- przez admin
dr Tomasz Słupik
Pierwsza fala modernizacji
Zapóźnienia cywilizacyjnego naszego kraju można upatrywać w kilku przyczynach: odmienny rytm rozwoju wschodniej części kontynentu europejskiego w stosunku do zachodniej, główne prądy umysłowe, intelektualne, religijne wpłynęły na Polskę nader powierzchownie (reformacja, oświecenie, rewolucja przemysłowa).
Wiąże się to bez wątpienia z przyczynami natury historycznej, uwarunkowaniami natury ekonomicznej (gospodarka oparta na rolnictwie, eksport płodów rolnych na zachód naszego kontynentu) społecznej i politycznej – ustrój oparty na politycznym monopolu szlachty doprowadził do upośledzenia mieszczaństwa klasy, która w krajach bardziej rozwiniętych cywilizacyjnie właśnie odpowiadała za skuteczność procesów modernizacyjnych. Co nie znaczy, że na przestrzeni ostatnich trzystu lat nie podejmowano w naszym kraju wysiłków reformatorskich. Wprost przeciwnie. Najczęściej jednak z bardzo mizernym efektem. I tak w drugiej połowie XVIII wieku szczególnie w epoce stanisławowskiej ówczesna elita mając świadomość słabości państwa i zapóźnienia społeczeństwa, zaplanowała a następnie realizowała dość ambitnie zarysowany plan sanacji tak stosunków społecznych jak i instytucji politycznych. Począwszy od reformy systemu edukacji realizowanego przez Komisję Edukacji Narodowej poprzez dyskusję koncentrującą się na najważniejszych wyzwaniach związanych z naprawą Rzeczpospolitej (Hugon Kołłątaj, Franciszek Salezy Jezierski) na Konstytucji 3 Maja kończąc.[1] Ta „pierwsza fala” modernizacji jak wiemy z historii kończy się niepowodzeniem. Oczywiście możemy zadawać sobie pytanie dlaczego tak się stało. Dokonując pewnej generalizacji odpowiedzi podzielić należy na te w duchu „szkoły warszawskiej” zasadniczo winne są ościenne państwa, które pozbawiły nas niepodległości lub „szkoły krakowskiej” sami jesteśmy sobie winni, ze względu na wrodzone warcholstwo i nieumiejętność dokonania wewnętrznej reformy państwa w odpowiednim momencie dziejowym. Ten sposób racjonalizacji naszych klęsk i niepowodzeń w rzeczy samej jest dość użyteczny jednak w niezbyt przekonujący sposób przy jego zastosowaniu jesteśmy w stanie wyczerpująco odpowiedzieć na wcześniej postawione pytanie.
Druga fala modernizacji
Następnym ważnym momentem dziejowym i zarazem wielką szansą na nadrobienie cywilizacyjnego dystansu był okres II Rzeczpospolitej 1918 – 1939. Należy dodać, że pewien arbitralny wybór dokonany na potrzeby niniejszego artykułu może budzić wątpliwości natury metodologicznej. Przykłady te jednak są na tyle instruktywne i dzięki ich analizie w jakimś sensie może uda nam się przybliżyć do odpowiedzi na pytanie o powierzchowność procesów unowocześnienia Polski, że warto podjąć ryzyko kosztem metodologicznej elegancji. Bliższe bowiem przyjrzenie się właśnie okresowi międzywojennemu pokazuje bez cienia wątpliwości pewien sukces w tym właśnie obszarze. Ciekawa jest również sama dyskusja i prezentowane w niej stanowiska oraz ich wpływ na rzeczywistość gospodarczą i polityczną. „W okresie międzywojennym, w trudnej sytuacji gospodarczej kraju, w otoczeniu nieprzyjaznych państw, ścierały się ze sobą dwie koncepcje modernizacji gospodarczej i związanej z nią modernizacji społecznej. […] Jedna z koncepcji modernizacyjnych lansowana przez krakowską szkołę ekonomiczną (R. Rybarski, A. Taylor, E. Strasburger, F. Zweig, A. Krzyżanowski) kładła nacisk na mechanizmy rynkowe i krytycznie odnosiła się do drugiej „etatystycznej” – jak ją określali liberałowie – koncepcji modernizacji, propagowanej i realizowanej m. in. przez W. Grabskiego i E. Kwiatkowskiego. Koncepcja ta, uwzględniająca uwarunkowania nie tylko gospodarcze, lecz przede wszystkim polityczne, zasadniczą rolę w procesie modernizacji przypisywała państwu. W rezultacie powstał konkurencyjny dla Gdańska – pozostającego pod kontrolą zdominowanego przez Niemców Senatu Wolnego Miasta Gdańska – port i nowoczesne miasto Gdynia, Centralny Okręg Przemysłowy, usytuowany na wschód od Śląska, o istotnym znaczeniu dla przemysłu zbrojeniowego, oraz Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach.”[2]
Rywalizację wygrała wizja etatystyczna gdzie głównym promotorem i wykonawcą zmian było państwo. Wielkie projekty infrastrukturalne koncentrujące się na wątku militarno-strategicznym przyczyniały się również do wzrostu rodzimej gospodarki, radykalnych zmian struktury społecznej, większość bowiem robotników zatrudnionych w nowopowstających zakładach przemysłowych wywodziła się z warstwy chłopskiej. To z kolei przyczyniło się do unowocześnienia niektórych sfer gospodarki, zmiany położenia poszczególnych społeczności lokalnych wyrażających się w nowym stylem życia i mocno zmodyfikowanym systemem wartości. Odgórna prowadzona przez państwo modernizacja, której głównymi filarami było istnienie monopoli państwowych: spirytusowego i zapałczanego, które z kolei dostarczały kapitału inwestycyjnego dla wcześniej wspomnianych projektów realizowanych przez rząd. Nie możemy jednak stwierdzić jakie efekty przyniosłaby modernizacja liberalna opierająca się na mechanizmach rynkowych. Po drugie należy dodać, że projekty wcielane w życie przez państwo w stosunku do potrzeb były zdecydowanie za małe albo ich realizacja rozpoczęła się zbyt późno (COP zainicjowany został w 1936 roku), co nie było Polski w stanie uchronić przed zbliżającą się wojną lub w innym aspekcie doprowadzić do wyrównania potencjałów gospodarczych w wąskim znaczeniu militarnych ówczesnej Rzeczpospolitej i zagrażających jej niezależnemu bytowi państw czyli ZSRR i Niemiec.
Bilans dwudziestolecia międzywojennego dla Polski wypada korzystnie. Udało scalić się ziemie funkcjonujące w różnych systemach politycznych, gospodarczych, prawnych podjęto wysiłki w dziedzinie infrastruktury kolej, drogi. Jednak kraj z różnych przyczyn nie należał do stabilnych – wystarczy przypomnieć, że 30 % ogółu ludności stanowiły mniejszości narodowe (żydowska, niemiecka, białoruska, ukraińska, czeska), ustrój polityczny demokracji parlamentarnej po 1926 roku w wyniku zamachu stanu przeprowadzonego przez J. Piłsudskiego został zmieniony w system autorytarny w końcowym okresie w latach 1935-1939 z elementami szowinizmu narodowego, nie rozwiązana w sposób systemowy reforma rolna to największe zaniedbania czy grzechy tamtego okresu.
Choć państwo polskie może pochwalić się innym spektakularnym sukcesem w dziedzinie kultury a mianowicie w stosunkowo krótkim okresie bez mała 21 lat udało stworzyć się państwowotwórczą elitę w pełni świadomą wyzwań z jakimi Polacy musieli się wtedy zmierzyć, jak również gotową zapłacić każdą cenę za obronę niedawno odzyskanej niepodległości. Późniejszy upadek państwa w wyniku wojny na dwóch frontach (z III Rzeszą i ZSRR) okupacja zarówno niemiecka jak i sowiecka to najtragiczniejszy okres w dwudziestowiecznej historii Polski naznaczony rabunkową gospodarką nakierowaną na cele wojenne, eksterminacją na niespotykaną dotychczas skalę ludności cywilnej w imię dwóch szalonych mitów „czystości rasowej” – nazizm, „czystości klasowej” komunizm. Wreszcie koniec wojny i wyjątkowo niekorzystne dla naszego kraju rozstrzygnięcia ze strony mocarstw, a mianowicie o znalezieniu się Polski w sowieckiej strefie wpływów jako część stalinowskiego imperium. Cała zresztą Europa Środkowa w zamian za udział w zwycięstwie nad Niemcami przez ZSRR i drobne koncesje na rzecz USA na Dalekim Wschodzie została przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię przehandlowana w specyficznie przeprowadzonej transakcji geopolitycznej. Ostatni fragment mający wyraźnie charakter narracji historycznej może być interpretowany w duchu „szkoły warszawskiej” jednak służy on bardziej wyjaśnieniu pewnych zjawisk i ich opisowi niż pełni rolę ryzykownej interpretacji.
Trzecia fala modernizacji – przypadek PRL
W Polsce po II wojnie podporządkowanej interesom ZSRR realizowano program „marksistowsko-leninowsko-stalinowskiej” modernizacji w oparciu o podstawowe dogmaty „nowej wiary”. Była to bez wątpienia modernizacja etatystyczna w ramach, której możemy wyróżnić trzy fazy: radykalną i ideologiczną, złagodzoną i naprawczą wreszcie konsumpcyjną będącą umiarkowanym odejściem od marksistowskiej ortodoksji.[3]
Pierwsza faza wiązała się przede wszystkim z zmianą formy własności z prywatnej na państwową w przemyśle, handlu, rolnictwie oraz w sferze ideologii w zlikwidowaniu tych grup społecznych, które dzięki swej pozycji ekonomicznej były niezależne od państwa. Ich miejsce miała zająć klasa robotnicza mająca stanowić bazę społeczną ustroju komunistycznego. Żeby ów cel osiągnąć rozpoczęto forsowną industrializację w wyniku której powstał przemysł ciężki niemal w całości podporządkowany interesom geostrategicznym Moskwy. Perspektywa polepszenia sobie życia skłaniała bardzo młodych ludzie (głównie ze wsi) do przenoszenia się do miast, gdzie powstawały nowe zakłady (jak chociażby Nowa Huta) lub stare po odpowiedniej restrukturyzacji stwarzały szansę na opuszczenie wsi gdzie niedoinwestowanie rolnictwo i kolektywizacja doprowadziły do kryzysu(a przede wszystkim do dużego spadku poziomu życia), który według skromnych szacunków doprowadził do przeniesienia się około 20 % ludności rolniczej do miast. Władze komunistyczne były przeświadczone, że operacja przekształcenia ludności wiejskiej w miejski proletariat osłabi przede wszystkim siłę tradycji opartej na religii i przywiązaniu do prywatnej własności ziemi, które stanowiły poważną przeszkodę w realizacji planu wprowadzenia w życie komunistycznej utopii.
Kilka zasadniczych wydarzeń takich jak śmierć Bieruta i Stalina, poznański czerwiec, powrót Gomułki do władzy w wyniku wydarzeń październikowych spowodowało, że proces ten wszedł w nową bardziej złagodzoną fazę. Przede wszystkim wycofano się z idei kolektywizacji rolnictwa, nastąpiła normalizacja stosunków na linii państwo Kościół katolicki, złagodzono działanie cenzury, w dziedzinie gospodarki przesunięto część środków z produkcji do sfery konsumpcji, lansowano tezę o samowystarczalności gospodarki a cały zestaw opisanych powyżej modyfikacji określono mianem „polskiej drogi do socjalizmu”. Było to dowodem na unarodowienie komunizmu w państwach bloku sowieckiego i odejście od stalinowskiego wzoru komunistycznego ustroju realizowanego według identycznego niemal wzoru we wszystkich państwach Europy Środkowo-Wschodniej znajdujących się pod kuratelą ZSRR. Trzecia z kolei faza modernizacji komunistycznej zaczęła się po krwawych wydarzeniach na Wybrzeżu w 1970 roku kiedy to ze stanowiska I sekretarza PZPR usunięty został Władysław Gomułka a jego miejsce zajął Edward Gierek. Uzyskał on na Zachodzie środki w postaci kredytów na modernizacje przemysłu opartego na zakładach pracy korzystających z dość nowoczesnych technologii, jak i inwestycje w infrastrukturę komunikacyjną. Nie bez znaczenia jest fakt, że tego typu zabiegi doprowadziły do sytuacji, rozbudzenia aspiracji konsumpcyjnych polskiego społeczeństwa, które miały zostać zaspokojone dzięki importowi rozmaitego rodzaju dóbr i produkcji samochodu Fiat 126 p.
Warto również podkreślić, że dodatkowym impulsem stymulującym powyższe zjawiska są podróże zagraniczne Polaków najczęściej w celach zarobkowych do Europy Zachodniej i USA. Te doświadczenia pozwoliły na porównanie dwóch form ustrojowych kapitalizmu i socjalizmu, gdzie takie zestawienie wypadało zdecydowanie niekorzystnie na rzecz tego drugiego. Obywatele mogli się przekonać o źle działającej administracji państwowej (dublujące się funkcje partyjne i państwowe, specyficzny węzeł partia-państwo prowadzący w tej dziedzinie do nieefektywności systemu). Z kolei centralne planowanie odpowiedzialne za ciągłe niedobory w sferze dóbr konsumpcyjnych przegrywało zdecydowanie z rynkiem opartym na zasadzie podaży – popytu i racjonalnej alokacji zasobów. Środki uzyskane tą drogą były najczęściej wykorzystywane na rzecz bieżącej konsumpcji choć część z nich trafiała do koncesjonowanego przez państwo sektora rzemieślniczego i drobnych usług. Pewnym novum były przedsiębiorstwa polonijne stanowiące swoiste laboratoria, w ramach których prywatni właściciele we współpracy z funkcjonariuszami SB omijali przepisy i procedury wówczas obowiązujące, jak również byli chronieni przed zbyt surową ingerencją aparatu skarbowego. Te specyficzne więzy nie zostały zerwane w okresie stanu wojennego (co więcej uległy jeszcze wzmocnieniu) stając się jednym z podstawowych elementów przejścia z systemu komunistycznego do postkomunizmu.[4]
Innymi słowy modernizacja gierkowska zawierała pewne nowe dotychczas nieznane elementy: wzrost znaczenia konsumpcji, powstanie zupełnie nowego sektora prywatnego częstokroć powiązanego z różnego szczebla funkcjonariuszami partyjnymi, którzy rentę władzy zamieniali lub tworzyli sobie możliwość zamiany na zasoby finansowe czyli kapitał niezbędny przy narodzinach nowego kapitalistycznego ustroju.. Ten rodzaj modernizacji miał charakter hybrydowy i rodził napięcia pomiędzy procesami liberalizacyjnymi a dominującymi praktykami etatystycznymi – inwestycje w przemysł ciężki (w jakiejś mierze podporządkowany planom strategicznym ZSRR), wpływaniu poprzez decyzje administracyjne: ceny zbóż, nawozów czy też maszyn rolniczych na przeważającej mierze prywatne rolnictwo.
Późne lata siedemdziesiąte i początek lat osiemdziesiątych to kilka wizji modernizacyjnych proponowanych przez Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość (S. Bratkowski, W. Zakrzewski) wprowadzenie do systemu pewnych elementów partycypacji i kontroli władzy przez obywateli z dzisiejszej perspektywy wyglądające na dość ostrożne i nie zmieniające w sposób istotny obowiązującego ustroju. Wreszcie program pierwszej Solidarności wyrażający się w hasłach Samorządnej Rzeczpospolitej i korekty socjalistycznego ustroju gospodarczego. Najciekawszym jednak pomysłem był program „liberalnej zmiany” Mirosława Dzielskiego.[5]Chodziło mu przede wszystkim o fundamentalne przekształcenie w sferze gospodarczej, gdzie nieefektywny socjalizm miał zostać zastąpiony przez rynek oparty o zasadę wolnej przedsiębiorczości. Dzielski dodawał, że dużo ważniejsze są zmiany w sferze gospodarki, a w polityce do przyjęcia jest nawet „scenariusz chiński” z udziałem partii komunistycznej w procesie zmian i jej istotną rolą w przechodzeniu do kapitalizmu, gdzie urynkowione społeczeństwo i powstała w wyniku tego procesu klasa średnia wymusi na władzy reformy polityczne i demokratyzację systemu. Jak pokazała historia żaden z tych scenariuszy nie został zrealizowany.
Czwarta fala modernizacji
Polska po 1989 roku przyjęła jako model rozwoju modernizację imitacyjną, naśladowczą, to znaczy takiego zastosowania rozwiązań gospodarczych, politycznych, społecznych, które wprost zaczerpnięte będą z tradycji Zachodu i pozwolą nam na powrót do „normalności”. Oczywiście sprawa się nieco komplikuje bo wiadomo, że nie mamy do czynienia tylko z jedną tradycją czy jednym zbiorem rozwiązań uniwersalnym dla wszystkich krajów cywilizacji zachodniej. Priorytetem wysiłków modernizacyjnych było gospodarka bo zdaniem architektów tamtych przemian zbudowanie demokracji było o wiele łatwiejsze niż wprowadzenie kapitalizmu.[6]
Wychodzono z założenia, że w Polsce należy odbudować kapitalizm zniszczony przez pół wieku socjalistycznych eksperymentów, co więcej według popularnych ówcześnie teorii był on „naturalnym produktem” procesu dziejowego. Zakładano, że dzięki tak realizowanemu scenariuszowi zmian gospodarczych uda się w miarę szybko dogonić rozwinięte kraje Zachodu. Zabrakło dyskusji na temat modelu wprowadzanego kapitalizmu, konsekwencji jakie mógł przynieść dla poziomu życia społeczeństwa i jakości funkcjonowania nowopowstałego państwa. Poza tym bezdyskusyjnie przyjmowano, że budowa kapitalizmu jest tożsama z szeroko rozumianą racjonalnością zaś sfera polityki jako miejsce artykułowania emocji to uosobienie irracjonalności. Istotą całej sytuacji był „grzech konstruktywizmu”, w ramach którego występował paradoks państwa powstrzymującego się od interwencji w sferę gospodarki i jednocześnie realizującego większość procesów mających doprowadzić do działającego w sposób nieskrępowany wolnego rynku. Skutkiem tego typu działań były dwa zjawiska, po pierwsze w tak realizowanym projekcie transformacji gospodarczej obecna była polityka (bo przecież większość ówczesnych decyzji wymagała zbudowania odpowiedniej politycznej większości celem ich wprowadzenia), po drugie wreszcie takie rozłożenie akcentów (najważniejsze jest gospodarka) doprowadziło do depolityzacji państwa a w konsekwencji jego osłabienia.
Nieliczna elita modernizacyjna stosowała retorykę „sytuacji nadzwyczajnej” usprawiedliwiając w ten sposób pewien woluntaryzm w działaniu jednocześnie traktując instytucje państwa jako pewną przeszkodę w szybkim osiągnięciu zaplanowanego celu. „W tej formule nowoczesności – pisze Krasnodębski – aktywizm miał być przede wszystkim aktywizmem gospodarczym, zaś uniwersalizm rozumiany postmodernistycznie poza sferą ekonomii jako uniwersalne prawo wyboru jednostki. Społeczeństwo miało być raczej obiektem zabiegów modernizacyjnych elit niż podmiotem zmian, a tradycja rozumiana była jako balast, a nie motor lub konieczny element zmian […]. Jeśli chodzi o rolę przypisywaną państwu, ta strategia modernizacyjna była odwróceniem strategii komunistycznej, mimo że w rzeczywistości pozostało ono aktywnym konstruktorem zmian. Obie strategie łączyły jednak niechęć do partykularyzmu i postrzeganie polskiej tradycji jako przeszkody dla modernizacji. Podobna była nieufność wobec politycznej aktywności społeczeństwa i pewnego typu determinizm ekonomiczny, tym razem rozumiany jako magiczne działanie rynku.”[7] Można by zatem stwierdzić, że ostatnia odsłona modernizacyjnej batalii to w pewnym rozumieniu jednowymiarowy projekt w jakimś sensie realizowany ponad głowami społeczeństwa. Nie jest to w ostatecznym rozrachunku dobry trop ponieważ sugeruje wiarę w modernizację jednak zmodyfikowaną odbywającą się w zgodzie z polską tradycją i przy udziale społeczeństwa.
Wysiłki modernizacyjne podejmowane przez Polskę w ostatnich trzystu latach to najczęściej próby nieudane nie z powodu jakiegoś nieprzezwyciężonego defektu społecznego, politycznego czy ekonomicznego, nie jesteśmy też ciągłą ofiarą negatywnych zjawisk w historii. Błąd tkwi dużo głębiej w strukturze naszego myślenia. Mianowicie podzielamy oświeceniowy mit o racjonalnej możliwości przekształcenia społeczeństwa uczynienia go lepiej zorganizowanym, w sposób skuteczniejszy zarządzanym. Przekonaniu temu towarzyszy wiara w samowzbogacający się proces samodoskonalenia się społeczeństw w celu osiągnięcia społecznego dobrostanu. Wiara w postęp i lepsze życie kolejnych pokoleń nie ma wiele wspólnego z racjonalnością jest po prostu tego typu przesądem społecznym, który ma nas chronić przed rozczarowaniem, niepowodzeniem podtrzymując przekonanie o naszej ludzkiej wszechmocy. Może gdybyśmy porzucili te naiwne przekonania nasze sukcesy jak i porażki byłyby o wiele mniej spektakularne. A nabrawszy więcej dystansu do siebie samych potrzebny wysiłek reformy państwa, zmiany społeczeństwa oparlibyśmy na zdrowym rozsądku, roztropności i umiarkowaniu zamiast roić kolejny raz o osiąganiu niemożliwego.
Dr Tomasz Słupik – politolog, historyk idei, adiunkt w Zakładzie Historii Myśli Społecznej i Politycznej Uniwersytetu Śląskiego
Źródło: Nowa Politologia
Photo: Frees, CC 3.0
[1] Janusz Ekes „Tradycja” czy „postęp”? Dylemat epoki oświecenia (w:) Drogi do nowoczesności. Idea modernizacji w polskiej myśli politycznej, pod red. Jacka Kloczkowskiego i Michała Szułdrzyńskiego, Kraków 2006, s. 38-39.
[2] Miłowit Kuniński, Wizje modernizacji Polski i ich realizacja (w:) Drogi do nowoczesności. Idea modernizacji w polskiej myśli politycznej, pod red. Jacka Kloczkowskiego i Michała Szułdrzyńskiego, Kraków 2006, s. 178-179.
[3] Tamże, s. 181.
[4] Jadwiga Staniszkis, Postkomunizm, Gdańsk 2001, s. 5-12.
[5] Jerzy Szacki, Liberalizm po komunizmie, Kraków 1994, s. 149-151.
[6] Zdzisław Krasnodębski, Modernizacja po polsku (w:) Drogi do nowoczesności. Idea modernizacji w polskiej myśli politycznej pod red. Jacka Kloczkowskiego i Michała Szułdrzyńskiego, dz. cyt., s. 197-198.
[7] Tamże, s. 201.