Mieczysław Kopeć: USA jako “ostatnie supermocarstwo” w ujęciu Zbigniewa Brzezińskiego

Mieczysław Kopeć: USA jako “ostatnie supermocarstwo”  w ujęciu Zbigniewa Brzezińskiego

Brzezinski_ZbigniewMieczysław Józef Kopeć

Zbigniew Brzeziński w swojej książce Wielka szachownica, opisującej istotę procesów geopolitycznych twierdzi:

„Na dłuższą metę realia polityki światowej z pewnością będą coraz mniej sprzyjać skupianiu się władzy hegemonistycznej w rękach jednego mocarstwa. Z tego powodu Ameryka jest nie tylko pierwszym i jedynym supermocarstwem naprawdę ogólnoświatowym, lecz prawdopodobnie także ostatnim”[1].

Istotnym jest wyjaśnić na  wstępie dwie zasadnicze kwestie. Pierwszą jest pojęcie supermocarstwa i co autor przez nie rozumie. Drugą kwestią w jaki sposób Zbigniew Brzeziński dowodzi tezy, że Stany Zjednoczone Ameryki Północnej są supermocarstwem i dlaczego ostatnim.

Druga wojna światowa była tym momentem, w historii światowej polityki, w którym kolejny już raz przetasowaniu uległ cały układ sił politycznych świata pojmowanej jako Cywilizacja Zachodu. W wyniku gry na szachownicy świata najpotężniejsi gracze przeszli od krwawej wymiany ciosów za pomocą sił zbrojnych do użycia swych wojsk jako straszaka i argumentu w targach politycznych. Zderzenie dwóch totalitaryzmów radzieckiego i niemieckiego jako wprowadzanych w życie doktryn politycznych wywołało wrzenie polityczne na arenie międzynarodowej. Przybrało ono postać zbrojnej rywalizacji o terytoria   i umysły zamieszkującej te terytoria ludności. Wciągnięcie w konflikt innych niż Niemcy i ZSRR państw świata pierwszej połowy XX wieku, nie zawsze zdolnych do samodzielnej obrony swej niezależności doprowadziło do polaryzacji sił politycznych w ujęciu globalnym. Przeciwstawienie przez Adolfa Hitlera nazizmu stalinowskiemu komunizmowi w pierwszej fazie tj. po ataku na Związek Radziecki doprowadziło do sytuacji ich wzajemnego wykrwawiania się na polu walki. Przy początkowej bierności pozostałych graczy mających znaczenie strategiczne w kolejnym etapie Kraj Rad w wyniku polaryzacji sił politycznych stał się sojusznikiem państw demokratycznych. Nadal jednak jego tendencje mocarstwowe i totalitaryzacja tego kraju rozumiana jako całkowite skoszarowanie państwa, wykorzystywane były na głównej militarnej linii walki z hitlerowską machiną wojenną. Po unieszkodliwieniu państwa niemieckiego, już przy dzieleniu Europy na strefy okupacyjne dla neutralizacji niemieckich tendencji mocarstwowych, odezwały się nieujarzmione tendencje totalitaryzmu radzieckiego. Można to zauważyć przy decyzjach podejmowanych odnośnie kształtu granic Polski, o czym Brzeziński pisze następująco:

Przesądzając kwestię polską na korzyść Rosji, Jałta zainaugurowała bitwę o przyszłość Niemiec. Wschodnia Polska została włączona do Związku Radzieckiego, ale Zachód w dalszym ciągu oponował wobec szerszej polskiej  ekspansji kosztem Niemiec. Rosjanie z początku wahali się i nie mogli zdecydować, jak daleko powinni sięgać poparcie dla polskich roszczeń. Ale na konferencji poczdamskiej w lipcu 1945 roku, po ostatecznym upadku Niemiec, Stalin widocznie doszedł do wniosku, że mając armie stacjonujące stale w środku Niemiec mógł sobie pozwolić na zaspokojenie polskich potrzeb (tym samym cementując uzależnienie Polski od Rosji), a równocześnie kontynuować walkę o dominującą rolę Związku Radzieckiego w Europie Zachodniej”[2].

Stały się one wolne od bezpośredniego rywala doktrynalnego. Józef Stalin skierował  potencjał swojego kraju do walki o przywództwo światowe z kolejnym przeciwnikiem ideologicznym, państwami burżuazyjnymi.  Mapa świata pokryła się wyraźnymi podziałami  o podłożu ideologiczno-politycznym. Ta dwubiegunowa polaryzacja  z jednej strony sił burżuazyjno-demokratycznych wokół USA jako kreującego się na coraz silniejszego przywódcę krajów o gospodarce liberalnej, z drugiej strony wokół ZSRR krajów demokracji ludowej zorientowanych na sterowany centralnie model gospodarki planowanej doprowadziło do zapadnięcia polityczno-społecznej żelaznej kurtyny podszytej wyścigiem zbrojeń i wzajemnymi popisami propagandowymi na arenie międzynarodowej. Ta sytuacja zdeterminowała politykę światową i ukształtowała określony układ państw świata z zależnościami politycznymi i położeniem na mapie świata.

Analizą takiego zaistniałego stanu rzeczy, a także praktyką w formie doradztwa zajął się Zbigniew Brzeziński. Myśl polityczną Związku Radzieckiego nazywa w Spadku po zimnej wojnie nazywa unikalnym organicznym imperializmem i pisze o niej następująco:

„Związek Radziecki jest politycznym wyrazem rosyjskiego nacjonalizmu. Wielkorusowie – Rosjanie dominują w wielonarodowym Związku Radzieckim zamieszkałym przez 270 milionów ludności, a poprzez potęgę i zasoby tego Związku dominują z kolei nad gronem geograficznie bliskich państw liczących dodatkowo około 115 milionów mieszkańców.W efekcie 135 milionów Rosjan sprawuje polityczną kontrolę nad skupiskiem stanowiącym 385 milionów i zajmującym  ogromne połacie kontynentu euroazjatyckiego.Nie oznacza to, iż ten system po prostu  ogranicza się do zwykłego ucisku narodowościowego. Wielkorusowie stosują zarówno kooptacje jak i represje[3]”,

Ten znany specjalista od problematyki ZSRR, nie tylko opisał charakter politycznego myślenia Rosjan i zdefiniował słabe punkty ustroju komunistycznego od strony społeczno-politycznej. Wskazał on również teoretyczną drogę do dekonstrukcji bloku wschodniego w oparciu o metody gospodarcze i społeczne. Nakreśla tę drogę w odniesieniu do polityki drugiego bieguna sił mających tak wielkie znaczenie dla losów świata, tj. dla Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. W Planie gry wspomina o tym następująco:

Długoterminowa amerykańska polityka skutecznego postępowania ze Związkiem Sowieckim [ tu: Związkiem Radzieckim] musi się opierać na realistycznej ocenie, sowieckich rozmiarów, jak i możliwości. Zamiary te, przede wszystkim,  nie są sprawą subiektywnych nastawień tego lub owego z przywódców Kremla. Są one produktem głęboko  zakorzenionych, uwarunkowanych historycznie i geograficznie dążeń, wspartych względami doktrynalnymi, ujętymi w instytucje władzy politycznej i powszechnymi wśród całej rządzącej elity politycznej. Nie podlegają one dramatycznym zmianom, co najwyżej w swojej warstwie powierzchniowej i w zakresie szeroko pojmowanej taktyki, a wówczas wszelkie zmiany często bywają rozmyślnie zaplanowane tak, aby wykorzystać skłonność amerykańskich mass – medów do interpretowania zmian nastroju jako zasadniczych posunięć strategicznych”[4].

Oczywistym jest, lecz za razem koniecznym w tym momencie do zaznaczenia, iż  polityka na styku USA – ZSRR  to nie tylko te dwie siły sprawcze. Ważne aby nie zapominać o roli pomniejszych gracy oraz nie oczekiwanych przez nikogo elementów losowości zdarzeń.

Nieoczekiwane zdarzenia stanowią rodzaj ryzyka w założeniach i planach. Mogą one dopomóc w realizacji planów, ale również doprowadzić do katastrofy całego systemu. Decyzje podejmowane przez Michaiła Gorbaczowa u schyłku lat 80 – tych, można wg niektórych politologów interpretować jako obarczone sporą nieprzewidywalnością skutków politycznych. A w konsekwencji skutek w postaci rozpadu ZSRR, nie był zamierzonym przez Gorbaczowa zgodnie z tymi interpretacjami. Nie umniejsza to znaczenia racjonalnej i konsekwentnej polityki USA w walce o światowe przywództwo, choć można mieć wiele zastrzeżeń do konkretnych posunięć politycznych w tym bierności co do działań radzieckich wobec krajów bloku wschodniego. Krytykę tego stanu rzeczy znajdziemy w Spadku po zimnej wojnie:

Chociaż Ameryka czasami chciała rozluźnić więzy, które trzymają i podporządkowują Europę Wschodnią Mokwie, to w krytycznym momencie wolała nie kontestować bezpośrednio radzieckiej dominacji. Polityka amerykańska zmierzała do ostrożnego sprzyjania pokojowej ewolucji w kierunku bardziej pluralistycznej Europy Wschodniej, co było procesem długotrwałym i celowo odwracanym siłą, jak np. poprzez stan wojenny w Polsce w 1981roku. Jednakże gdy załamał się reżym zachodnioniemiecki w 1953roku, gdy Węgry powstały w 1951roku [ właściwa data to1956 rok], gdy Czechosłowacja wyemancypowała się pokojowo w 1968 roku (po to tylko, aby stać się ofiarą inwazji wojsk radzieckich [dokładnie wojsk Układu Warszawskiego]), Stany Zjednoczone przyjęły postawę bierną, maskowaną antyradziecką retoryką. Czy można było zrobić więcej – to sprawa dyskusyjna. Ale, że zrobiono niewiele, jest bezsporne”[5] .

Trudno określić jednoznaczną przyczynę bezruchu w działaniach na rzecz pomocy rodzącym się ruchom prodemokratycznym. Być może to brak koncepcji? Być może Związek Radziecki był zbyt groźny ze swym potencjałem nuklearnym i zdolnym do wywołania nuklearnego konfliktu? A może zimna kalkulacja ukierunkowana na dyskredytację ZSRR w oczach świata? Kraj Rad jednak zamiast rozszerzenia rewolucyjnych idei komunizmu zakończył swój byt państwowy. Postały w jego miejsce twór polityczny miał zacząć nabierać kształtów trwałego państwa dopiero za sprawą Władimira Putina. Zanim jednak doszło do osamotnienia jednego z dwóch biegunów globalnej polityki rozbudowana została infrastruktura zimnowojenna, będąca efektem wyścigu zbrojeń, konfrontacji naukowej, gospodarczej i propagandowej. Myślenie obydwu stron konfliktu znalazło się na specyficznym kierunku myślenia.  Sytuację tuż przed zniesieniem żelaznej kurtyny Brzeziński relacjonuje następująco w Spadku po zimnej wojnie:  

Zarówno Amerykanie jak i Europejczycy muszą uświadomić sobie implikacje faktu podziału Europy, że jest on nie tylko nienaturalną konsekwencją jej zniszczenia w czasie dwóch wojen światowych i że na dłuższą metę sytuacja taka jest wysoce niestabilna i potencjalnie niebezpieczna. Może ona spowodować nowe eksplozje         w Europie Wschodniej, a może również spowodować  zasadniczą i destabilizującą reorientację w Europie Zachodniej – zwłaszcza, że dla wielu Europejczyków istnienie dwóch sojuszy wzdłuż linii podziału w centrum Europy jest kontynuacją wysiłków supermocarstw obliczonych na zachowanie status quo. Dlatego też koncentracja na czysto militarnym wymiarze problemu Wschód – Zachód, lub też próby wtłoczenia Europy zachodniej w ramy polityki amerykańskiej na Bliskim Wschodzie nie będą służyć jedności Zachodu. Ameryka musi utożsamić się ze sprawą, która ma tak wielkie znaczenie emocjonalne dla większości Europejczyków”[6].

W kontekście powyższej analizy można zauważyć patologię polityki obydwóch stron sporu o palmę pierwszeństwa i wyższości ideologicznej. Wyścig o przywództwo zgodnie z sugestią Zbigniewa Brzezińskiego należy zastąpić dążeniem do pokojowej stabilizacji kontynentu Euroazjatyckiego. Stabilizacja światowego ładu politycznego to w skali globalnej i regionalnej oparta na rzetelnej analizie umiejętnie stale regulowana sytuacja. Nigdy nie będzie ona statyczna  lecz zawsze zmienna. Istniejące i potencjalne zarzewia konfliktów i sytuacji kryzysowych należy obserwować, wyciągać wnioski i reagować na tyle wcześnie by nie dochodziło do destabilizacji istniejącego systemu powiązań, a co za tym idzie do rozregulowania w niekontrolowany sposób. Brak przewidywalności zdarzeń i brak możliwości wpływu na działania polityczne to scenariusz niepożądany. Zmiana na takie podejście ma cechować nowoczesną,  inną od zimnowojennej działalność polityczną supermocarstwa jeżeli weźmiemy pod uwagę rozważania Zbigniewa Brzezińskiego. On sam  pisze o tym następująco:

„Stabilności pluralizmu geopolitycznego w Eurazji [ dawniejsza polska nazwa Euroazja] , wykluczającej pojawienie się jednego dominującego supermocarstwa, służyłoby stworzenie, może gdzieś na początku następnego stulecia [ tj. XXI wieku], Systemu Bezpieczeństwa Eurazjatyckiego”[7].

Do powyższych słów warto dodać jeszcze to, że coraz większa popularność demokracji opartej o przestrzeganie praw człowieka to standard godny uwagi. Polityczne znaczenie praw człowieka dla budowy stabilizacji z powodzeniem zastosowany w Europie popularyzuje się na innych, bardziej skonfliktowanych obszarach. W Wielkiej szachownicy czytamy:

 „[…] rozbudzenie optymizmu i wiary w uniwersalizm wartości zachodnich nie zależy wyłącznie od Ameryki i Europy. Japonia i Indie dowodzą, że prawa człowieka i demokracja mogą być podstawą funkcjonowania państwa również w Azji, zarówno  w krajach wysoko rozwiniętych, jak i takich, które dopiero się rozwijają[8]”.

Wspomniane w tytule niniejszego wywodu ostatnie supermocarstwo to zdaje się być w kontekście prac Zbigniewa Brzezińskiego pewien ewoluujący organizm polityczny. Przeobrażający władzę  jednego państwa – USA nadzorującego początkowo w osamotnieniu rozwój demokracji na świecie w demokrację władzy. W liberalną władzę nadzorującą procesy pluralizacji świata, czyli władzę polityczną złożoną z wielu współpracujących państw.        

Bibliografia

Brzeziński Z., Plan gry USA – ZSRR, Nowe Wydawnictwo Polskie, Warszawa 1990.

Brzeziński Z., Spadek po zimnej wojnie, Oficyna Wydawnicza MOST, Warszawa 1993.

Brzeziński Z., Wielka Szachownica,  Bertelsmann Media Sp. z o. o., Warszawa 1998.

 

Źródło: M. Kopeć, USA jako "ostatnie supermocarstwo w ujęciu Zbiegniewa Brzezińskiego, [w:] L. Sykulski (red.), Przestrzeń i polityka. Czynnik geograficzny w badaniach politologicznych, Częstochowa 2013.

Fot. Some rights reserved by New America Foundation


[1] Z. Brzeziński, Wielka Szachownica,  Bertelsmann Media Sp. z o. o., Warszawa 1998, s. 213.

[2] Z. Brzeziński, Spadek po zimnej wojnie, Oficyna Wydawnicza MOST, Warszawa 1993,s. 90.

[3] Z. Brzeziński, Spadek po zimnej wojnie…, s. 8.

[4] Z. Brzeziński, Plan gry USA – ZSRR, Nowe Wydawnictwo Polskie, Warszawa 1990, s. 93.

[5] Z. Brzeziński, Spadek po zimnej wojnie…, s. 99.

[6] Tamże, s. 103.

[7] Z. Brzeziński, Wielka szachownica…, s. 212.

[8] Tamże, s. 217.

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę