dr Leszek Sykulski
My Polacy nie jesteśmy odpowiedzialni za losy świata, lecz jesteśmy odpowiedzialni za losy własnego państwa. Musimy sobie wyjaśnić, czy Ameryka zamierza serio nas wyswobodzić, chociażby w dalszej przyszłości, czy też potrzebni jesteśmy wyłącznie jako teren antyrosyjskich dywersji… (-) Stanisław Cat-Mackiewicz.
Przez wielu komentatorów pojęcie Trójmorza jest machinalnie i bezrefleksyjnie wymieniane jednym tchem z pojęciem Międzymorza. Różnica jest jednak znacząca z punktu widzenia geopolityki. Upraszczając, w historycznej koncepcji Intermarium, forsowanej przez J. Piłsudskiego i jego otoczenie, Międzymorze było blokiem geopolitycznym pod egidą Warszawy, wymierzonym przeciwko dominacji Berlina i Moskwy na obszarze ABC. Kluczowym elementem i sworzniem geopolitycznym tego bliku był obszar Ukrainy. Ściśle związana z tym była polityka prometejska, mająca na celu rozbicie Rosji sowieckiej (później ZSRS) poprzez wspieranie ruchów narodowowyzwoleńczych.
W formule Trójmorza, Ukraina jest wyłączona z projektu, tworzonego pod egidą Waszyngtonu. Zatem głównym sworzniem geopolitycznym staje się Polska (geografia ma znaczenie). W sferze deklaratywnej projekt ten ma być formułą współpracy gospodarczej, gdzie czynnik geopolityczny stanowi tło. A jak jest w rzeczywistości?
Wczorajsza wizyta prezydenta Trumpa i szczyt dwunastu państw, określanych jako Trójmorze, w polityce USA miał cele zarówno polityczne, gospodarcze, jak i geopolityczne. W bieżącej polityce miał dać dobrą podbudowę pod szczyt G20 i wzmocnić pozycję D. Trumpa w rozmowach z kanclerz Merkel i prezydentem Putinem. W sferze geopolityki Trójmorze ma dla Waszyngtonu potrójne znaczenie.
Po pierwsze stanowi kolejny punkt budowy przez wiodące mocarstwo morskie tzw. kordonu sanitarnego między dwoma mocarstwami lądowymi Eurazji, Niemcami i Rosją, rozdzielając europejską część Rimlandu i Heartland. To tylko kontynuacja znanego już z przeszłości podziału dokonywanego przez dyplomację amerykańską na Europę „starą” i „nową”. Tajemnicą poliszynela jest, że największym zagrożeniem dla dominacji mocarstwa morskiego jest połączenie kontynentalnej masy eurazjatyckiej w sojuszu politycznym (vide: wystąpienie George'a Friedmana: http://bit.ly/2tCeKIK. O "kordonie sanitarnym" od 1:07:20).
Do drugie inicjatywa Trójmorza stanowi użyteczne narzędzie administracji amerykańskiej do nacisku na same Niemcy i szerzej na Unię Europejską.
Po trzecie aktywne włączenie się Waszyngtonu w integrację gospodarczo-polityczną obszaru ABC, jest próbą ograniczenia realizacji geostrategicznych interesów Pekinu. W mojej ocenie inicjatywa 12+1 (Trójmorza) jest bezpośrednią konkurencją dla chińskiej formuły 16+1. O tyle korzystną dla Stanów Zjednoczonych, że daje możliwość neutralizacji wpływów chińskich, działa dezintegrująco na osi Berlin-Moskwa, a także w samej UE.
W sferze politycznej wizyta Trumpa i sama otoczka medialno-emocjonalna wpisuje się doskonale w cytat J. Piłsudskiego:
sztuką rządzenia Polakami jest wzbudzanie odpowiednich nastrojów.
Amerykański prezydent powiedział dokładnie to, co polscy decydenci i znaczna część społeczeństwa chciała usłyszeć: o bohaterstwie polskiego żołnierza, strategicznym partnerstwie amerykańsko-polskim, o tym jak bardzo największe mocarstwo świata szanuje nasz kraj itd. itp.
O sferze realnych gwarancji bezpieczeństwa nie było nic. Artykuł 5. Traktatu Waszyngtońskiego będzie w razie realnego zagrożenia łatwo zablokowany, choćby przez Grecję, zaś "rotacyjna" brygada amerykańska w razie pełnoskalowego konfliktu nie ma większego znaczenia.
W sferze realnej polityki, a zatem funkcji układu interesów i układu sił, moim zdaniem, skutki tej wizyty dla regionu są, lub będą następujące:
- USA rozszerzyły rynek zbytu dla swoich koncernów zbrojeniowych i gazu skroplonego, wzmacniając pozycję swojej gospodarki;
- USA wzmocniły swoją pozycję geopolityczną, zapewniając sobie dogodną pozycję do nacisku na UE, rozbijania współpracy niemiecko-rosyjskiej i rozgrywania ekspansji gospodarczej Chin w Europie;
- Polska stała się sworzniem geopolitycznym, najważniejszym krajem frontowym w tej części świata; mówiąc kolokwialnie:, „geopolitycznym piorunochronem”;
- Polska nie otrzymała żadnych realnych gwarancji bezpieczeństwa. Polska przyjęła zatem rolę kraju frontowego bez żadnych zabezpieczeń precyzujących art. 5.