Metafizyka Immanuela Kanta. Część II

Adam Klonek

Dla nauki o poznaniu zmysłowym stworzył filozof z Królewca nazwę estetyki transcendentalnej. Zajmuje się ona analizą form zjawisk, tym jak przedstawienia odnoszą się do rzeczywistości. Podczas gdy Kant podjął refleksję nad tym jak rozum przekształca doznania zmysłowe na fenomeny, doszedł do wniosku koniecznym warunkiem ich powstania są: czas i przestrzeń.

Co więcej, doszedł do wniosku że przestrzeń i czas muszą być wyobrażeniami o charakterze apriorycznym. Na dowód swych twierdzeń przytacza Kant dwa argumenty: „ a) Przestrzeń nie jest wyobrażeniem empirycznym. Nie jest możliwe, by była zaczerpnięta z doświadczenia zewnętrznego, gdyż właśnie, odwrotnie, wszelkie doświadczenie zewnętrzne zakłada wyobrażenie przestrze­ni. Gdzie bowiem nie ma przestrzeni, tam nie może być mowy o czymś „zewnętrznym", czyli leżącym „na zewnątrz" nas; abyśmy mogli, jak to czynimy rzeczywiście, wrażenia rzutować na zewnątrz, na to musimy już posiadać wyobrażenie przestrzeni. b) Przestrzeń jest wyobrażeniem koniecznym. Niepodobna jej usunąć z myśli; można wyobrazić sobie, że nie ma przedmiotów w przestrzeni, ale niepodobna wyobrazić sobie, że nie ma przestrzeni. — Analogicznie Kant argumentował również na rzecz aprioryczności czasu.”[1]

Czas i przestrzeń są nazwane w oryginale: „Anschauung” co oznacza dosłownie „pogląd”, „punkt widzenia”. Russel uważa za najlepszy odpowiednik „formę naoczności”, zaś Roman Ingarden, tłumacz „Krytyki czystego rozumu” użył słowa „wrażenie”. Zatem czas i przestrzeń są tylko formami naoczności, niezbędnym elementem logicznej pracy rozumu, swego rodzaju sposobem porządkowania wrażeń zmysłowych, zgodny logiką, „nie zaś samodzielnymi realnościami (Newton) czy relacjami między samo­dzielnymi substancjami (Leibniz), przy czym twierdzi, że tylko takie ujęcie pozwala wykazać możliwość geometrii.”[2]

Zatem poznanie jest ściśle zależne od formy nakładanej przez „okulary czasoprzestrzenne” na informacje płynące z ludzkiego sensorium. Skoro wszystkie nasze doświadczenia mają charakter czasoprzestrzenny to żadne zjawiska przyrody nie mogą być inne niż pozwala na to nasza aprioryczna natura umysłu, mimo iż w swojej istocie mogą być inne, ale tego się nie dowiemy pozostając w naturalnym układzie odniesienia. Poglądy Kanta sprowadzające czas i przestrzeń do subiektywnej naoczności były nie tylko rewolucyjne, ale także i dalekowzroczne. Bowiem do dziś obowiązujący paradygmat czterowymiarowej czasoprzestrzeni, przynajmniej na poziomie ponad atomowym, zapoczątkowany, „Szczególna teorią względności’ Alberta Einsteina, jest efektem odmiennego od intuicyjnego podejścia, a mianowicie opartego o subiektywny układ odniesienia względem przedmiotu. Michał Heller pisze, że po publikacji dzieła Einsteina: „Wyniki nie kazały na siebie długo czekać. Wkrótce ma­tematyk Herman Minkowski zauważył, że jeśli zarzucić rozróżnienie filozofów między ciągłością trwałą i płynącą, a czas i przestrzeń potraktować formalnie jako jedną „ciąg­łość" (continuum), to wówczas można się zbliżyć do kartezjańskiego ideału nauki o przyrodzie: mechanikę da się sprowadzić do geometrii. Czas w takim ujęciu staje się czwartym wymiarem przestrzeni. Całość tworzy czterowymiarową czasoprzestrzeń.”[3] Zatem Kant miał rację, w tym względzie, że odmawiał czasowi i przestrzeni niezależne istninienia.

Rozum sensu largo, jako nazwa dla myślenia w ogólności, został rozdzielony przez Kanta na dwa pojęcia: rozsądek (Verstand), który analizuje przedstawienia zmysłowe oraz rozum sensu stricte (Vernunft) będący źródłem poznania dialektycznego opartego na sądach syntetycznych a priori i a posteriori. Rolą rozsądku jest spajać różnorodne wrażenia zmysłowe w całość, oraz porządkować w postaci pojęć. W skład rozsądku, będącego zarazem częścią pewnej wiedzy naukowej, wchodzą kategorie, wywodzone przez Kanta od form sylogizmu. Oto, co pisze na ten temat Russell: „Te dwanaście kategorii dzieli na cztery grupy, po trzy w grupie: (1) ilość: jedność, wielość, ogół; (2) jakość: realność, przeczenie, ograniczenie; (3) stosu­nek: samoistność albo przynależność, przyczyna albo skutek, wzajem­ność; (4) modalność: możliwość, istnienie, konieczność.”[4] Analogicznie do podziału kategorii Kant stworzył podział syntetycznych zasad czystego rozsądku, czyli jakości, stosunku i modalności. Trzecia grupa jest najważniejsza i obejmuje zasady: subststancji, przyczynowości i wzajemnego działania. Są one esencją czystego przyrodoznawstwa, dającego wiedzę pewną. 

Zasługą Kanta było pogodzenie empiryzmu oraz racjonalizmu, a będące jednocześnie syntezą krytycznej epistemologii. Oba skrajne nurty filozoficzne nie były w stanie dać przekonujących argumentów do swoich tez, dlatego, że jak wiadomo, najlepszą drogą jest poszukiwanie Arystotelowskiego „złotego środka”, który wyznacza właściwe miejsce rzeczy. Dlatego jak pisze Rolewski: „stara metafizyka — i to zarówno apriorystyczna jak i empirystyczna — popełniała ten pod­stawowy błąd, że sądziła, iż jakaś uprzywilejowana „władza poznawcza": intelekt lub zmysłowość, odnosi — się wprost do rzeczy samych w sobie, że je bezpo­średnio ujmuje.”[5]

Natomiast Kant zauważa nieuzasadnione skrajności oraz koryguje te błędne jego zdaniem sądy syntetyczne. Oto, co pisze w Krytyce czystego rozumu”: „Słowem, Leibniz zintelektualizował zjawiska, podobnie jak Locke zsensualizował wszystkie pojęcia intelektu zgodnie ze swym systemem noogonii (jeżeli można użyć tych wyrażeń), tzn. podał je wyłącznie za pojęcia empiryczne lub za wyabstrahowane pojęcia refleksyjne. Zamiast doszuki­wać się w intelekcie i zmysłowości dwu całkiem róż­nych źródeł przedstawień, które jednak mogłyby tylko łącznie wydawać sąd o rzeczach w sposób obiektywnie ważny, każdy z tych wybitnych ludzi trzymał się tylko jednej z tych władz, która ich zdaniem miała się od­nosić bezpośrednio do rzeczy samych w sobie, gdy natomiast pozostała nie zrobiła nic innego, jak tyl­ko gmatwała lub też porządkowała przedstawienia pierwszej.”[6] Kant nie widzi sprzeczności miedzy doświadczeniem a intelektem, wręcz przeciwnie jest zdania, że nasze poznanie jest ściśle zależne od współpracy obu. Dyskredytowanie jednej z dróg poznawczych prowadzi na manowce niepewności lub spekulacji. Rozwiązanie zaproponowane przez Kanta jest konstruktywną syntezą a zarazem punktem wyjścia dla metodologicznej spójności i pewności wiedzy naukowej.

Najbardziej jednak zajmujące było, dla filozofa z Królewca, udowodnienie, iż metafizyka inaczej niż fizyka i matematyka nie może być nauką a zatem nie można powiedzieć o niej nic pewnego, mimo iż rości sobie prawo do bycia jednocześnie syntetyczną i aprioryczną. Proces myślowy przedstawiony przez Kanta dowodzi, że skoro rzeczy samej w sobie nie jesteśmy w stanie poznać, bo dostępujemy obcowania z jej przedstawieniem, wspomaganym przez intelekt, to też i dywagacje na temat bytu koniecznego są pozbawione „podstaw prawnych,”[7] czyli takich, które oparte są na dedukcji. Ale jest to dopiero pierwsza część wywodu. Z drugiej strony analizując problem można dostrzec także i to, że będąc pozbawione informacji zmysłowych sądy metafizyki opierają się o czysto intelektualną dialektykę, która to z kolei nie daje wystarczającej pewności dla uprawomocnienia swych tez. Odpowiedź na pytanie o konieczny i powszechny charakter filozofii będąca efektem Kantowskich rozważań daje Rolewski, przyrównując krytykę do procesu sądowego, czystego rozumu nad metafizyką, tymi słowy: „Werdykt, jaki wydaje czysty rozum w rezultacie przeprowadzonego „przewodu są­dowego" (krytyki, dedukcji) brzmi: klasyczna me­tafizyka jako nauka, jako czysto rozu­mowe i aprioryczne poznanie bytu, je­go ostatecznych podstaw i zasad jest niemożliwa — metafizyka nie ma pra­wa (uprawnienia) do takiego poznania.”[8] Dlatego też wywody Kanta implikują stwierdzenie mówiące, że: „nauka nie jest w stanie ani udowodnić ani zaprzeczyć istnie­niu Boga i nieśmiertelności duszy, nie jest też w stanie niczego orzec o naturze wszechświata.”[9]

Jeśli zaś chodzi o, bodaj najważniejsze pytanie metafizyki dotyczące istnienia Boga to odpowiedź Kanta jest ani twierdząca ani przecząca. Ponieważ istnienia bytu koniecznego nie można żaden sposób poznać ze względu na jego transcendentność wynikającą ograniczeń zarówno ludzkiego doświadczenia jak i rozumu. Idea Boga jest raczej potrzebnym elementem logicznego systemu pojęć rozumowych. Tymi słowy rzecz komentuje autor „Krytyki czystego rozumu” „Z dotychczasowych wywodów widać łatwo, że pojęcie istoty absolutnie ko­niecznej jest czystym pojęciem rozumowym, tj. jedynie ideą, której realność obie­ktywna nie jest ani nawet w przybliżeniu przez to udowodniona, że jest rozumowi potrzebna. Wskazuje ona też tylko na pewną, choć nieosiągalną, zupełność i służy raczej do ograniczenia intelektu niż do rozszerzenia go na nowe przed­mioty.”

 Sytuacja podmiotu rozpatrującego istnienie Boga, przypomina eksperyment myślowy przeprowadzony przez Erwina Schroedingera, stworzony dla lepszego zrozumienia zasad fizyki kwantowej[10]. Mianowicie trzeba wyobrazić sobie kota w pudełku wraz z próbką radioaktywnego cezu. Szansa na śmierć kota w czasie eksperymentu jest zgodna z prawami probabilistyki, czyli 0,5. Dla obserwatora kot jest i go niema jednocześnie dopiero później możemy się przekonać o wyniku. Podobnie Kant poszedł do tego zagadnienia, dla podmiotu ograniczonego niewiedzą Bóg jest i go nie ma. Decyzje o jego istnieniu wyznacza położenie podmiotu na krzywej populacyjnej, które zresztą wskazuje na to większość ludzi wierzy w istnienie bytu koniecznego. Czyżby znali intuicyjnie wynik zakładu Blais’a Pascala? O wyniku eksperymentu, dotyczącego wiary w Absolut, przekonamy się zapewne po śmierci.

W „Encyklopedii filozofii” czytamy: „Drugim aspektem Kantowskiego namysłu nad metafizyką była kwestia 'antynomii. Zastanawia­jąc się nad pojęciem świata, doszedł do przekona­nia, że rozum nieuchronnie popada w sprzeczność z samym sobą, ilekroć usiłuje „pomyśleć całość", tzn.gdy próbuje wykroczyć poza granice do­świadczenia i odpowiedzieć na takie pytania, jak: czy świat ma początek w czasie i przestrzeni oraz jakąś ostateczną rację, czy też pod wszystkimi tymi względami jest nieskończony.”[11] Dlatego też, Kant dał wyraz  antynomii poznawczej człowieka tworząc cztery tezy i antytezy. Oto one:

Tezy:

1) Świat ma początek w cza­sie i ma granice w przestrzeni.

2) Wszystko w świecie jest bądź prostym składnikiem, bądź składa się z prostych składników.

3) Istnieje w świecie wolność.

4) Należy do natury świata, że istnieje istota konieczna, czy to jako jego część, czy jako przy­czyna.

Antytezy:

1) Świat nie ma początku w cza­sie i granic w przestrzeni.

2) Nic w świecie nie jest pro­ste ani z prostych składników zło­żone.

3) Nie ma w świecie wolności, lecz wszystko dokonywa się wedle praw przyrody.

4) Nie ma żadnej istoty ko­niecznej ani w świecie, ani poza nim jako jego przyczyny.[12]

Jeśli idzie o pierwsze dwie antynomie, to Kant odmówił prawdziwości zarówno tezie jak i antytezie, wnioskując, że skoro czas i przestrzeń są subiektywne to ta kwestia jest bezprzedmiotowa. Natomiast dla dwóch pozostałych antynomii, które są prawdziwe w obu przypadkach, uznał, że tezy są prawdziwe dla świata umysłowego a antytezy dla zjawisk. Ostatecznym rozwiązaniem dwóch ostatnich antynomii może zająć się tylko rozum praktyczny. Kant sporządzając listę owych antynomii poruszył najważniejsze zagadnienia metafizyki i teologii, dając jednocześnie podwaliny pod Heglowską dialektykę.

Dzięki życiu podporządkowanemu nakazom rozumu Kant mógł je poświęcić swej największej pasji, czyli poznaniu rzeczywistości, w której przeszło mu spędzić żywot. Owocem życia wielkiego filozofa jest zapewne jego krytycyzm, wraz z spuścizną intelektualną zeń wynikającą. Doniosłość myśli Kanta polegała na udowodnieniu bezpodstawności polemik metafizycznych, będących jedynie subiektywnymi opiniami a nie jak sądzili filozofowie na przestrzeni wieków, sądów koniecznych i powszechnych. Słynne są jego słowa „Musiałem obalić wiedzę by zrobić miejsce dla wiary". Dowiódł także nieskuteczności skrajnych poglądów racjonalistów i empirystów tworząc nowe spojrzenie na problem natury poznania, który od wieków nurtował myślicieli. W swych dziełach Kant zasymilował dwa główne nurty filozoficzne mające swe korzenie w myśli starożytnej. Nominalizm wywodził się w linii prostej od poglądów Protagorasa z Abdery i jego istotą był pogląd mówiący, że „człowiek jest miarą wszechrzeczy” a prawda jest zależna od podmiotu tak jak i moralność, słowem relatywizm. Realizm funkcjonował natomiast jako przekonanie o istnieniu idei jako bytów obiektywnych i pierwotnych dla naszej rzeczywistości, został stworzony przez Sokratesa i Platona. Filozofia Kanta udowodniła, że tezy realistów są niemożliwe do udowodnienia, lecz nie podobna ich też odrzucić jako fałszywe. Drugiej strony dla Kanta było ważne, aby nie popaść w drugą skrajność i twierdzić, że wszystko jest subiektywne gdyż cała nauka nowożytna opierała się na prawach natury będących jednocześnie obiektywne konieczne i powszechne. Ponadto istnieją pojęcia aprioryczne, jak choćby na przykład czas i przestrzeń, co zostało przez Kanta skrupulatnie udowodnione. Zatem pewna modyfikacja w ujęciu problemów filozoficznych polegająca na oryginalnym pomyśle mówiącym, że człowiek jest miarą swojego poznania doprowadziła do syntezy realizmu i nominalizmu i przez to powstania filozofii transcendentalnej.

 


[1] Ibidem, s. 168 – 169.

[2] „Encyklopedia filozofii” t1, pod red. Teda Hondericha, op. cit. s. 422.

[3] Michał Heller, „Początek świata”, Kraków, 1976, s. 51.

[4] Bertrand Russell, „Dzieje filozofii Zachodu”, op. cit. s. 805.

[5] Jarosław Rolewski, „Kant a metafizyka”, op. cit. s. 30.

[6] Immanuel Kant, „Krytyka czystego rozumu”, przeł. Roman Ingarden, op. cit. s. 463.

[7] Jarosław Rolewski, „ Kant a metafizyka”, op. cit. s. 12.

[8] Ibidem, s. 20.

[9] Włodzimierz Fryburski, Andrzej Wachowiak, Ryszard Wiśniewski, „Historia filozofii i etyki”, op. cit. s. 369.

[11] „Encyklopedia filozofii” t1, pod red. Teda Hondericha, op. cit. s. 421.

[12] Władysław Tatarkiewicz, „Historia filozofii” t. 2, op. cit., s. 175.

 

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę