W zbiorach warszawskiego Muzeum Narodowego znajduje się obraz Stanisława Witkiewicza Pocałunek mongolskiego księcia na lodowej pustyni. Patrząc na to dzieło przez geopolityczne, nie zaś artystyczne „okulary”, nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż Witkacy – niczym prekognita, jakby żywcem wyjęty z futurystycznych opowiadań Filipa K. Dicka – doświadczył wizji przyszłości i prawidłowo odwzorował ideę Rosji-Eurazji, którą propaguje pewien moskiewski filozof, kształtujący „nową świadomość” obecnych elit politycznych.
Człowiekiem tym, który prawdopodobnie z satysfakcją zgodziłby się wystąpić w roli tytułowego „mongolskiego księcia”, jest Aleksander Dugin, zaś „lodową pustynię” należałoby zidentyfikować jako projektowane przez niego Imperium Eurazjatyckie lub „Syberyjskie”. Z kolei „pocałunek mongolskiego księcia” jawi się jako przedłożona przez Dugina propozycja zawarcia kontynentalnego sojuszu Rosji i Europy, mającego uwolnić tę ostatnią od uciążliwej hegemonii USA, by następnie uczynić z niej „równorzędną partnerkę” dla Rosji-Eurazji. Paralela zachodząca między obrazem Witkacego a koncepcjami głoszonymi przez Dugina rysuje się dosyć wyraźnie: tak jak na obrazie Witkacego mongolski książę przez pocałunek zdobywa piękną młodą kobietę, tak filozof ten kusi nas perspektywą sojuszu „[…] rosyjskiego Marsa, który swą falliczną bronią rakietowąbędzie zdolny umocnić kobiecą tożsamość europejskiej Wenus”[1]. Kim jest ów „tajemniczy” Aleksander Dugin i co takiego kryje się za jego „erotyczną” ofertą?
I. Duchowy proletariusz
Aleksander Dugin (ur. 1962) jest najwybitniejszym, najbardziej płodnym intelektualnie i zarazem wpływowym myślicielem i geopolitykiem we współczesnej Rosji. Obszar jego naukowych zainteresowań i poszukiwań obejmuje takie dziedziny wiedzy jak: filozofia, historia religii, geografia sakralna i geopolityka. Jest ideologiem eurazjatyzmu, tradycjonalizmu integralnego, nacjonal-bolszewizmu i rosyjskiej rewolucji konserwatywnej, założycielem i liderem stowarzyszeń „Arctogeja” i „Evrazia”, redaktorem naczelnym pism „Eliementy: Jewrazijskoje obozrienije”, „Miłyj Angieł” oraz gazety „Jewrazijskoje Wtorżenije”. Kieruje też zespołami specjalistów opracowującymi kluczowe dla niego zagadnienia „metapolityczne” w Centrum Eurazjatyckich Inicjatyw Geopolitycznych, Instytucie Specjalnych Badań Metastrategicznych, Radzie Ekspertów Stowarzyszenia „Arctogeja” a także Analitycznej Grupie „Aries”. Realizuje stałą audycję „Finis Mundi” w Radiu Swobodnaja Rossija, współpracuje ze środowiskiem miesięcznika „Orientir” wydawanego przez Ministerstwo Obrony Rosji, utrzymuje także bliskie kontakty z oficerami Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej. Jest autorem wielu książek, artykułów i esejów, spośród których na szczególną uwagę zasługuje praca: Podstawy geopolityki: Geopolityczna przyszłość Rosji[2], w której zaprezentował projekt Euroazjatyckiego Imperium Rosji. Sprawdźmy jednak skąd „wziął się” Aleksander Dugin?
W książce Duchowy proletariusz, znawca spuścizny światopoglądowej rosyjskiego neoromantyzmu, Adam Pomorski, zawarł uwagę, iż polskiego czytelnika „nie dosyć zorientowanego w rosyjskich personaliach” należy ostrzec przed skłonnością uznawania „ekscentrycznych” w ich mniemaniu myślicieli rosyjskich za nawias umysłowych dziejów Rosji. Zdaniem Pomorskiego jest wręcz przeciwnie: ludzie ci stanowią – poza sporadycznymi wyjątkami dla działaczy politycznych – najściślejszą elitę intelektualną Rosji, natomiast idee przez nich głoszone mogą wywierać o wiele większy wpływ niż może się to z pozoru wydawać[3]. Wzorcowym przykładem takiego „duchowego proletariusza” jest właśnie Aleksander Dugin, którego Estera Lobkowicz trafnie określiła jako „produkt inteligencji nie-sowieckiej”[4]. Charakterystyczny dla Dugina styl myślenia i sposób postrzegania otaczającej go rzeczywistości został bowiem w swej wczesnej fazie ukształtowany poprzez zetknięcie się z ideami Jurija Mamlejewa i Michaiła Agurskiego.
Jurij Mamlejew był patronem „ezoterycznego kręgu metafizycznych dandysów poszukujących ukrytego sensu dziejów”, który wypracował tzw. „moskiewską ideę kultury schizofrenicznej”[5]. W 1974 r. krąg ten rozpadł się, gdy człowiek ten opuścił ZSSR. Po pewnym czasie archiwum pisarza przejął młodziutki wówczas Dugin, za co w 1983 r. został aresztowany i osadzony na Łubiance. Z pism Mamlejewa zaczerpnął Dugin „mit ukrytego przed nami sensu, którego nigdy nie można pojąć, ale który przebija się do człowieka”. Przebija się on „przez Rosję”, a dokładniej rzecz ujmując „przez jej przerażające i sekretne dzieje”, stanowiące „szczelinę do nadprzyrodzonego świata”[6]. Zafascynowany tym mitem zapragnął on wyjaśnić ukryty sens „rosyjskiego losu”. Pomogła mu w tym lektura książki napisanej w 1980 r. przez Michaiła Agurskiego, w tym czasie emigranta z ZSRR do Izraela. Wydrukowano ją w Paryżu i przemycono do Rosji. Nosiła tytuł Ideologia nacjonal-bolszewizmu[7].
Z kolei Michaił Agurski – najpierw marksista, później zaś nawrócony na prawosławie antykomunistyczny dysydent – zastanawiał się nad sensem ofiary własnego ojca, który będąc żarliwym komunistą został zlikwidowany w 1938 r., podczas czystek zainicjowanych przez Stalina. Wyjaśnienie i usprawiedliwienie tej paradoksalnej sytuacji Agurski znalazł w pismach eurazjatów, ruchu ideowo-politycznego, jaki zrodził się w 1920 r. w Sofii, wśród nastawionej nacjonalistycznie emigracji rosyjskiej. Z jednej strony środowisko to, wstrząśnięte do głębi wydarzeniami w Rosji, zgłaszało swój sprzeciw wobec rządów bolszewików, ze strony drugiej natomiast akceptowało samą ideę rewolucji „w imię urzeczywistniania sensu historii”, postrzegając ją jako tragiczny i wypaczony, lecz mimo to „konieczny etap realizacji rosyjskiej idei”[8].
W wielkim skrócie można powiedzieć, że „idea rosyjska” (czytaj „eurazjatycka”) zawiera się w przekonaniu, że Zachód, zarówno pod względem religijnym (rzymski katolicyzm i protestantyzm), jak i polityczno-kulturowym (prawa człowieka, indywidualizm, demokracja, liberalizm), jest sztucznym tworem – „schizmą bytu”, znajdującą się w sprzeczności z duchem prawdziwego chrześcijaństwa, jaki wyraża prawosławie. Z kolei jedynym miejscem na Ziemi, gdzie ludzie żyją w zgodzie z prawdami objawionymi przez Boga, jest Rosja. I to właśnie z prawosławnej Rosji wyjdzie impuls, który wpłynie ożywczo na zdegenerowany Zachód, przynosząc mu odrodzenie duchowe.
Należałoby teraz zapytać, dlaczego Aleksander Dugin – nawołujący do totalnej restauracji światopoglądu prawosławnego i odrodzenia Cerkwi[9] – poszedł ścieżką wytyczoną przez Agurskiego i postanowił usprawiedliwić zbrodniczy system komunistyczny, który przecież niezwykle krwawo rozprawił się z rosyjską Cerkwią w imię ustanowienia ateistycznego i „bezklasowego” społeczeństwa składającego się z „ludu pracującego miast i wsi”? Odpowiedzi na to pytanie udziela sam zainteresowany: „Mam swoją wizję rosyjskiej historii, którą nazywam eurazjatycką. Jestem kontynuatorem tradycji szkoły eurazjatyckiej z początku XX wieku. Historię Rosji postrzegam jako wznoszenie się od Rusi Kijowskiej do Rusi Moskiewskiej, którego szczytem był okres Iwana Groźnego. Potem nastąpiło opadanie do okresu petersburskiego ze zdegenerowanymi, zorientowanymi na Zachód rządami dynastii Romanowów. Przewrót bolszewicki wroku 1917 wraz z przeniesieniem stolicy z Petersburga do Moskwy w wielu aspektach stanowił powrót do idei Rusi Moskiewskiej”[10].
Mówiąc jednak o aspektach komunizmu, stanowiących powrót do „idei Rusi Moskiewskiej” doby Iwana Groźnego, moskiewski filozof miał na myśli więzi łączące komunizm ze wspomnianą wyżej „rosyjską ideą”. W wydaniu bolszewickim więzi te uległy całkowitej ateizacji, zachowały jednak silną konwergencję z „duchem” rosyjskiego prawosławia. I tak. np. komunistyczna idea kolektywizmu była wiernym odbiciem prawosławnej idei soborowości, zaś komunistyczna Trzecia Międzynarodówka stanowiła zmodyfikowany odpowiednik koncepcji prawosławnego Trzeciego Rzymu. Z kolei zbrodniczy system sprawowania władzy, będący udziałem komunistycznego dyktatora Józefa Stalina (czystki), to korelat bestialskiego panowania cara Iwana Groźnego (oprycznina); wreszcie dążenie do wywołania światowej rewolucji i obsesja narzucenia kapitalistycznym wrogom „dogmatów” jedynej prawdziwej „religii” komunistycznej to nic innego jak tylko refleks utopijnego marzenia o zbawieniu świata, mającego nastąpić w wyniku triumfalnej ekspansji rosyjskiego prawosławia, marzenia połączonego z pragnieniem zachowania jego doktrynalnej „czystości” w obliczu zagrożenia ze strony katolicko-protestanckiego „zgniłego” Zachodu[11].
Dopiero po uwzględnieniu takiego spojrzenia na dzieje Rosji możemy w pełni zrozumieć wypowiedź Dugina, stwierdzającego, że „okres bolszewicki był bardziej tradycjonalistyczny, niż okres rządów Romanowów”, albowiem charakteryzował się „większą liczbą elementów społeczeństwa tradycyjnego niż jest to w liberalizmie”[12], którym Rosja była „zakażona” do 1917 r. Niestety – jak konstatuje z przykrością Dugin – „demontaż Związku Sowieckiego i demokratyzacja znów oznaczały nawrót do okresu petersburskiego”[13]. Chcąc znaleźć antidotum na uzdrowienie tej sytuacji, redaktor „Eliementów” zwrócił się ku jedynej nieskompromitowanej odmianie „rosyjskiej idei” zrodzonej w XX wieku. Ideą tą był wspomniany już eurazjatyzm[14].
II. Kapłan Eurazji
W połowie lat osiemdziesiątych A. Dugin, jako jedyny myśliciel w całej Rosji, zaczął nie tylko studiować, ale również twórczo rozwijać myśl eurazjatycką[15]. W wywiadzie udzielonym „Frondzie” w 2001 roku powiedział: „Jestem człowiekiem Eurazji; jestem, w jakimś sensie, nazwijmy go mitotwórczym, kapłanem Eurazji”[16].
Mianem Eurazji określa się „[…] największy kontynent na kuli ziemskiej, w skład którego wchodzą dwie części świata: Europa i Azja – 54,6 mln km²”[17], z kolei sam termin Eurazja został wprowadzony przez geologa Edwarda Suessa „[…] ze względu na brak wyraźnych granic między tymi dwoma częściami świata”[18]. Jednak dla Dugina jako spadkobiercy i kontynuatora nurtu eurazjatyckiego pojęcie Eurazji oprócz zwykłego znaczenia geograficznego, posiada także swój głęboki wymiar cywilizacyjny i geopolityczny. Głosi on pogląd, że „Rosjanie nie są Azjatami, ani Europejczykami; Rosja jest unikalnym krajem, a Rosjanie unikalnym narodem i umieścić ich w ramach wschodniej czy zachodniej cywilizacji w żaden sposób nie można”[19]. Przejrzyjmy się bliżej, na czym polega owa unikalność tak uwielbionej przez Dugina Eurazji.
Nie ulega wątpliwości, iż rosyjska czy też eurazjatycka „metoda ustroju życia zbiorowego” (wg określenia Feliksa Konecznego) wykształciła się pod wpływem zetknięcia słowiańskiej kultury Rusi Moskiewskiej z kulturą ludów turańskich. Jakkolwiek pretenduje ona do miana spadkobierczyni bizantyńskiego dziedzictwa Rusi Kijowskiej (stanowiącego wypadkową różnorakich kultur wschodnich z rejonu Azji Mniejszej, np. syryjskiej, perskiej, ormiańskiej) to trzeba pamiętać, że jej korzenie tkwią głęboko w kulturze stepowej przyniesionej i utrwalonej przez Mongołów/Tatarów w okresie od połowy XIII do końca XIV wieku. Wtedy to wykształcił się bizantyński w formie, lecz turański w treści, „twardy stop” kultury rosyjskiej, pozbawiony jakichkolwiek związków z kulturą Zachodu. Przyznaje to z ochotą Dugin, według którego „Przez lata kontaktów z Tatarami Rosjanie przejmują od nich centralistyczny model administracyjny, agresywną integracjonistyczną dynamikę, geopolityczną misję zjednoczenia ziem Eurazji”[20]. Taka jest rzeczywista geneza idei „zbierania ziem ruskich”, która realizowana konsekwentnie od zrzucenia jarzma mongolskiego, uczyniła państwo moskiewskie najpierw mocarstwem regionalnym w wieku XVI-XVII, później mocarstwem światowym w wieku XVIII, XIX i XX, kiedy to za „ziemie ruskie” Rosja uznawała już takie terytoria jak np. Syberia, czy też państwa leżące na tzw. „pomoście bałtycko-czarnomorskim”, a więc w rejonie Międzymorza.
O mongolskim/turańskim rodowodzie cywilizacji rosyjskiej świadczą m.in. charakterystyczne zapożyczenia językowe obecne w sferze administracyjno-ekonomicznej np. kazna – skarb państwa, kaznaczei – skarbnik, tamożnia – urząd celny, jam – poczta, czy wreszcie diengi – pieniądze. Nie powinno to budzić zdziwienia w obliczu faktu, iż Moskwa pełniła uprzywilejowaną rolę poborcy mongolskiego trybutu. Natomiast, kiedy w XV wieku nastał zmierzch potęgi Mongołów, wielu spośród nich pozostało na Rusi Moskiewskiej i pełniąc ważne funkcje publiczne dało początek znacznej części „arystokratycznych” rodów na Rusi Moskiewskiej jak np. rodzinom Godunowów czy Saburowów[21]. W tym miejscu należałoby przywołać słynną maksymę: „Poskrob Rosjanina, a ujrzysz Tatarzyna”. Ze swej strony czynimy to jednak nie w wyniku przywiązania do zasady „czystej i niezmieszanej krwi”, mozolnie studiując drzewa genealogiczne elit ówczesnego państwa moskiewskiego (co wydaje się zajęciem jałowym), ale przez odwołanie się do zasady „zdobytej i posiadanej ziemi”, tzn. do aspektu przestrzennego (tj. geopolitycznego) omawianych związków łączących Ruś Moskiewską z Mongołami.
Otóż w chwili obecnej tylko nieliczni znawcy tejże problematyki orientują się, że Moskwa u progu swej błyskotliwej kariery hegemona w Eurazji stanowiła jedno z czterech państw sukcesyjnych mongolskiej Złotej Ordy. Pozostałe trzy organizmy polityczne, tzn. Chanat Kazański, Chanat Astrachański i Chanat Krymski zostały przez Moskwę podbite i wcielone do wyłaniającej się eurazjatyckiej Wielkiej Rosji odpowiednio w latach 1551 oraz 1556 (za panowania cara Iwana IV Groźnego) i 1792 (za panowania carycy Katarzyny II). Tak więc również w wymiarze geograficznym jeśli chodzi o ziemie „rdzennie rosyjskie” państwo to stanowi swego rodzaju geopolityczny „cień” dawnej potęgi państwa wielkiego chana z Saraju nad Wołgą[22].
Ostateczne stopienie się kultury rosyjskiej z mongolską na przełomie XV i XVI wieku przyniosło ze sobą daleko idące konsekwencje natury geopolitycznej. Odtąd Rosja zaczęła występować jako spadkobierca największej potęgi lądowej w dziejach świata i konsekwentnie budowała swoje eurazjatyckie imperium, stając się na przełomie XVIII i XIX wieku mocarstwem rangi światowej. Lecz w tym samym czasie na „Dalekim Zachodzie” zaczął jej wyrastać bardzo groźny konkurent: Stany Zjednoczone, będące „na obraz i podobieństwo” Rosji „państwem-kontynentem” z tą jednak różnicą, że Rosja biorąc przykład od Mongołów, przystąpiła do utworzenia światowej potęgi lądowej (tellurokracji), natomiast Amerykanie wzorując się na swoich pobratymcach Anglikach, uzyskali kontrolę nad światową potęgą morską (tallasokracją).
Według naszego filozofa od chwili przystąpienia USA do walki o panowanie nad światem na naszych oczach toczy się zacięta wojna między potęgami Lądu i Morza, między Wielorybem i Niedźwiedziem; odbywa się planetarne starcie dwóch biblijnych potworów: Behemota, tzn. Rosji, kreującej cywilizację lądowych bohaterów i Lewiatana, tzn. USA, tworzących cywilizację morskich piratów[23]. Przejawami tej wojny toczonej przez żywioł Ziemi i żywioł Wody jest szereg konfliktów: eurazjatyzmu z euratlantyzmem, ideokracji z demokracją, socjalizmu z kapitalizmem, „soborowości” z indywidualizmem, wreszcie „Dobra” ze „Złem”, oczywiście przy założeniu, że geopolitycznym „Antychrystem” jest USA, natomiast „Imperium Dobra” jest Rosja. Jedyną droga wyjścia z tej ekstremalnej sytuacji okazuje się być dla Dugina spełnienie „przepowiedni” Lwa Gumilowa, głoszącej, że „Rosja zostanie ocalona tylko jako mocarstwo eurazjatyckie”. Dlatego moskiewski filozof już od prawie dwóch dekad czyni wysiłki na rzecz urzeczywistnienia się „eurazjatyckiej symfonii narodów” pod przewodnictwem Moskwy – Trzeciego Rzymu. Do uczestnictwa w tej „symfonii” zaprasza niemalże wszystkie państwa i narody sąsiadujące z Rosją. Gdy zaś przyjmą one to zaproszenie i zaśpiewają zgodnie w tym osobliwym chórze, spełni się wielkie marzenie Dugina, narodzi się bowiem Nowe Imperium Kontynentalne, Eurazjatyckie Imperium Rosji[24] – eurazjatyckie, ponieważ, jak deklaruje moskiewski myśliciel: „Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu”, lecz „[…] wchłonięciem, przy pomocy wywieranego przez nas nacisku maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii”[25].
III. Eurazjatyckie imperium Rosji
Aleksander Dugin uważa Rosję za leżące w centrum Światowej Wyspy (World Island) Serce Lądu (Heartland), obszar predestynowany do tego, by przeciwstawić się naporowi ze strony Sea Power, atlantyckiej „cywilizacji śmierci”, uosabianej przez USA. Dlatego podstawowym zadaniem, jakie autor Podstaw geopolityki stawia przed Rosją jest bezwzględne zwalczanie wpływów cywilizacji transatlantyckiej (tallasokratycznej) wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. W dalszej kolejności Dugin postuluje roztaczanie eurazjatyckiej (tellurokratycznej) „opieki” nad wewnętrzną strefą brzegową, planetarnym „Żyznym Półksiężycem”, który oddziela Heartland od oceanów. Jest to święta misja Rosji i narodu rosyjskiego, który jest wybrany przez samego Boga – ma on bowiem zbożne intencje i mylić się nie może, ponieważ – jak pisze Dugin – „patrzy z perspektywy seteriologicznej”[26].
Aby zainicjować tworzenie Nowego Imperium Kontynentalnego należy w pierwszej kolejności rozerwać tzw. pierścień „Anakondy”[27], jaki USA roztoczyły i zacisnęły wokół Światowej Wyspy (Eurazji), na której znajduje się Heartland (Rosja). „Rosjanie – pisze redaktor „Eliementów” – z powodzeniem mogą znaleźć się w obozie wroga. Trzeba rozbić blok atlantycki na wszystkich poziomach jednocześnie, w taki sposób, w jaki atlantyzm zaatakował Układ Warszawski i jedność państwową ZSRR”[28]. Strategia „Anakondy” polega na oplataniu Światowej Wyspy dwoma ramionami „wasalnych” wobec USA państw brzegowych, amerykańskich „protektoratów”, na terytorium których Waszyngton posiada rozlokowane bazy morskie i lotnicze. Ramię zachodnie obejmuje Grenlandię, Islandię po Pakistan, ramię wschodnie natomiast sięga od Alaski po Filipiny i Półwysep Malajski. USA nie są jednak w stanie zamknąć okrążenia Eurazji w pierścieniu militarnej i gospodarczej dominacji potęgi morskiej. Uniemożliwia im to istnienie w wewnętrznej strefie brzegowej dużych, ludnych i bogatych w surowce państw, takich jak Chiny, Indie, Iran oraz Irak, w których ich wpływ jest znikomy. Co więcej, niepodległy byt tych państw jest warunkiem zachowania resztek suwerenności przez Rosję. Zdając sobie sprawę z tej sytuacji, Dugin nakreślił szczegółowy plan powołania do życia Wschodniego „Imperium Dobra” i zniszczenia Zachodniego „Imperium Zła”[29].
Początkowo moskiewski myśliciel zakładał jedynie „zebranie ziem” dawnego ZSRR. Szybko jednak zmodyfikował ten „skromny projekt”, gdyż – jak stwierdził – z racji swego geopolitycznego położenia „Rosja ma interes we wszystkim i do wszystkich”[30]. W rozumieniu Dugina ci „wszyscy” to nie tylko „bliska zagranica”, czyli terytoria utracone w wyniku rozpadu ZSRR, ale także franko-germański, kontynentalny trzon Europy, Maghreb, państwa Azji Środkowej, a nawet rejon Półwyspu Indochińskiego, Filipiny oraz Pakistan[31].
Jak zatem według Dugina miałoby się wykształcić Eurazjatyckie Imperium Rosji? Otóż pierwszym krokiem byłoby zniszczenie amerykańskiej linii kwarantanny („sanitarny kordon”), przebiegającej od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego, a więc w rejonie Międzymorza, stanowiącego według Halforda Mackindera swoistą bramę do Heartlandu[32]. Ów „sanitarny kordon” (w skład którego wchodzi m.in. Polska i Ukraina) oddziela „eurazjatyckie” Niemcy i potencjalnie „eurazjatycką” Francję od Rosji – Serca Lądu[33]. Państwa te powinny nie tylko zrozumieć, że Rosja nie może pozostać tylko mocarstwem o charakterze regionalnym, ale umożliwić jej budowę Nowego Imperium Kontynentalnego, by nie wyginąć jako zjawisko cywilizacyjne[34]. Co więcej, w opinii Dugina państwa Europy Zachodniej mogą istnieć wyłącznie w ramach imperium eurazjatyckiego i tylko dla niego[35].
Kolejne posunięcie Rosji na „Wielkiej Szachownicy” powinno, zdaniem Dugina, polegać na zawarciu sojuszu z talassokratyczną Japonią, która mimo faktu, że jest przesiąknięta atlantyzmem, to konkuruje z USA na płaszczyźnie ekonomicznej i z racji swego usytuowania geostrategicznego, potęgi gospodarczej i religijno-duchowego pokrewieństwa z Mongolią stanowiłaby dla Rosji nie tylko cennego sojusznika, ale również partnera w kwestii centralizacji obszaru Oceanu Spokojnego i kolonizacji Syberii[36]. Należy tutaj zaznaczyć, iż nasz autor wyłączył z Eurazji kontynentalne Chiny, jako że, zgłaszają one pretensje do zwierzchnictwa nad Mongolią i współpracują z USA oraz atlantycką Turcję, która szermując ideą Panturkizmu, byłaby w stanie rozbić projektowane mozolnie przez Dugina „Imperium Dobra” na trzy wielkie regiony tellurokratyczne: zachodni (Europa), wschodni (Syberia, Daleki Wschód) i południowy (Iran, Afganistan, Pakistan)[37].
Gdyby urzeczywistnił się przedstawiony wyżej scenariusz budowy Nowego Imperium Kontynentalnego, uformowałaby się „Konfederacja Wielkich Przestrzeni”, stanowiąca na poziomie administracyjnym urzeczywistnienie marzenia o Eurazjatyckim Imperium Rosji. W takim układzie Imperium-Matką, położonym w Sercu Lądu, zostałaby Rosja, z której płynęłyby „impulsy kontynentalne” do skoncentrowanych wokół niej imperiów wtórnych: Imperium Europejskiego (centrum Niemcy), Imperium Oceanu Spokojnego (centrum Japonia) i wreszcie Imperium Środkowoazjatyckiego (centrum Iran)[38].
Ciekawostką jest to jak Dugin wyobraża sobie jednoczenie Imperium złożonego z tak wielu różnorodnych kultur i narodów. Otóż nie trudzi się on z podaniem racjonalnego uzasadnienia swojego „superprojektu”. Uważa on, że nad procesem tym czuwają siły nadprzyrodzone, twierdzi, że jest to „magia geopolityczna”[39], natomiast dążenie Rosji do ekspansji to nic innego jak tylko wyraz tęsknoty za Absolutem, impulsywne dążenie do Boga. Według moskiewskiego filozofa etnos rosyjski jest „otwarty” i „wyrozumiały”, „jednoczący różne narody i języki”, a także „[…] wchłaniający w siebie wszystkich, którzy pragną być przez niego wchłonięci”[40].
IV. Rasputin Putina
Aleksander Dugin jeszcze w latach dziewięćdziesiątych uważany był za „nawiedzonego” dziwaka-idealistę, który siedzi w piwnicy „[…] coś tam bredzi pod nosem, ale jego rojenia nie mają zupełnie żadnego wpływu na ludzi”[41]. Opinią ta nie uległa zmianie do dnia dzisiejszego. Z jedną zasadniczą różnicą. Otóż stał się on szeroko czytanym dziwakiem o dużych wpływach na Kremlu. Gazeta „Moskowskij komsomolec” określiła kierowany przez Dugina ruch eurazjatycki, jako „intelektualną partię władzy”. Z kolei inna gazeta „Argumienty i fakty” nazwała go wprost „ideologiem Putina”, pisząc, że kierowane przez Dugina Centrum Eurazjatyckich Inicjatyw Geopolitycznych jest w Rosji „drugim MSZ” i dodając, że w CIA powołano nawet specjalny wydział, którego pracownicy zajmują się wyłącznie Duginem i jego koncepcjami[42]. W podobnym tonie wypowiadał się znany amerykański politolog i publicysta Charles Clover, który na łamach „Financial Times” napisał, że „[…] prezydent Rosji Władimir Putin ma program podróży zagranicznych, który wygląda jak niektóre z map w książce Dugina”[43].
Rzeczywiście, autor nasz ostentacyjnie popierał politykę byłego już prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina, widząc w nim – wzorem swego francuskiego przyjaciela Jeana Parvulescu – „człowieka przeznaczenia” dla Rosji[44]. W wywiadzie udzielonym dla czasopisma „Fronda” z satysfakcją stwierdził: „Stawiam na Putina. Jest to stawka historyczna, geopolityczna i metafizyczna. Tak jak maklerzy kupują lub sprzedają akcje, tak o mnie można powiedzieć, że kupuję akcje Putina”[45]. W innym wywiadzie dla polskiej prasy moskiewski filozof podał powody, dla których „stawia na Putina”. Jego zdaniem zahamował on rozpad Rosji na Kaukazie, przystąpił do naprawy samorządności lokalnej przez „przywołanie do porządku” gubernatorów i przeciwstawienie się separatystycznym tendencjom w republikach autonomicznych, zespolił system administracyjny z systemem wojskowym, podnosząc poziom bezpieczeństwa narodowego, usunął z życia gospodarczo-politycznego oligarchów rozkradających majątek narodowy, zapalił „zielone światło” dla procesów integracyjnych w ramach WNP, powołując do życia Eurazjatycką Wspólnotę Gospodarczą, wreszcie do koncepcji bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej wprowadził pojęcie „świata wielobiegunowego”, co dowodzi uznania doktryny eurazjatyckiej za „podstawę międzynarodowej strategii Rosji”[46].
Wymienione posunięcia byłego już prezydenta Federacji Rosyjskiej wystarczyły, aby Dugin uznał, iż „Putin reprezentuje pozytywny trend w rosyjskiej historii”, natomiast jego rządy to „[…] krok z ciemności w jasność, ze słabości do męstwa”. Redaktor „Elementów” z ceremonialną powagą „kapłana Eurazji” oznajmił również, iż to właśnie na Putinie powinny „[…] spełnić się określone proroctwa dotyczące losów Rosji i świata”, gdyż „[…] w nim realizuje się wielki eurazjatycki archetyp”[47].
Widoczną oznaką urzeczywistniania się owego archetypu jest przede wszystkim udział Putina w utworzeniu w 2003 r. antyamerykańskiej osi kontynentalnej Paryż-Berlin-Moskwa[48]. Impulsem do zawiązania tej eurazjatyckiej „koalicji” było zajęcie przez Francję, Niemcy i Rosję wspólnego stanowiska wobec amerykańskiej akcji w Iraku. Prezydent Rosji stwierdził wówczas, iż oto położono wreszcie „kamień węgielny pod budowę multipolarnego świata”[49]. 11 lutego 2004 roku doszło do spotkania eurazjatyckiego trójkąta w Soczi, podczas którego prezydent Francji J. Chirac, kanclerz Niemiec G. Schroeder i prezydent Rosji W. Putin dokonali scementowania osi Paryż-Berlin-Moskwa[50]. Zarysowująca się perspektywa utworzenia antyamerykańskiego bloku kontynentalnego zyskała również poparcie socjalistycznego rządu Hiszpanii premiera Zapatero, który tym samym rozszerzył wspomnianą konstelacją o Madryt.
Wydaje się, że każdemu z osobna uczestnikowi osi Paryż-Berlin-Moskwa brakuje określonych atrybutów mocarstwowości: Francji surowców i bazy przemysłowej, Niemcom potencjału militarnego, zaś Rosji rozwiniętej gospodarki. Jednakże, jak zauważył amerykański analityk John. C. Hulsman: „[…] wzięta razem francusko-niemiecko-rosyjska kombinacja posiada atrybuty supermocarstwa zdolnego przeciwstawić się Stanom Zjednoczonym w skali globalnej: z Francją sprawującą polityczne i ideologiczne przywództwo (a w rzeczywistości stanowiącej użyteczny „listek figowy” dla aliansu niemiecko-rosyjskiego), Niemcami wnoszącymi potencjał gospodarczy i Rosją wnoszącą swój potencjał militarny”[51]. Z kolei rozszerzenie sojuszu francusko-niemiecko-rosyjskiej „wielkiej trójki” o Madryt i stworzenie w ten sposób „paktu czterech”, – co miało miejsce w dniach od 16 do 18 marca 2005 r. w czasie paryskiej konferencji Chiraca, Schreodera, Putina i Zapatero – w opinii francuskiego geopolityka Henri’ego de Grossouvre’a mogłoby może stać się początkiem końca światowej supremacji USA. Jego zdaniem bowiem „Europa potrzebuje motoru politycznego. Hiszpania, Francja, Niemcy i Rosja dysponują masą krytyczną niezbędną do wypełnienia tej roli i do stworzenia podstaw Mocarstwa Europejskiego, które na arenie międzynarodowej będzie gwarantem pokoju”[52].
Utrzymanie osi Paryż-Berlin-Moskwa stało się jednak dla Rosji wysoce problematyczne, odkąd – jak szyderczo ujął to kontrowersyjny rosyjski dziennikarz i komentator polityczny Michaił Leontiew – „Amerykanie zorientowali się, że Chirac i Schroeder chcą prowadzić samodzielną grę w stosunku do Ameryki” i z tego też powodu „[…] postanowili wymienić ich na polityków proamerykańskich takich jak Merkel i Sarkozy”[53]. Mimo tych niekorzystnych zmian wydaje się, iż Rosja w dalszym ciągu usiłuje podtrzymać kurs eurazjatycki, albowiem realną władzę nadal sprawuje tam zorientowany „proniemiecko” Władimir Putin[54], którego A. Dugin postrzega – podkreślmy to raz jeszcze – jako „człowieka przeznaczenia dla Rosji”. W tej sytuacji możemy się tylko domyślać, że w czasie, gdy trwała jeszcze rosyjska operacja militarna w Gruzji, to właśnie z polecenia Putina „wybrany demokratycznie” prezydent Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew, chcąc ratować wizerunek „Mateczki Rosji” jako „przewidywalnego i stabilnego” partnera Unii Europejskiej (czytaj Francji i Niemiec) w życzliwiej atmosferze spotkał się najpierw z prezydentem Francji Sarkozym później zaś z kanclerz Niemiec Merkel, którzy występując w imieniu swoich państw i całej Unii przejawiali „głębokie zaniepokojenie sytuacją na Kaukazie”.
V. Ostrzeżenie Mackindera
„Proniemieckie” stanowisko Putina współgra idealnie z planami kreślonymi przez A. Dugina w kwestii organizacji europejskiej i eurazjatyckiej „przestrzeni życiowej”. Ów „wyznawca Putina” jest przekonany, że oś Berlin-Moskwa „[…] umożliwi powstanie w przyszłości potężnej Wielkiej Rosji i Wielkich Niemiec” w dalszej perspektywie doprowadzi natomiast do „[…] stworzenia trwałej strategicznej i ekonomicznej konstrukcji dla powstania zjednoczonego ImperiumEurazjatyckiego – Imperium Europejskiego na zachodzie i Imperium Rosyjskiego na wschodzie Eurazji”[55]. Lecz aby ów imperialny sen stał się rzeczywistością Rosja powinna rozważyć „[…] zwrócenie obwodu kaliningradzkiego (Prus Wschodnich) Niemcom”, co stałoby się wyrazem rezygnacji Kremla„[…] z ostatniego terytorialnego symbolu tragicznej bratobójczej wojny”[56]. Dugin doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, iż ten wspaniałomyślny gest mógłby zostać odebrany przez Rosjan jak „[…] krok ku geopolitycznej kapitulacji”, dlatego wyraźnie zaznacza, iż „Europa powinna przedłożyć Rosji inne możliwości aneksji terytorialnej, względnie inne możliwości rozszerzenia strefy wpływów, przede wszystkim kosztem tych państw, które uparcie dążą ku federacji czarnomorsko-bałtyckiej”[57].
Niestety, można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że zgodnie z życzeniem Dugina rządy państw Europy Zachodniej na czele z Niemcami przedłożyły już – działając rzecz jasna „w kuluarach” – władzom Rosji możliwość „rozszerzenia strefy wpływów” na pomoście bałtycko-czarnomorskiego, a więc w rejonie Międzymorza. Świadczą o tym plany budowy North Stream (Gazociągu Północnego biegnącego po dnie Morza Bałtyckiego do Niemiec, z pominięciem terytorium polskiego) i South Stream (tj. Gazociągu Południowego biegnącego po dnie Morza Czarnego na Półwysep Bałkański, z pominięciem terytorium Ukrainy). W momencie oddania ich do użytku, co ma nastąpić odpowiednio w 2011 r. i w 2013 r., swoje geoekonomiczne znaczenie stracą bezpowrotnie rurociągi „Jamał-Europa” (przechodzący przez Polskę) i „Przyjaźń” (przechodzący przez Ukrainę)[58].
W ten sposób władze Federacji Rosyjskiej (jakiekolwiek by nie były) zrealizują w praktyce postulat Dugina, który od początku swojej błyskotliwej kariery „kapłana Eurazji” konsekwentnie domaga się zniszczenia „kordonu sanitarnego” oddzielającego Rosję od Europy Zachodniej, gdyż uniemożliwia on budowę Eurazjatyckiego Imperium Rosji. Trzon tego kordonu stanowią Polska i Ukraina – dwa „nieuleczalnie” proatlantyckie „państwa sezonowe”, które dążąc do zacieśnienia więzi z USA, zdradzają, zdaniem Dugina, swoją kontynentalną tożsamość.
Jakie konsekwencje dla Europy i świata może mieć zniszczenie „kordonu sanitarnego”, tj. suwerennego bytu Polski i Ukrainy? Odpowiedź na to pytanie została udzielona niespełna dziewięćdziesiąt lat temu przez wybitnego angielskiego geografa, profesora Oxfordu, sir Halforda Mackindera. Badacz ten, nazywany „ojcem chrzestnym” geopolityki ostrzegał, że jeśli mocarstwo kontynentalne kontrolujące Serce Lądu (Heartland), a takim jest Rosja, opanuje terytoria znajdujące się na tzw. „pomoście bałtycko-czarnomorskim”, pełniącym rolę swoistej „bramy do Serca Lądu”, wówczas powiększy swój potencjał w stopniu pozwalającym na zdobycie pełni władzy nad World Island.
* * *
Podsumujmy nasze rozważania: Aleksander Dugin „reanimował” ideę eurazjatyzmu, rozwinął ją, a następnie postanowił uczynić „fundamentem narodowej ideologii” Federacji Rosyjskiej, co trzeba przyznać udało mu się nadspodziewanie dobrze. Rezultatem jego wieloletnich badań i „akcji promocyjnej” skierowanej do rosyjskich elit politycznych jest trwający obecnie „renesans eurazjatyzmu”, w ramach którego wykształciły się cztery parytety polityki zagranicznej:
1. Rosja powinna zachować kontrolę nad północno-wschodnim obszarem Eurazji (Azją Środkową, Syberią i Mongolią Zewnętrzną), tworząc przeciwwagę dla rosnących wpływów i potęgi Chin;
2. W polityce zagranicznej Kreml powinien utrzymywać kurs antyzachodni przy założeniu, że w skali planetarnej głównym wrogiem dla kontynentalnej potęgi Rosji pozostaje nadal oceaniczna potęga USA, zaś rzeczywistym terenem starcia rosyjskiej tellurokracji z amerykańską tallasokracją będzie Europa[59];
3. Polityka rosyjska w Europie Wschodniej, na Kaukazie i w Azji Środkowej powinna zmierzać do odbudowy wielkoruskiej „przestrzeni życiowej” oraz umocnienia buforowej strefy wpływów;
4. Rosja jako jedyny „nosiciel” wartości cywilizacyjnych Wielkiego Stepu ma prawo decydować nie tylko o swoim losie, ale jest predestynowana do tego, by decydować o losach świata[60].
W świetle tych „standardów” nie powinno nas dziwić, że Dugin pozwala sobie na stwierdzenie w rodzaju: „Przyszłość nasza jest”[61]. Wydaje się, że z punktu widzenia ludzi Zachodu jedynym właściwym komentarzem dla idei głoszonych przez Aleksandra Dugina może być – poddana parafrazie – uwaga poczyniona przez Arthura Moellera van den Brucka: „Zwierzę czai się w człowieku. Rosja wschodzi ciemnym zmierzchem nad Europą. Winniśmy być strażnikami na progu wartości”[62].
Źródło: „Geopolityka” 2009, nr 1(2), s. 87-100.
[1] Rosyjski Mars wesprze europejską Wenus – rozmowa z Aleksandrem Duginem, <http//:www.dziennik.pl/dziennik/europa/article46093/Rosyjski_Mars_wesprze_europejska_Wenus.html?service=print> (20 II 2009).
[2] Książka ta została zakwalifikowana jako podręcznik dla studentów w rosyjskich akademiach wojskowych i dyplomatycznych. Jej konsultantem naukowym był generał-lejtnant Mikołaj Kłokotow, odpowiadający w Akademii Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej za problematykę planowania strategicznego.
[3] A. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 10-11.
[4]E. Lobkowicz, Rasputin Putina, „Fronda” 2001, nr 23-24, s. 143.
[5]Ibidem, s. 143-144.
[6]Ibidem, s. 144-145.
[7] Ibidem, s. 145.
[8] Ibidem, s. 146.
[9]Rosyjski geopolityk uważa, że „Rosjanie powinni uświadomić sobie, że przede wszystkim są prawosławnymi, w dalszej kolejności – Rosjanami, a dopiero potem – ludźmi”. Por.: A. Dugin, Osnowy geopolitiki, Geopoliticzeskoje buduszczeje Rossii, Moskwa 2000, s. 255.
[10] Czy Putin jest awatarem? – rozmowa z Aleksandrem Duginem, „Fronda” 2001, nr 23-24, s. 159.
[11] Dugin otwarcie stwierdził, że „to prawosławie, które Stalin niszczył, było bardzo zokcydentalizowane – przesiąknięte duchem Zachodu, wyobcowane z narodu” zaś komunizm, który stworzył „był próbą wyzwolenia (prawosławnego) mesjanizmu z czysto religijnego rozumienia”. Próba ta zdaniem Dugina był nieudana „właśnie dlatego, że była tak odległa od teologii”. Stąd też Dugin proponuje by „przy kolejnej ekspansji” rosyjskie elity polityczne wykorzystały „wszystkie nasze doświadczenia, zarówno czysto sakralne jak i socjalistyczne”, ponieważ socjalizm „to nic innego jak zsekularyzowana wersja bizantynizmu, to Czerwone Bizancjum, prawosławie w sekciarskiej egzaltowanej formie”. Według Dugina „ludowy monarcha Stalin z ludową wiarą, czyli komunizmem, wystąpił przeciwko wyobcowanej, pańskiej, szlacheckiej, zokcydentalizowanej monarchii oraz Cerkwi” i choć nie był to system idealny, to stanowił jedyne rozwiązanie dla Rosji. „Tym razem nam się jeszcze nie udało, ale za następnym razem oczyścimy prawosławie oraz komunizm i odrzucimy te ich elementy, które spowodowały, iż modele te wyobcowały się z narodu. Następnym naszym etapem będzie prawosławny komunizm – eurazjatycki, misyjny, panslawistyczny, filotatarski”. Zob. Czekam na Iwana Groźnego – rozmowa z Aleksandrem Duginem, <http://www.fronda.pl/arch/11-12/077.htm> (12 I 2009).
[12] Zob. przyp. 10.
[13]Ibidem.
[14] Współczesny rosyjski eurazjatyzm wyrastał z dwóch niezależnych od siebie żródeł. W pierwszym przypadku miał on korzenie krajowe i odwoływał się do teorii naukowych o Wielkim Turanie Lwa Gumilowa. Z kolei na gruncie europejskim jego prekursorem był Jean Thiriart, ze swoją koncepcją Pan-Europy od Atlantyku po Pacyfik. Zob.: L Gumilew, Dzieje dawnych Turków, Warszawa 1973;Idem, Dzieje etnosów Wielkiego Stepu, Kraków 1997; Idem, Od Rusi do Rosji, Warszawa 1999; Idem, Śladami cywilizacji Wielkiego Stepu, wyd. II, Warszawa 2004; Europa od Mińska po Sachalin: Nowe rosyjskie koncepcje rozwoju stosunków między Wschodem a Zachodem, „Stańczyk“ 2004, nr 1-2/40-41, s. 63-69; K. Sawiński, Wielka Europa w ujęciu Jeana Thiriarta, „Geopolityka” 2009, nr 1.
[15] I. Massaka, Eurazjatyzm: Z dziejów rosyjskiego misjonizmu, Wrocław 2001; R. Poradowski, Idea Rosji-Eurazji i naukowy nacjonalizm Lwa Gumilowa, Warszawa 1996; Między Europą i Azją: Idea Rosji-Eurazji, red. S. Grzybowski, Toruń 1998.
[16] Zob. przyp. 10.
[17] Wielka encyklopedia powszechna PWN, t. 3, Warszawa 1964, s. 522; Mała encyklopedia powszechna PWN, Warszawa 1969, s. 268.
[18] Słownik geografii świata, t. 1, Warszawa 1977, s. 31.
[19] A. Dugin, Konserwatiwanaja rewolucjia, Moskwa 1994, s. 145.
[21] F. Braudel, Gramatyka cywilizacji, Warszawa 2006, s. 550.
[22] L. Moczulski, Geopolityka: Potęga w czasie i przestrzeni, Warszawa 1999, s. 368-369.
[24]Idem, Russkije – etos ili nacija „Kentawr 1993, nr 2, s. 40-42.
[25] Do owych „dopełniających kategorii” Dugin zalicza Polskę i Ukrainę gdyż „takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki” Zob. przyp. 11.
[27] Określenie to wywodzi się od Planu „Anakonda”, jednej z koncepcji prowadzenia wojny secesyjnej, którą w 1861 r. wysunął gen. wojsk Unii Winfield Scott. Plan Anakonda zakładał wygranie wojny przy minimalnych stratach własnych dzięki blokadzie morskiej oraz kontroli nad rzeką Missisipi. Blokadę morską stanów Południa ogłoszono już 19 kwietnia 1861 r., mimo że Unia nie uznawała Konfederacji za odrębne państwo; blokada zakończyła się wraz z upadkiem portu Wilmington 25 lutego 1865 r., zaś oficjalnie 23 czerwca 1865 r.
[29] Nasz tytułowy bohater jest przekonany, że „Zachód to geograficzny Szatan, geograficzny Antychryst. Zachód powinien zapłacić za wszystko [sic!]. Najlepiej byłoby go zasiedlić Chińczykami, Tatarami, muzułmanami, całym tym eurazjatyckim koczownictwem”. Według Dugina „Zachód to martwa ziemia”, ponieważ występuje tam „jakaś sterylność, aseptyczność”, która przejawia się „brakiem zapachów”. Jego zdaniem „Refleksja Zachodu rozkłada wszystko na czynniki pierwsze […] wszystko wyjaławia i zasusza jak eksponaty w kwietniku. Nasza refleksja natomiast nie pozbawia nas aromatu życia, erotycznego wręcz zachwytu naszymi ideami”. Zob. przyp. 11.
[31] Ibidem, s. 191.
[32] Ibidem, s. 197-198.
[33]Ibidem, s. 220.
[34] Ibidem, s. 200.
[35] Ibidem, s. 197.
[36] Ibidem, s. 333.
[37] I. Massaka, Eurazjatyzm, s. 180.
[39]Ibidem, s. 251.
[41]Zob. przyp. 11.
[42]Zob. przyp. 4.
[43] Ibidem.
[44] Zob. przyp. 10.
[45] Ibidem.
[46] Zob. przyp. 1. O tym, że Władimir Putin obrał kurs eurazjatycki może świadczyć następująca wypowiedź ówczesnego prezydenta Federacji Rosyjskiej: „Rosja zawsze określała siebie krajem eurazjatyckim. Nigdy nie zapomnieliśmy, że zasadnicza część terytorium rosyjskiego znajduje się w Azji. Nadzieje, które wnoszą ze sobą idee eurazjatyckie są szczególnie ważne obecnie, kiedy tworzone są równoprawne stosunki między krajami należącymi do Wspólnoty Niepodległych Państw”. Por.: P. Eberhardt, Rosyjski eurazjatyzm i jego konsekwencje geopolityczne, „Przegląd Geograficzny” 2005, t. 77, nr 2, s. 189.
[47] Zob. przyp. 10.
[48] Jedynymi liczącymi się aktorami geopolitycznymi tej osi miałyby jednak być wyłącznie Rosja i Niemcy. Jak wyznał Dugin: „To nasze zadanie. Zjednoczyć się z Niemcami i stworzyć potężny blok kontynentalny”. Zob. przyp. 11. W wywiadzie tym odniósł się także do zmarnowanego jego zdaniem porozumienia rosyjsko-niemieckiego z czasów II wojny światowej: „Niemcy zaprzepaścili swoja szansę podczas wojny. Trzeba było razem z nami walczyć przeciwko Anglii, obrócić pakt Ribbentrop-Mołotow na Zachód a wtedy Hitler-Stalin forever. Dziś zamiast po angielsku, wszędzie by mówiono po rosyjsku i niemiecku. Niemcy na to nie poszli i przegrali”. Według Dugina przyczyną klęski Niemiec był fakt, iż Hitler „nie chciał wybierać” między dwiema alternatywnymi opcjami: „albo z Anglią przeciw Rosji, albo z Rosją przeciw Anglii” i rozpoczął wojnę na dwa fronty. „Pogrążył przez to Niemcy, 20 milionów Rosjan i ładny kawał świata”. Zob.: Ibidem.
[49] T. Marczak, Oś Paryż-Berlin-Moskwa z perspektywy polsko-ukraińskiej, <http://www.is-m.uni.wro-c.pl/publikacje/polonia/marczak_os_paryz_berlin_moskwa.pdf> (20 I 2009). Por. także: H. Groussouvre, Paris-Berlin-Moscou: La vole de l’indèpendence et de la Pax, Paris 2002. Por. także: R. Potocki, Oś Paryż-Berlin- Moskwa, [w:] Na szachownicy dziejów i międzynarodowej polityki: Księga dedykowana Profesorowi Zbigniewowi Brzezińskiemu, red. J. Farys, H. Kocój, M. Szczerbiński, Gorzów 2006, s. 205-216; A. Barańska, Oś Paryż-Berlin- Moskwa w rozważaniach Henri de Groussovre’a, „Geopolityka“ 2008, nr 1, s. 50-61.
[50] Ibidem.
[51] Ibidem.
[52] Ibidem.
[53]Rozmowy o wojnie w Gruzji: Lech Kaczyński walczy na Kaukazie dla Amerykanów, „Dziennik” 2008, nr 190, s. 17.
[54] Zdaniem W. Marciniaka: „w Rosji w okresie postsowieckim wszystkie konflikty na Kaukazie były wojnami o Kreml. Pierwsza wojna czeczeńska była skutkiem długotrwałego kryzysu władzy w latach 1992-1993, a druga była w istocie wojną o prezydenturę Putina”. Z kolei „wojna z Gruzją ostatecznie przesądza problem pozostania Putina u władzy. Dyskusja, która kiedyś toczyła się o jego trzeciej kadencji została w ten sposób zakończona. Putin pozostaje wodzem narodu. Kreml przestaje już zwracać uwagę na konstytucję i ustanawia pozakonstytucyjny, autorytarny reżim”. Zob.: Putin wciąż jest wodzem, „Dziennik” 2008, nr 200, s. 5. Analogiczną opinię wyraził amerykański geopolityk Zbigniew Brzeziński, który zapytany o to, czy aktualny prezydent Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew odgrywa jakąkolwiek rolę w konflikcie rosyjsko-gruzińskim odpowiedział: „Ma z tym tyle wspólnego, co oficjalna głowa ZSRR w 1950 r. miała z rządzeniem krajem. Czy ktoś pamięta nazwisko tamtego człowieka? Nazwisko prawdziwego pana ZSRR wielu ludzi pamięta do dziś. Rymuje się ono z nazwiskiem Putin”. Zob.: Gruzja jest Finlandią naszych czasów, „Dziennik” 2008, nr 189, s. 17.
[55] P. Eberhardt, op. cit., s. 185-186.
[56] Ibidem, s. 186.
[57] Ibidem.
[58] Należy zaznaczyć, że budowa South Stream w praktyce oznacza fiasko popieranego przez USA projektu Gazociągu Nabucco z Azji Środkowej przez Turcję do Europy, którego głównym zadaniem miała być dywersyfikacja dostaw gazu z Rosji. Z drugiej także strony geoekonomia była jedną z przyczyn wojny rosyjsko-gruzińskiej z sierpnia 2008 r. Por.: R. Potocki, Wojna sierpniowa, Częstochowa 2008.
[59] Implikuje to rosyjskie cele geopolityczne na Półwyspie Europejskim postrzeganym z perspektywy Moskwy jako „wyrostek robaczkowy Azji”. Cele te są następujące: 1. Rozbijanie jedności transatlantyckiej na cywilizację europejską i anglo-amerykańską; 2. Finlandyzacja Starego Kontynentu; 3. Zmuszenie USA do rezygnacji ze statusu „mocarstwa europejskiego”; 4. Zdominowanie krajów położonych na stykach geopolitycznych od Finlandii po Azję Środkową.
[60] R. Potocki, J. Potocka, Eurazjatyzm, [w:] Encyklopedia Białych Plam, t. V, Radom 2001, s. 312. Por. także: S. Dębski, Geopolityczna przyszłość Rosji, „Arcana” 1998, nr 1/19, s. 89-92.
[61]Zob. przyp. 11.
[62] A. Moeller, Trzecia Rzesza, [w:] Rewolucja Konserwatywna w Niemczech 1918-1933, Poznań 1999, s. 384.