Prezentujemy pierwszą z siedmiu części, nieopublikowanego dotychczas, tekstu autorstwa Romana Dmowskiego poświęconego Ukrainie. Materiał pochodzi z Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Roman Dmowski
- Wyzwolenie narodowości
Jednym z ważniejszych zagadnień naszej polityki zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej – jest kwestia ukraińska. Pojmuje się ją powszechnie jako jedną z kwestii narodowości, które się obudziły do samoistnego życia w dziewiętnastym stuleciu, podniosły swą mowę z narzecza ludowego do godności języka literackiego, a w końcu osiągnęły niezawisły byt państwowy. W tym pojęciu, na mapie Europy – zjawienie się odrębnego państwa ukraińskiego – jest tylko kwestią czasu i to niedalekiego.
Jest to pojęcie zbyt proste. Kwestia ukraińska w obecnej swojej postaci daleko wykracza poza granice miejscowego zagadnienia narodowości: jako kwestia narodowości – jest ona o wiele mniej interesująca i mniej doniosła, niż jako zagadnienie gospodarczo-polityczne, od którego rozwiązania zależą wielkie rzeczy w przyszłym układzie sił nie tylko Europy, ale całego świata. To jej znaczenie trzeba przede wszystkim rozumieć, ażeby móc w niej zająć jakiekolwiek świadome własnych celów stanowisko. Nie licząca się z nim polityka ukraińska będzie niepoczytalną.
O kwestiach narodowości, których cały szereg historia dziewiętnastego i początku dwudziestego stulecia wysunęła i rozwiązała, trzeba w ogóle powiedzieć, że nie są one ani tak proste, ani tak podobne wszystkie do siebie, jak to się przy powierzchownym patrzeniu wydaje.
Klasyczny przykład odrodzenia narodowego i wzór dla innych narodowości przedstawiali Czesi. W kraju, w którym tylko lud wiejski mówił po czesku, a wszystkie inne warstwy były niemieckie, rozpoczął się w początku XIX w. ruch narodowy czeski, który wykształcił sobie język literacki i stworzył w nim bogate piśmiennictwo, szczycące się szeregiem dużej miary poetów i uczonych; zorganizował się świetnie w dziedzinie gospodarczej, osiągnął przewagę w wytwórczości kraju, na tej drodze zdobył miasta i wytworzył przewodnie warstwy społeczne; zorganizował się sprawnie do walki o swe prawa i interesy i poprowadził niezwykle energiczną, świadomą swych celów politykę, która dała Czechom pierwszorzędną rolę w monarchii habsburskiej; wreszcie przy rozbiorze tej monarchii nie tylko zdobył dla Czech niezawisły byt państwowy, ale osiągnął przyłączenie do nich Słowacczyzny, Rusi Węgierskiej i części ziem polskich.
Taka wszakże imponująca historia odrodzenia zniszczonego nie tylko politycznie, ale i cywilizacyjnie narodu jest wyjątkowa. Drugiego podobnego przykładu nie znajdziemy. Zrozumieć ją można tylko przypomniawszy sobie, że Czesi jako naród samoistny, mieli długą, prawie tysiącletnią historię, że cywilizacja czeska została zniszczona dopiero w XVII stuleciu, że jeszcze w wieku szesnastym, w złotym wieku naszej cywilizacji, pisarze nasi stwierdzali, że język czeski, jako starszy cywilizacyjnie, jest bogatszy i wyżej rozwinięty od polskiego. Taka długa i tak niedawno przerwana tradycja własnego, i to wysokiego życia cywilizacyjnego, której inne budzące się narodowości nie miały, dała czeskiemu ruchowi narodowemu treść bogatą i stała się główną podstawą jego potęgi.
W nawiasie trzeba dodać, że Czesi swego czasu odegrali dużą rolę w walce z Rzymem, biorąc wybitny udział w reformacji i w stojących za nią tajnych związkach. Tradycję tych związków politycy czescy odnowili w ostatnich czasach, co im dało ścisłe stosunki z wpływowymi żywiołami w Europie i Ameryce, oraz energiczne poparcie ich sprawy przez tajne organizacje. Odbiło się to jednak silnie na ich młodym państwie i na duchu jego polityki, i przyszłość dopiero pokaże, czy nie pociągnie to za sobą wielkich dla niego trudności.
Sprawa narodowości wyrosła zarówno wśród ludów odradzających się narodowo, jak w opinii publicznej Europy, pod wpływem trzech głównie czynników: 1) rewolucji francuskiej, która wyprowadziła na widownię dziejów naród, istniejący niezależnie od państwa i biorący w swe ręce władzę nad państwem; 2) zajmującej w pierwszej połowie XIX w. uwagę całej Europy sprawy polskiej, sprawy narodu historycznego, cywilizacyjnie samodzielnego i posiadającego bogatą ideologię polityczną, a pozbawionego własnego państwa; wreszcie 3) romantyzmu w literaturze, zwracającego się ku bogactwu duchowemu własnej rasy, wynoszącego wartość tradycji ludowej jako źródła poetyckiego natchnienia i duchowej siły narodu.
Jednakże nie można powiedzieć, żeby z tych źródeł wyrosły spontaniczny ruch narodowości był główną przyczyną ich emancypacji, ich, że tak powiemy, politycznej kariery.
Z chwilą, kiedy idea narodowości zdobyła sobie swe stanowisko w Europie XIX w., dyplomacja wielkich mocarstw zrozumiała, że w wielu wypadkach można ją znakomicie wyzyskać w walce z przeciwnikiem. Wyzyskano też ją przede wszystkim w kwestii wschodniej, przeciw Turcji. Narody bałkańskie zawdzięczały swoje wyzwolenie przede wszystkim temu, że potężne państwa dążyły do zniszczenia stanowiska Turcji w Europie.
Mocarstwa, które rozebrały Polskę spostrzegły też w XIX w., że budząc kwestię narodowości na obszarze dawnej Rzeczypospolitej można ogromnie osłabić Polaków i potężnie zredukować obszar narodowy polski. Zaczęły one wytwarzać ruchy narodowości planowo, własnymi środkami.
Klasyczny w tym względzie przykład stanowią początki ruchu litewskiego. Po stłumieniu powstania [18]63-4 r. słynny Milutinowski plan organizacji oświaty w Królestwie Kongresowym miał na celu wydobycie spod wpływu polskiego wszystkich możliwych żywiołów w kraju, wszystkiej ludności mówiącej po rusku, po litewsku, nawet po niemiecku i po żydowsku. Do tego prowadziło grupowanie tych żywiołów w oddzielnych możliwie szkołach średnich, które zresztą wszystkie były rosyjskie.
W tym planie gimnazjum w Mariampolu przeznaczone zostało dla synów mówiących po litewsku włościan północnej części guberni suwalskiej. Istniejąca w szkołach dla Polaków dodatkowa nauka języka polskiego, w tej szkole została zastąpiona przez naukę języka litewskiego, którego pierwsze podręczniki zostały opracowane na rozkaz rządu. Następnie utworzono przy uniwersytecie moskiewskim dziesięć stypendiów dla Litwinów, wychowańców gimnazjum mariampolskiego. Wszyscy pierwsi działacze narodowi litewscy wyszli z owych stypendystów. Znacznie później dopiero (już bez poparcia i wbrew widokom rządu rosyjskiego) przenieśli oni ruch z Królestwa do Kowna, propagując go przede wszystkim w seminariach duchownych.
Austria wcześniej już to samo mniej więcej robiła wśród ludności ruskiej we wschodniej Galicji.
Prusy w swoim czasie nawet próbowały w swej statystyce urzędowej opatentować wynalazek narodowości kaszubskiej i mazurskiej; wynalazku tego wszakże w następstwie się zrzekły.
Na każdą tedy kwestię narodowości trzeba patrzeć z dwóch punktów widzenia: 1) co dana narodowość przedstawia jako odrębna jednostka etniczna, pod względem językowym, cywilizacyjnym, tradycji historycznych? jaka jest jej spójność? i 2) kto, przeciw komu, w jakim celu dąży do jej zorganizowania w nowe państwo?
Z obu tych punktów widzenia kwestia ukraińska przedstawia się jako przedmiot bardzo skomplikowany, a tym samym bardzo interesujący.
C.d.n.
Tekst pochodzi z 1930 roku
Źródło: Archiwum MSWiA, sygn. K-458.
Udostępnił: Jan Stec
***
Komentarz redaktora
Od opublikowania tekstu Romana Dmowskiego Kwestia ukraińska minęło lat ponad osiemdziesiąt. Historia w tak długim okresie zweryfikowała poglądy i oceny autora zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie. Dmowski prawidłowo przedstawił warunki i przyczyny powodujące niemożliwość powstania (w owym okresie) niepodległego państwa ukraińskiego. Ostatecznie powstało ono głównie w wyniku rozpadu ZSRR i do dziś jego podstawową słabością pozostają różnice i antagonizmy międzyregionalne.
Jednak porównanie warunków w jakich znajdowali się Czesi i Ukraińcy na przestrzeni XVII–XX wieku nie wydaje się trafnym przykładem. Czesi bowiem po utracie niepodległości w XVII wieku egzystowali w ramach jednego państwa – Monarchii Austro-Węgierskiej, zajmując tam przez cały okres niewoli dość wysoką pozycję. Ukraina zaś była przez cały ten czas podzielona najpierw przez Rosję i Polskę, a następnie przez Rosję i Austro-Węgry. Nietrudno udowodnić, że skutki tego podziału są widoczne do dziś.
Bardzo trafnie przedstawił autor rolę Niemiec w całości zagadnienia ukraińskiego. Niezależnie od układów geopolitycznych, Niemcy zawsze wspierali wszelkiego rodzaju ruchy nacjonalistyczne na terenach Ukrainy, licząc na zwasalizowanie przyszłego państwa ukraińskiego i wykorzystywanie ogromnych bogactw naturalnych tego rejonu (węgiel, rudy metali, doskonałe warunki rozwoju rolnictwa). Tak było w szczególności w okresie drugiej wojny światowej. Tak jest i obecnie, z tymże Niemcy odgrywając wiodącą rolę w Unii Europejskiej chcą tą drogą realizować swoje dalekosiężne cele w tym regionie.
Nie sprawdziła się, jak dotąd, teza autora, że Rosja bez Ukrainy nie może funkcjonować. Tezę tę powtarzali często politolodzy amerykańscy (Z. Brzeziński) w nieodległej przeszłości.
Na usprawiedliwienie autora stwierdzić należy, że wówczas trudno było przewidzieć, że Rosja zdoła zagospodarować ogromne bogactwa naturalne Uralu, Syberii i Dalekiego Wschodu. Umiejętnie przeprowadzone zmiany w rolnictwie spowodowały, że Rosja, która w okresie ZSRR, mając w swym składzie Ukrainę, importowało rocznie od 30–40 mln ton zbóż, dzisiaj jest ich szóstym co do znaczenia eksporterem w skali świata. Dziś bezrobocie w Rosji nie przekracza 6%. Stała się ona mekką dla gastarbeiterów nie tylko z postradzieckiego obszaru Azji Środkowej, ale także z Ukrainy i Białorusi. Osiągnięcia te byłyby zapewne dużo większe, gdyby nie dziesięcioletni okres bezwładu w okresie rządów ekipy Borysa Jelcyna, który często nazywany jest „smutą”.
Powyższe nie oznacza, że Rosja nie ma poważnych problemów gospodarczych i politycznych związanych z powstaniem państwa ukraińskiego. Wystarczy wymienić silne tendencje antyrosyjskie na terenach Zachodniej Ukrainy, trudne stosunki gospodarcze, w tym głośne i nie do końca załatwione problemy tranzytu ropy i gazu do krajów Środkowej Europy itp.
Rzeczą niezwykle istotną jest utrata przez Rosję większości wybrzeży Morza Czarnego, co przy niepewnej i zmieniającej się ciągle sytuacji na Kaukazie wyraźnie osłabia geostrategiczną pozycję Rosji jako mocarstwa. Problemy te zapewne nasilą się po ewentualnym wstąpieniu Ukrainy do UE.
I wreszcie bardzo cenny wniosek jaki wyprowadza autor, że Polska bardzo ostrożnie powinna podchodzić do wszelkich deklaracji i obietnic składanych przez czołowych polityków ukraińskich, partie polityczne itp. Wprawdzie obecnie nie mamy z Ukrainą problemów terytorialnych (choć niektóre skrajne grupy czy partie polityczne na Ukrainie usiłują je stwarzać), ale mamy ogromny bagaż tragicznych doświadczeń historycznych, co do oceny których brak jest jednomyślności.
W okresie kampanii prezydenckiej w 2004 roku na Ukrainie polskie czynniki rządzące oraz większość partii politycznych udzieliła istotnego wsparcia Wiktorowi Juszczence, a tenże wkrótce po zwycięstwie wyborczym podjął próbę szerokiej nobilitacji faszystowskich ugrupowań OUN-UPA. Swoistym symbolem stał się tu osobisty udział W. Juszczenki w odsłonięciu pomnika Romana Klaczkiwśkiego („Kłyma Sawura”) kierującego w latach 1942–44 kampanią czystek etnicznych na Wołyniu. Te i inne działania polityków ukraińskich powinny skłaniać do ostrożności.
Reasumując, stwierdzić należy, że pomimo upływu 80 lat wiele poglądów i tez wysuwanych przez autora pozostaje aktualnymi i zasługuje na popularyzację.
Jan Stec
Fot. Pomnik Romana Dmowskiego w Warszawie. Źródło: Wikimedia Commons