Andrzej Zapałowski: Polityka wobec Ukrainy wymaga weryfikacji

Andrzej Zapałowski: Polityka wobec Ukrainy wymaga weryfikacji

Komorowski_PoroszenkoZ dr. Andrzejem Zapałowskim, prawnikiem, historykiem, wykładowcą akademickim, ekspertem ds. bezpieczeństwa, prezesem rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, rozmawia Mariusz Kamieniecki.

Czym tak naprawdę jest ustawa o uznaniu prawnego statusu uczestników walk o niepodległość Ukrainy w XX wieku – dokument, który podpisał prezydent Poroszenko – i jaka jest jej droga legislacyjna?

– Ustawa dotyczy określenia osób i środowisk, które otrzymają status uczestników walki o niepodległość kraju w II wojnie światowej. Dokument ten obejmuje bardzo szeroki wachlarz osób, których określa mianem „kombatantów” tejże walki, począwszy od żołnierzy sowieckich napadających pod przywództwem Stalina na Polskę w 1939 r., skończywszy na bojownikach OUN, którzy w tym samym czasie wraz z Hitlerem napadali na nasz kraj. Nie dość tego w tym dokumencie są ujęci również ludobójcy UPA z Wołynia, którzy rekrutowali się w znacznej części z ukraińskich policjantów, a którzy w 1941 i 1942 r. byli aktywni u boku Niemców w holokauście Żydów, a potem Polaków. Oczywiście ta inicjatywa w Radzie Najwyższej Ukrainy nie miałaby szans na powodzenie w obecnej sytuacji, gdyby nie zielone światło prezydenta Poroszenki i „neutralność” sojuszników Ukrainy w tej sprawie, w tym niestety także Polski.

Jaka jest skala mordów dokonanych przez OUN-UPA?

– Historycy niezależnie od proweniencji mówią o co najmniej 100 tysiącach zamordowanych Polaków, a wielu z nich podaje wiarygodne dane sytuujące liczbę ofiar tych zbrodni OUN-UPA na ok. 150 tysięcy. Ponadto należy wziąć pod uwagę ponad 200 tysięcy zamordowanych przez te formacje u boku Niemców – mam tu na myśli Żydów oraz ok. 60 tysięcy Ukraińców sprzeciwiających się tej zbrodniczej ideologii, a także tych, którzy ukrywali Polaków lub Żydów, o czym pisał ukraiński profesor Wiktor Poliszczuk.

I ci banderowcy, którzy mordowali Polaków, ale także Rosjan czy Żydów, będą się teraz mogli cieszyć honorami i uprawnieniami kombatantów. Czy to oznacza otwarcie drogi do szerzenia ideologii banderyzmu, która na Ukrainie przeżywa renesans?

– Celem nacjonalistów ukraińskich jest narzucenie całej ludności Ukrainy ich wersji historii II wojny światowej. Nacjonaliści, którzy tak naprawdę mają swoje główne ośrodki ideologiczne w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych, chcą wygrać wojnę, którą przegrali 70 lat temu. Prawda jest taka, że te 20 proc. ukraińskiego społeczeństwa chce narzucić pozostałej części swoją ideologię i zmusić prawnie do przyjęcia poglądu, iż tylko ci „wybrani” walczyli z Niemcami o Ukrainę, a pozostali robili to dla Rosji.

Ustawa zakłada karanie wszystkich, którzy okazywaliby lekceważenie bojowników, negowali celowość ich walki. Wygląda na to, że my, Polacy, którzy mamy powody, żeby potępiać działalność OUN-UPA, niejako z definicji podpadamy pod paragraf?

– Ta ustawa jest karygodna, przede wszystkim z powodu ustawowego usankcjonowania szerzenia na Ukrainie faszyzmu jako ideologii państwowej oraz walki z jej przeciwnikami za pomocą prawa. Podobnie z przeciwnikami ideologicznymi postępowały faszystowskie Niemcy czy komunistyczna Rosja. Tą ustawą na Ukrainie zostaną zamknięte wszelkie badania nad banderowskimi zbrodniami. Mało tego – zakazane będą tam publikacje pokazujące ich skalę, nie mówiąc już o indoktrynacji dzieci w szkołach w określonym duchu.

Czy nie jest to zwyczajnie gra na nosie Polsce i Polakom?

– Ta gra trwa już od czasu, kiedy prezydentem Ukrainy był Wiktor Juszczenko, który po raz pierwszy uczynił bohaterami ludobójców. Tę tradycję kontynuuje prezydent Poroszenko i parlament Ukrainy, który w dniu wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Kijowie uchwala wspomnianą ustawę o uznaniu prawnego statusu uczestników walk o niepodległość Ukrainy w XX wieku, kompromitując tym samym prezydenta Polski, a tak naprawdę upokarzając cały Naród Polski. Także podpisanie przez Poroszenkę ustawy o statusie UPA jako formacji kombatanckiej jest kolejnym upokorzeniem Komorowskiego, który mieni się przyjacielem Poroszeniki. Należy tu zadać sobie pytanie, czy lobby ukraińskie o prominencji banderowskiej jest aż tak silne w Polsce. Należy wyjaśnić w tej sprawie powiązania niektórych osób wpływających na polską politykę.

Do czego, Pana zdaniem, muszą się posunąć jeszcze ukraińskie władze, żeby polski rząd zrozumiał, że de facto popiera wrogów państwa polskiego?

– Przede wszystkim polski rząd nie może tłumaczyć swojego postępowania wspieraniem interesów Stanów Zjednoczonych na Ukrainie w konflikcie z Rosją. Nie można pozwolić, aby Polska była narzędziem, przy pomocy którego wykonywane są najbardziej ryzykowne operacje polityczne na Wschodzie. Obecna polityka wyraźnie wskazuje na chęć doprowadzenia społeczeństwa ukraińskiego do całkowitego podziału, a na obszarach, które będą kontrolowane przez środowiska banderowskie, do pacyfikacji metodami siłowymi tożsamości społecznej. Takim wstrząsem dla obecnego środowiska władzy w Polsce zapewne będzie dopiero ponownie pojawienie się – tak jak to było na Majdanie – haseł odzyskania przez Ukrainę od Polski kilkunastu powiatów. Już obecnie trwa powolny proces inwestowania Ukraińców na tzw. Zakerzoniu i wykupywanie ziemi oraz mieszkań. Z tym procederem mamy do czynienia na terenach od Hrubieszowa po Przemyśl.

Jakie kroki powinien podjąć polski rząd i prezydent wobec sankcjonowania na Ukrainie wrogiej nam ideologii nacjonalizmu?

– Polska wzorem naszych przyjaciół Czechów, Słowaków czy Węgrów musi przede wszystkim zweryfikować swoją politykę wobec Ukrainy. Jedną z podstaw polityki zagranicznej jest zasada wzajemności. Jeżeli Ukraina, będąca w tragicznej sytuacji, robi upokarzające gesty wobec sprzyjającego jej Narodu Polskiego, to należy zadać sobie pytanie, co będzie czyniła w sytuacji odzyskania wewnętrznej stabilizacji. Może się okazać, iż opierając się na tradycyjnym sojuszu nacjonalistów ukraińskich z Niemcami w czasie II wojny światowej, stanie się ona poważnym problemem dla Polski. Dziękuję za rozmowę.

Źródło: Nasz Dziennik

Fot. rian.com.ua

Komentarze

komentarze

Powrót na górę