- przez admin
Przedruk z 1922 r. z "Przeglądu Współczesnego".
Każdy twór państwowy, który zasobami materialnymi sam sobie wystarczyć nie może, a więc opiera się na eksporcie i imporcie, musi posiadać dogodną drogę do otwartego morza, musi mieć porty. Wszystkie państwa europejskie — z małymi wyjątkami— własne dostępy do morza posiadają. Te zaś, które ich nie mają, chętnie by je otrzymać pragnęły i do pozyskania ich dążą całą swą siłą. Tak jak my dążyliśmy do polskiego morza, tak zazdrośnie strzegła Austria swego prawa do Triestu, Węgry do Rijeki, tak usilnie starała się Serbia dojść do Adriatyku, tak chętnie pragnęłaby Czechosłowacja uzyskać korytarz węgierski.
Podobne aspiracje do morza w ogóle, a szczególnie do dogodnych i ciepłych portów miała i ma Rosja. Dążność ta, będąca wynikiem niedającego się pohamować, jako brutalna siła objawiającego się popędu, stała się w ubiegłych czasach przyczyną wielu dyplomatycznych i zbrojnych zatargów Rosji, do dziś dnia nie przestała istnieć i dlatego nie przestanie być możliwą przyczyną ponownych zawikłań. Jeżeli przyjrzymy się historii Rosji, to widzimy, że, począwszy od bardzo dawnych czasów, ciążenie do wolnego morza jest jednym z głównych motywów polityki rosyjskiej. Piotr Wielki, budując nową stolicę Petersburg, dał tej idei konkretne kształty. Atoli Bałtyk nie jest przez cały rok zupełnie wolny od lodów, poza tym wyjście na Ocean może być łatwo przez wrogów zagrożone. Dlatego Piotr Wielki, który zdawał sobie sprawę z tych niedomagań Bałtyku, również, on pierwszy, podjął myśl dojścia inną drogą do dogodniejszego wybrzeża. Zorganizował wyprawę na Indie, która jednak tak, jak i późniejsze ekspedycje za Katarzyny II i Pawła I, z przyczyn niewojskowych do wykonania nie doszła.
Dążność ta jednak, pomimo przeszkód, nie ustała, a ponieważ inne, sąsiednie morza, Ocean Lodowaty i Morze Beringa, jako pokryte lodami, w rachubę wejść nie mogły, a wolne od lodów Morze Czarne było i jest zamknięte Konstantynopolem, zwróciła się Rosja ponownie ku dalekiemu Wschodowi i Indiom. Tutaj jednak starły się dążności Rosji z wpływami Anglii, która w przeświadczeniu, że tylko dzięki swej potędze morskiej posiada znaczenie i przewagę nad innymi państwami, uznała zamiary Rosji jako zagrożenie swego zwierzchnictwa morskiego i z całą energią poczęła paraliżować zapędy Rosji.
Wpływy rosyjskie, sięgające na Persję i Chiny, urabiały ościennych sąsiadów Indii, zdobywając koncesje na budowę linii kolejowych, na zakładanie kolonii itp. Przez tego rodzaju pokojowe podbicie i pozyskanie kraju, przygotowywała sobie Rosja podstawy do dalszych, zbrojnych działań. W ten sposób północna część Persji i Afganistanu stały się „sferą interesów” Rosji. W Mongolii jednak i Mandżurii napotkała Rosja nowego przeciwnika, Japonię. Rywalizacja doprowadziła do wojny, w której Rosja straciła niedawno uzyskane wyjście na wolne morze: Port Artura. Wstrzymana na dalekim Wschodzie, ekspansja rosyjska zwróciła się ponownie i wprost na Indie. Tylko wybuch wojny światowej i jej wynik uchronił Anglię od prawdopodobnego starcia zbrojnego z Rosją. Dzisiejsza Rosja, wycieńczona rewolucją, jest niezdolną do prowadzenia jakiejkolwiek na szerszą skalę zakrojonej akcji, jest przeciwnikiem przejściowo nie wchodzącym w rachubę. Przyjmując jednak, że naturalny pęd Rosji do ciepłego morza nie da się sztucznie pohamować, interesującym jest rozpatrzeć, w jakiej sytuacji znalazła się Rosja w r. 1920, po ustaleniu się rewolucji i po zawarciu traktatów pokojowych z państwami ościennymi. Przez traktaty te Rosja straciła dużo portów: wraz z Finlandią utraciła port Helsingfors, z Estonią — Rewel, z Łotwą — Rygę i Lipawę. Ukraina, przyjmując ustrój sowiecki, umożliwia Rosji dostęp do morza Czarnego, lecz porty kaukaskie, leżące na wybrzeżu Gruzji, stały się dla Rosji niepewnymi. Stan posiadania na dalekim Wschodzie zmienił się o tyle, że Władywostok pozostaje dotychczas w rękach Japonii. Jeżeli więc Rosja przed r. 1914 miała skłonność do rozszerzania swych posiadłości na ciepłem wybrzeżu, aż dążności te doprowadziły ją 1904 r. do wojny z Japonią, a później do dyplomatycznych zatargów z Anglią, to tym bardziej teraz, gdy utraciła znaczną część wybrzeża bałtyckiego, dążność do ciepłego wybrzeża musi stać się objawem żywiołowym, z którym należy się liczyć i przewidzieć jego konsekwencje.
Jakież więc drogi prowadzą Rosję do morza? Daleki Wschód uważać należy za zamknięty faktem dokonanym i siłą, Morze Bałtyckie, z wyjątkiem Piotrogrodu, również zamknięte przez państwa bałtyckie. Pozostaje więc otwartą droga ta, którą Rosja szła od wieków średnich i gdzie dotychczas siłą zbrojną zatrzymana nie została, tj. droga przez Indie do Oceanu Wielkiego. Opanowanie Indii możliwe jest albo przez wyprawę wojskową, lub przez polityczną rewolucję Indii. W październikowej Bellonie i r. 1921 w art. pt. Walka o Indie umotywowałem niemożliwość bolszewickiej wojskowej wyprawy na Indie z powodu nadzwyczajnych trudności operacyjnych, wynikających z położenia geograficznego Indii i braków organizacyjnych Sowdepii. Wystarczy nadmienić, że armia rosyjska musiałaby być zaopatrzona w żywność i materiał przynajmniej na trzy miesiące, że armia, ta musiałaby liczyć najmniej 270.000 ludzi, a tabory niemniej jak milion wielbłądów, lub dwa miliony mułów. Uwzględniając, że wojska rosyjskie po dokonaniu wszystkich terenowych trudności, tj. po uzyskaniu samego tylko dojścia do granic Indii, stanęłyby dopiero przed głównym zadaniem, czyli pobiciem armii angielsko-indyjskiej, która przed wojną światową liczyła 297.000 ludzi i która posiada doskonałe warunki obronne, przychodzi się do przekonania, że możliwość powodzenia takiej wyprawy jest bardzo problematyczna.
Pomimo zredukowania wojsk angielskich w Indiach po wojnie światowej, armia bolszewicka w swym obecnym składzie nie może się zdobyć na przedsięwzięcie wyprawy na Indie. Nie znaczy to, że bolszewicy wyrzekli się hasła dawnej carskiej Rosji zdobycia dostępu do morza, wybrali oni tylko inną, mniej ryzykowną drogę: zbolszewizowania Indii.
W „Revue militaire générale” (wrzesień 1921) pojawił się artykuł majora Grasseta pt. Angleterre et Russie, ilustrujący historię rywalizacji Anglii z Rosją w Azji Środkowej. Wykazuje on ciągłość polityki rosyjskiej od Piotra Wielkiego aż do wojny światowej, przejętej obecnie przez bolszewików i prowadzonej w Azji Środkowej z wielką przezornością i dodatnimi wynikami. Bolszewicy, idąc śladami carów, starają się pozyskać dla siebie przede wszystkim kraje ościenne, głównie Persję i Afganistan, co im się w dużej mierze powiodło. Zarazem podburzają ludność Indii przeciw Anglii i starają się zapewnić sobie współdziałanie tubylców. Idee nacjonalistyczne i agitacje komunistyczne, przeciw europejskie znajdują w Indiach posłuch i wiarę. Powstanie w Indiach Mahometan i zrewoltowanie armii indyjskiej przeciw Anglii, wiązałoby regularne wojska angielskie wewnątrz kraju i przez to ułatwiłoby bolszewikom zbrojną interwencję.
Czy taka ewentualność jest możliwa? Jak zachowuje się wobec tego Anglia? Nie powstrzymuje ona Rosji w marszu na Indie siłą, ale stara się politycznie przeciwdziałać wpływom rosyjskim w Azji Środkowej, a równocześnie, jak mi się zdaje, skierować uwagę Rosji w inną stronę, tzn. na Bałtyk, zaangażować Rosję w Europie, protegując jej połączenie z Zachodem, i przez to zapewnić sobie wolną rękę w Azji. Że polityka Anglii idzie obecnie w tym kierunku, świadczą o tem liczne fakty: Anglia przeciwstawia się tworzeniu wielkiej i potężnej Polski, nie uznając dotąd Wileńszczyzny ani wschodniej Małopolski. Tak samo nie są uznane dotychczas de jure państwa bałtyckie, jak Łotwa, Litwa i Estonia. Anglia, jak gdyby wskazując na tych słabszych sąsiadów, które stoją Rosji na drodze, liczy na to, że Rosja pójdzie po tej linii pozornie mniejszego oporu. Nie wolno się jednak łudzić, że Bałtyk zadowoliłby Rosję, dowodem czego jest polityka lat przedwojennych, gdy Rosja wybrzeża Bałtyku posiadała. Gdy Anglia to zagadnienie rozpozna, przekona się, że polityka Edwarda VII, „otoczenia” wroga, jest właściwszą i starać się będzie z Japonii, Indii, Rumunii, państw bałtyckich i Polski ukuć pierścień, mogący pohamować rozpędy Rosji, zagrażające ogólnemu pokojowi.
W tym rozwiązaniu tkwi jednak nieunikniony zarodek przyszłych zatargów zbrojnych. Jeżeli polityka wszechświatowa chce je w myśl hasła zbratania narodów usunąć, to musi Rosji umożliwić dostęp do morza bez niszczenia narodów niepodległych, zamieszkujących wybrzeża, a raczej za ich zgodą pozwolić Rosji na korzystanie z wolnych od lodów portów. Byłaby to próba polityczna dotychczas niepraktykowana, jej wynik więc niewiadomy.
Polska nie przeszkadza Rosji w dojściu do morza, lecz utrzymanie wolności i niepodległości nowopowstałych państw bałtyckich nie może być dla niej mniej warte, niż zadowolenie życzeń Rosji.