Michał Siudak: Polsko-ukraińska wojna o pamięć

Michał Siudak: Polsko-ukraińska wojna o pamięć

dr Michał Siudak

Jedna z najbardziej popularnych definicji terminu “polityka historyczna” mówi, że “to całość działań, które prowadzą podmioty polityczne (przede wszystkim państwowe), które odnoszą się do promowania pewnej wizji historii”[1]. Wizja ta jest z oczywistych względów wybiórcza, wartościowana i poddawana silnej narratywizacji, tzn. łączeniu różnych faktów w jedną wielką opowieść, posiadającą pewien sens. To “promowanie pewnej wizji historii”; w wypadku polityki historycznej realizowanej przez państwa ma dwa wymiary – zewnętrzny, skierowany na środowisko międzynarodowe, i wewnętrzny, nakierowany na kształtowanie myślenia o przeszłości obywateli danego kraju”[2]. Słowem, jest odpowiedzią na pytanie, jakiej przeszłości potrzebuje przyszłość.

Ukraińcy przystąpili do budowy własnej polityki historycznej i polityki pamięci dość późno i niemalże od razu, doszło w tej przestrzeni do spięć na linii Kijów-Warszawa. Kiedy prezydent W. Juszczenko nadał tytuł bohatera narodowego St. Banderze, polscy politycy i eksperci usiłowali bagatelizować problem, a prezydent L. Kaczyński, orędownik porozumienia z Ukrainą stwierdził, że jest to gest “skierowany przeciwko procesowi dialogu i pojednania”[3]. I w tym sposobie myślenia o polityce, tkwiącym głęboko w ideach polskiego romantyzmu należy szukać niepowodzeń i porażek polskiej polityki wschodniej na obszarze nie tylko Ukrainy, ale także Rosji i Białorusi. Część polskich polityków, ekspertów i publicystów padło też ofiarą własnej propagandy, mówiącej o szczególnej polskiej roli na Wschodzie, byciu strategicznym partnerem Ukrainy i adwokatem jej spraw w Europie. Zdecydowało tutaj także bezfleksyjne przeszczepienie na polski grunt po 1989 roku tzw. doktryny Giedroycia z jej najsłabszym elementem – przekonaniem, że Ukraińcy pod wpływem procesów modernizacyjnych, europeizacji i dążenia do integracji ze strukturami euroatlantyckimi zrezygnują z propagowania i czczenia zachodnio-ukraińskiego nacjonalizmu. Stało się inaczej – chociażby ze względu na odbywający się do dzisiaj i nie ukończony proces kształtowania współczesnego narodu ukraińskiego. Od 1991 roku Ukraińcy bez większych rezultatów starają się stworzyć jeden obowiązujący wzór “ukraińskości”, a ponieważ ziemie ukraińskie znajdowały się pod wpływem różnych ośrodków kulturotwórczych i politycznych, proces ten napotyka na szereg trudności i rodzi poważne konflikty z sąsiadami. Do dzisiaj na Ukrainie nie ma zgody co do tego, czyim spadkobiercą jest niepodległa Ukraina, do jakich tradycji państwotwórczych nawiązuje, jaka idea powinna połączyć zróżnicowane ziemie i narodowości Ukrainy, a także gdzie jest przyszłość geopolityczna  państwa.

Powolny proces tworzenia polityki historycznej i polityki pamięci zdecydowanie przyśpieszył w 2014 roku, a za symboliczny początek nowej ery można uznać mianowanie W. Wiatrowycza na stanowisko przewodniczącego Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Grzegorz Motyka, nazywa W. Wjatrowycza “czołowym realizatorem ukraińskiej polityki historycznej i apologetą OUN-UPA”[4]. W. Wjatrowycz jest autorem publikacji “Druga wojna polsko-ukraińska 1942”, tłumaczonej na język polski i wydanej w 2013 roku. Polski historyk Andrzej Sowa, odmówił jej jakiejkolwiek wartości historycznej (podobnie Andrzej Zięba, Grzegorz Rossoliński-Liebbe)[5]. Od tego momentu zaczyna się konflikt pamięci pomiędzy Polską i Ukrainą. Część polskich komentatorów uważała, że z dojściem do władzy kojarzonego z kosmopolitycznym wschodem W. Zełeńskiego dojdzie do zmiany w polityce historycznej. Do zmiany takiej nie doszło, ponieważ po raz pierwszy w historii niepodległej Ukrainy mamy do czynienia z konsekwencją w polityce historycznej, polityce pamięci i polityce kulturalnej, podyktowaną obawą obozu prezydenckiego, m.in. przed oskarżeniami o “nie-ukraińskość”, “prorosyjskość” oraz naciskami płynącymi spoza Ukrainy.   

Dlaczego UON-UPA?

Można wyróżnić kilka przyczyn dla których Ukraińcy zwracają  się do tradycji OUN-UPA i kształtują politykę historyczną, opartą na działaniach tych formacji:

  1. O wyborze takiej polityki historycznej zdecydowała w znacznej mierze historyczna bliskość wydarzeń i, co za tym idzie, żyjący ich uczestnicy, którzy mogą stać się swego rodzaju “apostołami nowej polityki”. Np. poprzez zapraszanie żyjących świadków na wydarzenia okolicznościowe do szkół i instytucji, środków masowego przekazu;
  2. Tradycja OUN-UPA ma zastąpić, obecną szczególnie na wschodniej Ukrainie, martyrologię i fetowanie tzw. Wojny Ojczyźnianej i uczestnictwo w niej żołnierzy ukraińskich. Ukraińcy korzystają tutaj zresztą z polskiego przykładu “zastępowania” jednych bohaterów drugimi. W Polsce zastępuje się np. żołnierzy LWP żołnierzami polskich sił zbrojnych na Zachodzie.
  3. Wpływ na wybór takiej polityki historycznej ma diaspora ukraińska z Kanady i USA. Poprzez swoje wydawnictwa, internet i sieć wpływów naukowo-polityczno-towarzyskich, fundacje, udzielanie grantów od dawna kształtowała, szczególnie wśród Ukraińców galicyjskich, pojmowanie ukraińskiego patriotyzmu jako antyrosyjskiego i antypolskiego, opartego na integralnym nacjonalizmie D. Doncowa i J. Łypy i działalności R. Szuchewycza czy J. Konowalca. Można przypuszczać, że pomoc ekonomiczna, wojskowa i ekspercka udzielana Ukrainie przez Kanadę i USA jest swego rodzaju transakcją wiązaną: w zamian za wsparcie i realną pomoc centralne władze ukraińskie nie będą przeszkadzać w lansowaniu nacjonalistycznej wizji historii.
  4. Trudna sytuacja Ukrainy, aneksja Krymu i toczący się na wschodzie kraju konflikt zbrojny. Kryzys społeczny i gospodarczy potrzebuje jasnej i jednoznacznej idei.
  5. Czynnik geopolityczny. Myśl polityczna D. Doncowa, St. Bandery i J. Łypy jest ukierunkowana na wyswobodzenie Ukrainy od wszelkich wpływów rosyjskich. Jednym z najważniejszych założeń ukraińskiego nacjonalizmu jest zamknięcie Rosji w jej przestrzeni etnograficznej, to znaczy sprowadzenie tego państwa do rangi średniego bytu politycznego na granicy Europy i Azji. Ukraiński nacjonalizm jest niezwykle silnie antyrosyjski. Taki wektor ukraińskiej polityki odpowiada dążeniom takich ośrodków geopolitycznych jak np. USA i Wielka Brytania[6]. Jedyną siłą na Ukrainie, która może spróbować wyjąć to państwo ze strefy wpływów rosyjskich są nacjonaliści z ich antyrosyjską myślą geopolityczną.
  6. Budowanie nowego narodu ukraińskiego, mającego jednoznaczną świadomość odrębności od Rosji i Polski, zbudowanego na idei ukraińskiego nacjonalizmu, w której Rosja to antyteza cywilizacji zachodniej do której należy od Wieków Ruś-Ukraina, a Polska to były okupant i konkurent geopolityczny na pomoście czarnomorskim.
  7. Członkowie tzw. batalionów ochotniczych oraz wielu z walczących w strefie ATO są nacjonalistami. W chwili obecnej stanowią dość pokaźną siłę, której obawia się rządząca w Kijowie oligarchia, która oczywiście w żadne idee, oprócz pieniądza, nie wierzy, ale boi się nacjonalistycznego przewrotu. Konflikt w Donbasie spowodował wśród Ukraińców wzrost patriotyzmu i co za tym idzie wzrosło “zapotrzebowanie na patriotyzm”.

 Na obecna politykę historyczną Ukrainy należy spojrzeć przez pryzmat polityki wewnętrznej tego kraju i konkurencję polityczną pomiędzy “ukraińskim, prozachodnim” zachodem, a “kosmopolitycznym, posowieckim i prorosyjskim” wschodem. Obchodzenie 2021 roku jako roku D. Klaczkiwskiego, czy nadanie stadionowi w Iwano-Frankowsku imienia R. Szuchewycza należy rozpatrywać również z perspektywy wewnętrznej walki politycznej na Ukrainie. Wpływowi politycy galicyjscy, m. in. A. Sadowy, wprost nazywają Lwów i Ukrainę zachodnią ukraińskim Piemontem, nawiązując tym samym XIX wieku[7].    

Polska reakcja

Z polskiej strony płyną oczywiście głosy protestu lecz są one niezwykłe słabe, gdyby je porównać ze zdecydowaną reakcją Węgier na politykę historyczną i tożsamościową Kijowa. Przyczyn tego stanu rzeczy jest oczywiście wiele, ale jedną z głównych są nieodpowiedzialne, idealistyczne, mesjanistyczne i błędne założenia polskiej geopolityki, które skazują nas na bycie prowincją i narażają na zmniejszenie naszej pozycji i prestiżu na arenie międzynarodowej, chociażby ze strony ukraińskiej polityki historycznej, na którą nie mamy w chwili obecnej i nie będziemy mieć w przyszłości istotnego wpływu. Reakcja IPN to tylko krzyk bezsilnego dziecka, któremu silniejszy kolega wyrwał zabawkę.

W pierwszej kolejności, zgodnie zresztą z doktryną Giedroycia, na którą lubią się powoływać animatorzy polskiej polityki wschodniej, wskutek wybrania przez Ukraińców tożsamości “banderowskiej”, należałoby ocieplić stosunki z Rosją, której również taki wybór historyczno-geopolityczny Ukraińców nie odpowiada. Ale do tego obecna polska polityka jest niezdolna, nie tylko dlatego, że poszczególni politycy nie chcą ocieplenia stosunków z Rosją, bo tak bardzo zależy im na dobru Ukrainy, o której nie mają większego wyobrażenia, ale zwyczajnie, poprzez naciski z zewnętrznych ośrodków geopolitycznych, nie mogą. Ale należy sobie przynajmniej uświadomić, że popierając bezwarunkowo europejski wybór Ukrainy z dobrodziejstwem inwentarza otrzymujemy pomniki Bandery i Szuchewycza, bowiem ukraiński okcydentalizm jest związany z integralnym nacjonalizmem. Z takim problemem nie mają do czynienia Węgrzy, ponieważ prowadzą politykę wielowektorową i nie uczyniwszy z Rosji wroga swojej państwowości, sami nie związali sobie rąk, tak jak zrobiła to przez lata polska klasa polityczna. Należałoby również wyważyć polską politykę na Ukrainie i zacząć w końcu grać na siły, które nie są być może pro-europejskie, ale są anty-banderowskie. W tym kontekście kuriozalnie brzmią słowa z protestu, wystosowanego przez IPN, w którym ta instytucja powołuje się na fakt anulowania przez Okręgowy Sąd Administracyjny w Doniecku z 2011 r. dekretu prezydenta W. Juszczenki o nadaniu tytułu bohatera Ukrainy St. Banderze. Zapomniano wszakże dodać, że stało się to w czasie urzędowania prezydenta W. Janukowycza, którego polska klasa polityczna i eksperci od polityki wschodniej obalali dwa razy, chociaż ten, z puntu widzenia polskiej mniejszości narodowej i polskiej wizji historii był dla Polski wygodniejszy niż pro-europejscy W. Juszczenko czy P. Poroszenko.

Należałoby również odejść od polityki opartej na chciejstwie i fałszywych wyobrażeniach rzeczywistości, które powodują kolejne porażki na obszarze ULB. Polacy bowiem zachowują się jak biblijny siewca, który nie chce zasiać, ale chciałby zbierać plon obfity. Polska przez lata nie wypracowała żadnego mechanizmu intelektualnego wpływu na politykę Ukrainy i postawy samych Ukraińców, którą można byłoby osiągnąć poprzez obecność polską na uniwersytetach Ukrainy, poprzez fundacje i organizacje pozarządowe, co wymagałoby ciężkiej pracy od podstaw, a nie jakże arcypolskiego apelowania do sumień i rejtanowskich protestów, kiedy jest już na to za późno. Mówiąc wprost, zrobić to, co robią po 89 roku zagraniczne fundacje w Polsce – korumpują intelektualnie polską elitę, co widać gołym okiem nie tylko w przestrzeni stosunków międzynarodowych. Przykładów nie trzeba daleko szukać, wystarczy powołać się na utrącenie przez SBU projekcji na Ukrainie filmu “Wołyń” W. Smarzowskiego. Można pójść jeszcze dalej i stwierdzić, że ukraiński intelektualny wpływ w sferze eksperckiej na Polaków jest silniejszy, niż Polaków na Ukraińców i dzisiaj mamy do czynienia z przejmowaniem ukraińskiego punktu widzenia na geopolitykę i politykę pamięci jako poglądu obiektywnego.

Gesty rejtanowskie, rozdzieranie szat w geście protestu wobec gloryfikacji ukraińskich nacjonalistów, do której doprowadziliśmy również własnym zaniechaniem, brakiem wiedzy czy uleganiem obcym wpływom, odniosą skutek odwrotny do zamierzonego, czego pełną świadomość mają Ukraińcy lansujący Banderę i Szuchewycza na bohatera narodowego Ukrainy. Ukraińscy politycy i sami Ukraińcy, nawet jeżeli nie uważają tychże za bohaterów narodowych (a takich na Ukrainie jest bardzo wielu) polskie protesty przyjmą negatywnie, czyli de facto nawet wbrew swoim poglądom, będą bronić decyzji ukraińskiej przed wtrącaniem się Polaków w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Polskim politykom, przyzwyczajonym do uległości wobec różnych nie polskich ośrodków decyzyjnych jest trudno zrozumieć, że można się nie ugiąć, ale ukraińska klasa polityczna i elita intelektualna się przed Polakami nie ugnie, choćby nawet prezydent A. Duda rozdarł publicznie szaty na Placu Defilad. Polacy powołują się tutaj – na słuszne zresztą – protesty Izraela w sprawie gloryfikacji R. Szuchewycza i innych nacjonalistów ukraińskich. Ale te protesty nie będą miały żadnych skutków nie tylko ze względów opisanych powyżej, ale też dlatego, że najbogatsi oligarchowie Ukrainy są sponsorami i donatorami wielu ortodoksyjnych światowych organizacji żydowskich. A ci w wielowektorowym konflikcie hybrydowym, zmierzającym do przebudowy ładu geopolitycznego i społecznego, zwanym pandemią, zajęli postawy wyczekujące i nie życzą sobie awantur z galicyjskimi nacjonalistami.   

W chwili obecnej polskim zadaniem powinno być nie dopuszczenie do rozlania się po całej Ukrainie ideologii skrajnego nacjonalizmu ukraińskiego, ale poprzez działania pozytywne, które wymagają żmudnej pracy, współdziałania różnych ośrodków politycznych, służb dyplomatycznych i nie tylko, oraz niezależnego i znającego zawiłość materii zaplecza eksperckiego. Ale patrząc na dotychczasowe działania animatorów polskiej polityki wobec obszaru ULB nie mam wątpliwości – będziemy nadal dziecięcym wiadereczkiem gasić pożar z benzyną, który sami rozdmuchaliśmy, a potem płakać, że poparzyliśmy sobie ręce.     

***

Przypisy                       

[1]https://histmag.org/Czym-jest-polityka-historyczna-i-do-czego-sluzy-11411 [dostęp 11.03.2021]

[2]Tamże.

[3]Cyt. za I. Hurak, Relacje Polski i Ukrainy 2010-2015 – ukraiński punkt widzenia, Krakowskie Studia Międzynarodowe, Kraków 2016, s. 182

[4]Na ten temat G. Motyka, Nieudana książka, “Nowa Europa Wschodnia” 2/2012.

[5]http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Pamiec_i_Sprawiedliwosc/Pamiec_i_Sprawiedliwosc-r2013-t12-n1_(21)/Pamiec_i_Sprawiedliwosc-r2013-t12-n1_(21)-s450-460/Pamiec_i_Sprawiedliwosc-r2013-t12-n1_(21)-s450-460.pdf[dostęp 11.03.2021].

[6]Zob. Brytyjczycy wyszli z UE i prężnie wchodzą na Ukrainę, https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-brytyjczycy-wyszli-z-ue-i-preznie-wchodza-na-ukraine,nId,5050946 [dostęp 12.03.21].

[7]Zob. np. Fenomen L’vova – fil’m pro l’viv’yan, https://www.youtube.com/watch?v=c9bBS1bX06A [dostęp 12.03.21].

 

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

4 komentarze do “Michał Siudak: Polsko-ukraińska wojna o pamięć

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę