, w której doświadczenie największego chociażby generała europejczyka z frontu francusko-niemieckiego nie na wiele się może przydać tam, gdzie raczej kolonialny dowódca może coś wskórać, potwierdzają zdawanie sobie przez J. Piłsudskiego sprawy ze specjalnego charakteru metod walki Rosji.
VI
Resumpcje naszych rozważań o istocie siły rosyjskiej będą następujące: Głównym rodzajem broni rosyjskiej, decydującym o dotychczasowej trwałości Rosji, jej sile i ewentualnych przyszłych zwycięstwach, nie jest normalny w warunkach europejskich czynnik siły militarnej, lecz głęboka akcja polityczna, nacechowana treścią dywersyjną, rozkładową i propagandową. W tej też dziedzinie twórczości obronnej Rosji skupia się gros wysiłków rosyjskich umysłów, tych wysiłków, które w Europie ograniczają się głównie do dociekań na tematy manewrowo-operacyjne.
Armia rosyjska jest de facto drugoplanowym rodzajem broni rosyjskiej. Ocena więc siły Rosji wg każdorazowego stanu armii rosyjskiej może być niejednokrotnie słuszną, lecz w zasadzie i na dłuższą falę jest błędna. Armia rosyjska, jakkolwiek kwantytatywnie jest odpowiednikiem armii zachodnio-europejskich (powszechna służba wojskowa itp.), w istocie jest ubezpieczeniem dla właściwej akcji obronnej i ofensywnej państwa rosyjskiego, prowadzonej z reguły na jej flankach, w awangardzie awangardy, lub na głębokich tyłach i zmierzającej do rozkładu zdolności obronnych wroga, po którym następuje tryumfalny marsz hordy, która mordując bezbronnych (jak Soworow wycinał Pragę) robi wrażenie surowego, klasycznego typu wojska. W Rosji nie istnieje pełny związek pomiędzy siłą zbrojną i jej stanem a sukcesami militarnymi i zdobyczami terytorialnymi. Stąd też obecny nawrót do upolitycznienia armii i likwidowania pozbawionych specjalnej kultury politycznej techników wojskowych na najwyższych stanowiskach uznać należy za zjawisko dla Rosji naturalne.
Mówiąc w powyższy sposób, nie należy zapominać i o warunkach przestrzennych Rosji, które, jak ongiś w czasach Czingiza, narzucają pewne zjawiska w życiu rosyjskiej siły obronnej, miarkujące jej zdecydowanie i związaną z nią skuteczność działania przy pomocy małych zespołów akcji, w rodzaju oddziałów partyzanckich, ośrodków dywersji, ustabilizowanych za granicą i zmuszonych działać w oderwaniu od zaplecza, bez rezerwy i niejako samodzielne. Ważnym momentem jest tu również brak utrwalonego centrum duchowego Rosji. Rosja jest tajnym koczownikiem – stolicę Rosji można przenieść do zmotoryzowanych kibitek i oddawać ją wrogowi na całe dziesiątki lat bez wywołania tych moralno-politycznych wstrząsów, na jakie bywa w tych wypadkach narażony każdy naród rolniczy, zachodnio-europejski.
Rosji może zagrozić tylko tego rodzaju oręż, który: a) będzie odpowiednikiem rosyjsko-dywersyjnych metod działania, b) będzie orężem wielkich haseł politycznych i wielkich idei, z których na czoło wybić się powinna najbardziej rozkładowo na Rosję działająca idea wolności. Prometeizm, łączący w sobie treść wielkiej idei wolności ludów podbitych przez Rosję, z techniką politycznego rozkładu Rosji, to oręż, który jest jedyną właściwą odpowiedzią na metody i taktykę rosyjsko-sowiecką. Nic więc dziwnego, że prowadzona przez agenturę rosyjską akcja w krajach otaczających Rosję, a przede wszystkim w Polsce, dąży do zdyskredytowania idei prometejskiej oraz do izolowania jej w społeczeństwach antysowieckich.
Zamordowanie S. Petlury, Ramiszwilego, T. Hołówki – to jeden rodzaj niszczenia tego, najgroźniejszego dla Sowietów oręża obrony i natarcia. Rozkład od wewnątrz, przekupstwo, organizacja wrogiej dla prometeizmu opinii wśród kół slawofilsko nastawionych, lub wpływanie przez dawne grupy organiczne pojednawczo wobec Rosji nastawione – to druga metoda niszczenia prometeizmu. Anarchizacja stosunków narodowościowych wewnątrz państw, otaczających Rosję leży wprost na linii celów i zadań dywersji rosyjskiej. na ile zaś tego rodzaju metody mogą i muszą głęboko sięgać, niech czytelnik osądzi czytając powyższe studium, obrazujące w niezwykłym skrócie najistotniejszą metodę działania Rosji, jaką jest dywersja, rozkład i kryty sztych.
Posłowie
Na zakończenie artykułu należy się czytelnikowi pewne wyjaśnienie, mogące go uchronić przed niesłusznym oskarżeniem autora o przypisywanie Rosji i jej metodom walki cech, które bądź zdobią większość państw imperialnych w świecie, bądź też używane są z wybitnym talentem przez inne państwa od Rosji odległe, zarówno kulturalnie jak i przestrzennie. Dodać jednak należy, że starorzymska zasada divide et impera jest pochodzenia wschodniego. Pochodzi z okresu walk Rzymu na Bliskim Wschodzie. Żydowski talmud lub żydowska przebiegłość, zjawisko przysłowiowe i przez wiele narodów odziedziczone, jest zjawiskiem orientalnym. Angielska polityka kolonialna jest rezultatem długich doświadczeń, zdobych w Indiach itd., okupionych wielkimi stratami i przetransportowanych przez talenty typu Kiplinga, który, jak nikt przed nim, odczuwał antynomiczność światów wschodniego i zachodniego:
West is West, and East is East
And they will never meet.
Wszelka tendencja do niwelatorstwa wschodnio-zachodniego, stawiania znaku równości pomiędzy strategią wschodnią i zachodnią w świetle tej generalnej zasady wielkiego i genialnego syntetyka i znawcy Wschodu wydaje się produktem niewiedzy lub całkowitego nieodczuwania klasycznego dalekiego Wschodu, różniącego się zresztą wybitnie od Wschodu Turków, młodych kulturalnie i w swej prostolinijności bardziej europejskich od Europy.
Gen Baden-Pwell, z jego freblówką dla Inteligence Service imperium kolonialnego w postaci harcerstwa, jest produktem Indii, kolonii orientalnych i potrzeb imperium brytyjskiego w przebiegłej strategii azjatyckiej.
Jakże inną jest w tym względzie tradycja europejska! Średniowiecze z sądem Bożym i skupionym w jednym punkcie bezrezerwowym atakiem wszystkich sił. Krzyżaków pod Grunwaldem, skutych łańcuchami i rzucających się główną masą na siły polskie – spotkała strategia króla polsko-litewskiego i konnicy tatarskiej, czyli pustka i późniejszy atak z flanków. Na europejskiej tradycji oparty był plan Schlieffena i strategia typu Grandmaisona. Manewr operacyjny jest kombinowaniem jednej strategii z drugą, z akcentem na czołowe uderzenie, różniące się od klasycznego zetknięcia się średniowiecznego tylko dużym udziałem ruchu i momentem zaskoczenia.
Rzeczywistość nie reprezentuje typów czystych walk. W rzeczywistości strategia wschodnia i strategia zachodnia są do siebie często z grubsza podobne, lecz wybrzuszenia pewnych zjawisk w jednym rodzaju strategii tam, gdzie u strony przeciwnej istnieje, wgłębienie – oto co obrazuje rzeczywistość. Wschód i Moskwa chorują na elephantiasis dywersji, akcji rozkładowej itp. Zachód chory jest na garb prostolinijności i action directe, którą Rosja określa niepochlebnym przysłowiem: „Prostota chuże worowstwa”.
Lecz i jeden organizm i drugi, wschodni i zachodni, podobne są do siebie w tym wszystkim, co jedność rodzaju ludzkiego i wspólnota pragenezy kulturalnej reprezentuje. Chodzi więc o sprecyzowanie natężenia zjawisk wybrzuszeń – charakterystycznych metod walki Rosji. Niewątpliwie różne okresy przynoszą większe lub mniejsze nasilenie tych zjawisk charakterystycznych dla Rosji. Dziś przeżywamy okres największego w dziejach Rosji wzmożenia pierwiastka dywersyjnego, rozkładowego oddziaływania na państwa ościenne i liczenia na dezorganizujące metody słowa mówionego i drukowanego.
Rosja dzisiejsza – to Rosja z wizji Z. Krasińskiego, to Moskwa ze zdartą maską i poczuciem słabości, świadoma niemożności pokonania w szybkim tempie wewnętrznych trudności i kłopotów oraz licząca na utrzymanie swej państwowej jedności i oparcia się wrogom i interwencjom zewnętrznym tylko w drodze rozkładu sąsiadów dalszych i bliższych. Zresztą w najbardziej komunistycznie oficjalnej „Prawdzie” moskiewskiej czytamy najwyraźniej: „w zdecydowanym wzmocnieniu związków pomiędzy wielkim narodem sowieckim i klasą robotniczą a narodami krajów kapitalistycznych żywotnie jest zainteresowana cała ludzkość pracująca”; „bez ukrócenia reakcyjnych klik imperialistycznych oraz kapitulantów w ich własnych krajach nie jest możliwe ukrócenie działalności rozchełstanych bandytów faszystowskich, nie jest możliwe prowadzenie skutecznej walki w obronie wolności i niezależności ludów i obrony ogólnego pokoju”; „wystąpić zdecydowanie w krajach kapitalistycznych przeciwko podnoszącej głowę reakcji” (z 17 listopada 1938 r.).
Koniec
Źródło: „Wschód–Orient; Kwartalnik poświęcony sprawom Wschodu”, Warszawa, październik-grudzień 1938.
Grafika: March of Russian barbarity and cholera epidemic to Europe (French allegory)
Źródło: Wikimedia Commons
***
[9] B. Szaposznikow, Na Wiśle, Moskwa, 1924.
[10] K. Clausewitz urodził się w 1780 r. W 1812 r. liczył więc 32 lata.
[11] P. Rohrbach, Woher es kam?, Królewiec, 1937.
[12] O. Docenko, Zimowyj Pochid, Warszawa, 1935, str. 149-150.
[13] W 1792 r. we Francji zmieniono ośmiu ministrów wojny. W okresie od 1792 do 1793 r. w armii północnej uległo zmianie 16 dowódców, zaś w armii ardeńskiej, mozelskiej i reńskiej po 11. Lecz już w 1794 r. armia francuska umiała odnosić zwycięstwa.
[14] Wyjątki z memoriału Z. Krasińskiego, złożonego na ręce Napoleona III w 1854 r.
[15] De la nationalite polonais dans l`equilibre europeen, Paryż, 1856.