Z dr. Andrzejem Zapałowskim, historykiem, adiunktem na Uniwersytecie Rzeszowskim i w Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Rzeszowie, prezesem rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, rozmawia Mariusz Kamieniecki.
Rozpoczynające się dzisiaj igrzyska olimpijskie w Soczi będą świętem sportu czy może – jak uważa Garri Kasparow – promocją dyktatury?
– Każde wydarzenie sportowe jest promocją określonego państwa, w tym przypadku Rosji. Należy podkreślić, iż igrzyska były zaplanowane kilka lat wcześniej. Świat sportu nie zawsze wcześniej może dookreślić wszystkie niebezpieczeństwa związane ze stanem przestrzegania praw człowieka w danym kraju. Myślę, iż Putinowi nie leży obecnie na sercu kwestia, jak wykorzystać olimpiadę dla promowania celów imperialnej Rosji, ale bardziej to, aby się nie skompromitować przed światem poprzez niemożność zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom i publiczności. Jeżeli groźby terrorystów się spełnią, to z pierwotnych zamiarów sukcesu i pokazania radosnej Rosji może pozostać tylko Rosja strachu i rozczarowania.
Wygląda to także na próbę dowartościowania prezydenta Putina i jego imperialnych ambicji?
– Ma pan rację, iż Putin chce poprzez olimpiadę się dowartościować. On chce pokazać narodowi, iż Rosja jest nadal wielka, a tylko on jest w stanie urealnić marzenia społeczeństwa, aby Rosja była znowu światowym mocarstwem. Przekaz ma być jasny: tylko ja mogę tego dokonać. Olimpiada w Soczi kosztowała ok. 50 mld dolarów – to najwięcej w historii.
Są głosy, że gros tej sumy pochłonęła niepotykana gdzie indziej korupcja. Czy i komu się to opłaci?
– W Rosji jest inaczej niż na Ukrainie. W Rosji beneficjentami środków publicznych są tylko koncesjonowani przez Kreml biznesmeni. Znając skalę rozwarstwienia społeczeństwa w Rosji, widać, iż przy kilkakrotnie mniejszych zarobkach niż w Europie Zachodniej koszty inwestycyjne są dwukrotnie większe. Różnica musi wędrować do instytucji i osób wydających koncesje, tymi zazwyczaj są przedstawiciele władzy na różnych poziomach. Niedawno w mediach ukazały się informacje, iż sam Putin należy do najbogatszych ludzi w Rosji. To też o czymś świadczy.
Dlaczego na olimpiadę wybrano Soczi, gdzie z jednej strony mamy góry Kaukazu, ale z drugiej Morze Czarne i temperatury powyżej zera?
– Myślę, że o wyborze decydowało dogodne położenie nad morzem oraz infrastruktura. Po drugie, jest to region stosunkowo zamożny, co też można pokazać przed światem. Alternatywny rejon Uralu jest bardzo biedny, a ponadto jest problem, co zrobić z wybudowanymi tam obiektami po olimpiadzie. W Soczi obiekty te będą na siebie w następnych latach zarabiały, zwłaszcza iż jest to kurort bardzo modny, i to nie tylko w Rosji. Nie bez znaczenia było także umiejscowienie olimpiady praktycznie przy granicy z Abchazją, separatystyczną republiką Gruzji.
Czy zatem mając na uwadze groźby kaukaskich separatystów, nawet mimo podjętych środków ostrożności, Putin nie igra bezpieczeństwem sportowców i gości?
– Myślę, iż będzie to olimpiada VIP-ów rosyjskich i gości zagranicznych. Putin maksymalnie ograniczy dostęp do niej dla zwykłych obywateli Federacji Rosyjskiej. Ma jej pilnować ponad 40 tys. policjantów i wojskowych. To w dużym stopniu oni i ich rodziny będą stanowili publiczność zawodów. Liczba osób posiadających tzw. paszport kibica będzie ograniczona. Oczywiście kwestia bezpieczeństwa to przede wszystkim sprawa Rosji, ale odpowiedzialność za bezpieczeństwo i ewentualne skutki działań terrorystów bierze na siebie także Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Rosjanom mają w zapewnieniu bezpieczeństwa pomagać także Amerykanie. Nie jest wykluczone, iż każda reprezentacja narodowa nieoficjalnie akredytowała funkcjonariuszy służb specjalnych.
Będzie to zatem święto sportu czy może cicha rywalizacja służb specjalnych?
– Myślę, że takiej rywalizacji służb specjalnych w Soczi wprost nie będzie. Jednakże każde państwo uczestniczące w igrzyskach będzie starało się rozwinąć zasłonę bezpieczeństwa swoim sportowcom. Pamiętajmy, że stopień zagrożenia terrorystycznego w Rosji jest dość wysoki, w związku z tym nieodpowiedzialnością poszczególnych państw byłoby pozostawienie bezpieczeństwa swoich zawodników tylko w rękach państwa gospodarza. Stąd w tzw. zapleczu techniczno-socjalnym każdej reprezentacji są funkcjonariusze służb specjalnych.
Czy takie postawienie sprawy nie świadczy o braku w kwestiach bezpieczeństwa zaufania do Rosjan?
– Myślę, że w kwestiach bezpieczeństwa każde państwo zasadniczo powinno ufać sobie. Proszę sobie wyobrazić sytuację, kiedy reprezentanci któregoś państwa nie daj Boże ponieśliby śmierć, wówczas w każdym takim kraju pojawiłyby się głosy, czy własne państwo w dostatecznym stopniu zadbało o bezpieczeństwo swoich obywateli. Ciągle musimy też pamiętać o wydarzeniach podczas olimpiady w Monachium w 1972 r. i zamachu terrorystów na reprezentację Izraela. Mając w pamięci tamte wydarzenia, żadne szanujące się państwo nie pozwoli sobie na zaniedbanie czy zlekceważenie bezpieczeństwa swoich sportowców. Taka osłona jest stosowana np. wobec dyplomatów.
Poprzez inwestycje w infrastrukturę i militaryzację, pod pretekstem zagwarantowania bezpieczeństwa olimpiadzie Putin chce wzmocnić swoją pozycję w rejonie Kaukazu?
– Trzeba spojrzeć na problemy demograficzne w Rosji, a zwłaszcza w rejonie Kaukazu. Należy też pamiętać o wojnie z 2008 r. z Gruzją oraz wojnie w Czeczenii i Dagestanie. Putin chce bardziej integrować z Rosją obszary, które dryfują w stronę wpływów tureckich. Olimpiada jest świętem międzynarodowego sportu, ale także geopolityczną rozgrywką w tym rejonie ze strony Rosji. W rejonie Kaukazu od dekady Rosja ma i tak znaczne siły wojskowe. Jest to też jedno z głównych miejsc, gdzie trafia najnowocześniejszy sprzęt wojskowy.
Czemu służy organizacja olimpiady w bezpośrednim sąsiedztwie Gruzji, która w listopadzie 2013 r. podpisała umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską?
– Rosja po złamaniu Armenii i Azerbejdżanu i deklaracji tych państw o wejściu do Unii Eurazjatyckiej oraz po wznieceniu ostatnio niepokojów w Mołdawii i wsparciu Janukowycza zmierza do wzmocnienia upodmiotowienia Abchazji i Osetii Południowej. W tamtym rejonie jedynym państwem, który nie jest pod wpływem Moskwy, jest właśnie Gruzja. Ponadto Rosja chce dać jednoznaczny sygnał, iż ten obszar świata to wyłącznie strefa interesów Rosji.
Czy zatem możemy mówić o prowokacji wobec Gruzji…?
– Myślę, że nie. Jeżeli Putin chce rozegrać Gruzję, to musi to zrobić innymi środkami niż olimpiada. Jeżeli świat odbierze święto sportu zimowego jako działanie zmierzające do złamania Gruzji, to nie są potrzebne zamachy terrorystyczne. Świat nie zaakceptuje wykorzystania sportu w celach imperialnych.
Pozostaje jeszcze kwestia Ukrainy. Wydarzenia na Majdanie pozwoliły Putinowi nieco przykryć medialnie zamachy w Rosji, ale w obliczu rozpoczynających się igrzysk sytuacja staje się coraz bardziej napięta…
– Wydaje się, iż obecnie większość Majdanu nie jest już kontrolowana przez główne ośrodki polityczne w tym kraju. Myślę także, iż skala prowokacji pochodzących z inspiracji innych międzynarodowych instytucji i państw jest tak duża, że może to doprowadzić do tragedii. Odpowiedzialnymi za to będą państwa Unii Europejskiej, Rosji i USA. Rosja chce się zająć rozwiązaniem sytuacji na Ukrainie, ale po olimpiadzie. Jednakże jeżeli wypadki w Kijowie potoczą się w złą dla Moskwy stronę, Putin może poświęcić swoje cele związane z olimpiadą na rzecz ważniejszych celów geopolitycznych na Ukrainie. Nie należy wykluczyć, iż olimpiada będzie przykryciem „pośrednich” działań Rosji w Kijowie, co pozwoli zdywersyfikować zainteresowanie światowej opinii publicznej pomiędzy olimpiadą a sytuacją na Ukrainie. Nadarza się bardzo dobra okazja dla Moskwy do takich działań.
Czy w imię bezpieczeństwa nie lepiej było zrezygnować z olimpiady w Soczi…?
– To wiązałoby się z konsekwencjami ze strony Rosji, których, myślę, świat się obawiał. Przy wydatkowaniu tak dużych pieniędzy na infrastrukturę olimpijską w przypadku zmiany decyzji co do miejsca olimpiady Moskwa zażądałaby partycypacji w stratach. Trzeba podkreślić, iż chodzi tu o miliardy dolarów. Ponadto na imprezy sportowe narzucono by w przyszłości odium polityczne.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. sochi2014.com