- przez admin
dr Pierre Verluise
Dyrektor portalu Diploweb.com [1]
Strategiczny kontekst może wydawać się sprzyjający nowemu etapowi rozwoju "Europy obrony" (franc. Europe de la Défense), lecz jak uciec od przeszkód natury finansowej?
Znajdując się pomiędzy koniecznością kontynuowania polityki wyjścia z kryzysu i początkiem okresu wyborczego, włącznie z wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju 2014, czas ten wydaje się być delikatną materią dla polityki europejskiej.
Tym niemniej Francja przejawia pewne oczekiwania względem "Europy obrony".
Sprzyjający kontekst?
Czego spodziewać się po obradach Rady Europejskiej w dniach 19 i 20 grudnia 2013?
"Tym czymś jest nadzieja" – odpowiada Nicole Gnesotto, profesor Katedry Unii Europejskiej w Centre national des arts et métiers. "Nie zwołuje się Rady Europejskiej, jeżeli nie ma potrzeby znaczących postępów do wyłożenia we wnioskach Rady. Pewna liczba krajów – w tym Francja i Polska[2] – są bardzo zdeterminowane, by ponowić proces kształtowania europejskiej obronności. Sektor przemysłu wydaje się oferować potężne możliwości współpracy. Można sobie wyobrazić postępy w aspekcie operacyjnym czy instytucjonalnym, na przykład po to, by szybciej podejmować decyzje. Otoczenie jest względnie sprzyjające: Amerykanie nie chcą już zajmować się peryferyjnymi kryzysami, ponieważ wolałyby ograniczyć się do wielkich spraw… W rezultacie tego, Stany Zjednoczone po raz pierwszy żądają "więcej Europy". Tym, czy odbędzie się to za pośrednictwem NATO czy UE, Amerykanie nie przejmują się wcale. Ten element może popchnąć szefów rządów do bycia choć trochę ambitnymi w odniesieniu do powrotu do tematu Europe de la Défense. Niestety, nie można zapominać o mało nośnym podłożu ekonomicznym. Organizacja europejskiej obronności kosztuje drogo. Przy obecnym stanie deficytu finansów publicznych w krajach członkowskich, ich liderzy wcale nie są skłonni do podjęcia decyzji o ambitnej polityce zarządzania kryzysami zewnętrznymi. Kontekst amerykański sprawia wrażenie sprzyjającego, ale niedostatek zasobów publicznych stanowi ograniczenie”.[3]
W rzeczywistości to nie pierwszy raz, kiedy Stany Zjednoczone życzą sobie "więcej Europy" w dziedzinie obronności. Nie siląc się na wyliczenie każdego przypadku, weźmy jako dowód wypowiedź z 25 lutego 2008 – a więc 5 lat przed nadchodzącą Radą Europejską – autorstwa ambasador Stanów Zjednoczonych przy NATO, Victorii Nuland: "[…] Jestem dziś w Londynie, aby powiedzieć, że Stany Zjednoczone, Zjednoczone Królestwo, NATO i demokratyczny świat potrzebują silniejszej i wydolniejszej europejskiej obrony. Europejska polityka bezpieczeństwa i obrony, która jest tylko przejawem soft power, nie wystarczy. […] Potrzebujemy silniejszej UE, potrzebujemy silniejszego NATO, i jeżeli Afganistan czegoś nas nauczył, to właśnie tego, że potrzebujemy bliższych stosunków pomiędzy nimi, opartych na większym zaufaniu. Pójdę dalej: jeżeli z jednej i z drugiej strony Atlantyku rzeczywiście wierzymy w globalne podejście do bezpieczeństwa, które zgromadzi to, co najlepsze z naszej potęgi, twardej i miękkiej jednocześnie, to potrzebujemy miejsca, w którym będziemy mogli planować i przygotowywać się do takich misji, miejsca takiego, jak rodzina NATO – UE. […] Moje pokolenie jest gotowe do podjęcia pracy na rzecz opracowania jednego z największych partnerstw w historii, unii transatlantyckiej, aby odpowiedzieć na najbardziej aktualne zagrożenia, które dotykają naszego bezpieczeństwa i naszej wolności."[4]
Strategiczne oddziaływania kryzysu gospodarczego
Tak więc w roku 2008 dało się zauważyć afirmację wsparcia władz amerykańskich w dziedzinie potencjału obronnego Unii Europejskiej… Co stało się 5 lat później? Kryzys finansowy – pochodzący ze Stanów Zjednoczonych – dotarł i tutaj. Państwa musiały się pochylić nad bezpieczeństwem banków, a następnie nad systemami zabezpieczenia społecznego, które znalazły się pod presją gwałtownie wzrastającego bezrobocia. Skutek: ograniczenie środków finansowych przyczyniło się do zmniejszonego zainteresowania większości krajów członkowskich zaangażowaniem w dziedzinę obronności UE. Przypomnijmy, że 22 kraje (z 28 państw członkowskich UE) są także – a nawet "przede wszystkim", bo chodzi o sprawy militarne – członkami NATO. [5]
Od tamtego momentu Francja poczuła się zagrożona pozbawieniem oczekiwanego zysku ze swojego powrotu do zintegrowanego dowództwa NATO (2009). [6] Zasadniczą kwestią było usunięcie przeszkód na drodze do "Europy obrony" i nadanie temu projektowi rozmachu oczekiwanego przez Paryż.
Oskarżane już od dawna przez Stany Zjednoczone o niewystarczające inwestowanie w obronność, kraje będące równocześnie członkami UE i NATO zostały zmuszone przez kryzys do cięcia budżetów tak, jak pozostali. [7] Rząd francuski zapowiedział oszczędności rzędu 3,5 miliarda euro w przeciągu trzech lat, począwszy od lipca 2010. Tym samym Paryż na powrót wpisał się w generalny trend w Europie, co kazało zastępcy dyrektora think tanku IFRI (Institut français des relations internationales), Etienne'owi Durandowi, wypowiedzieć się następująco: "Aktualna tendencja to ruch samobójczy. Rozpoczynająca się dekada jest prawdopodobnie końcem jakiejkolwiek formy Europe de la Défense”. [8] Każdy zna obecnie konsekwencje prawa dotyczącego programowania wojskowego na lata 2014-2019 (Loi de programmation militaire 2014-2019 en matière de personnels et de moyens).
Nie sięgając do artykułu 17 traktatu z Maastricht, ani nie zwracając obwiązkowych honorów szczytowi w Saint-Malo, przyznajmy, że "Europa obrony" zrealizowała kilka znaczących operacji. U progu Rady Europejskiej zaplanowanej na grudzień 2013, Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyliczyło 27 operacji cywilnych i wojskowych na trzech kontynentach: 11 zostało ukończonych, 14 pozostaje w trakcie realizacji (3 w Europie – Bałkany i Kaukaz, 4 w Azji, na Bliskim Wschodzie i w Azji Centralnej, 7 w Afryce), a dwie znajdują się w fazie planowania. Trzeba by jeszcze sprecyzować, że liczba zaangażowanego personelu najczęściej pozostaje nieznaczna. W końcu, sprawy finansowania tych operacji pozostają na ogół w całości w gestii kraju wiodącego w ramach koncepcji framework nation. Każdy ma w pamięci wymówki krajów członkowskich UE podczas interwencji w Libii (2011), a potem w Mali (2013). [9] Nie wspominając już o europejskich podziałach à propos Syrii.
Senat orzekł: "Europa obrony" jest martwa
Senat opublikował niedawno raport[10], który przedstawia "Europę obrony" jako "koncepcyjny impas, sytuację od tej pory kontrproduktywną". Jego konkluzja stanowi, że "Europa obrony" jest martwa. Należy zaprzestać wymieniania jej po imieniu. Wszak wskutek utraty sensu słów, zatracamy samych siebie. To wyrażenie zostało wymyślone dla uniknięcia przeszkód związanych z kwestią suwerenności i w celu uwolnienia się od konieczności wyklarowania stosunków między UE i NATO. Była to, jak powiedział Hubert Védrine, "chimera", "oksymoron", który doprowadził obronę europejską do impasu, w którym ona się znajduje[11]”.
W obliczu zbliżającej się Rady Europejskiej senatorowie wezwali ją do utworzenia pionierskiej grupy, "eurogrupy obronnej", sformowanej wokół potencjału Zjednoczonego Królestwa, Francji i Niemiec, do której jednak mogłyby się przyłączyć inne kraje, w celu udania się szybciej i dalej ku wspólnej europejskiej polityce obronnej. Odnotujmy, że Polacy prawdopodobnie niezbyt docenią to, że nie zostali wymienieni w tym gronie przez senatorów.
Zaczekajmy na konkluzie i rzeczywiste efekty Rady Europejskiej, aby dowiedzieć się, czy Paryżowi uda się dać impuls do budowy zdolnego do konkurencji europejskiego przemysłu obronnego, zwłaszcza przez współpracę gospodarczą w kwestii dronów, i do uruchomienia dużych programów strukturalnych opierających się na Europejskiej Agencji Obrony. Czy UE będzie umiała rozwinąć elementy wzajemności i kooperacji w dziedzinie rozwoju potencjału zbrojeniowego oraz zainicjować progres w określaniu priorytetów bezpieczeństwa i obrony, przykładowo w odniesieniu do cyber-bezpieczeństwa, monitoringu granic i misji stabilizacyjnych?
Tłumaczenie z francuskiego:
dr Mateusz Hudzikowski
[1] Research Director w think tanku IRIS, autor kilkunastu książek. Ostatnio opublikował Géopolitique des frontières européennes. Elargir, jusqu’où? Elargir, jusqu’où? , illustré de 20 cartes en couleur, Paris, Argos, 2013.
[2] Délégation aux Affaires stratégiques (agenda francuskiego Ministerstwa Obrony) zorganizowała w dniach 11 i 12 kwietnia 2013 francusko-polski dialog strategiczny w Chantilly.
[3] Nicole Gnesotto, Vidéo, «Union européenne: quelles perspectives?», 11 juin 2013 http://www.affaires-strategiques.info/spip.php?article8291
[4] Victoria Nuland, «Discours à la London School of Economics», 25 février 2008. Disponible sur le site www.nato.usmission.gov
[5] Cf. Catherine Durandin, OTAN, histoire et fin? livre publié en ligne sur le Diploweb.com, septembre-octobre 2013.
[6] Cf. Pierre Verluise, «Géopolitique de la France : quelles sont les conséquences de la crise économique ?», Diploweb.com, 10 juin 2012, http://www.diploweb.com/Geopolitique-de-la-France-quelles.html
[7] Cf. Jean-Baptiste Vouilloux, La démilitarisation de l’Europe. Un suicide stratégique?, Paris, Argos, 2013.
[8] Cité par Nathalie Guibert, « La diminution du budget de la défense ouvre un débat stratégique », Le Monde, 3 juillet 2010.
[9] Cf. Patrice Gourdin, L’UE et le conflit malien, Diploweb.com, 16 juin 2013, http://www.diploweb.com/L-UE-et-le-conflit-malien.html
[10] Sénat, Rapport d’information au nom de la commission des affaires étrangères, de la défense et des forces armées par le groupe de travail : « Quelle Europe, pour quelle défense ? », n°713, enregistré le 3 juillet 2013.
[11] Ibid, p. 53.