Roman Dmowski: Kwestia ukraińska – cz. 5

Roman Dmowski: Kwestia ukraińska – cz. 5

Pomnik_Romana_DmowskiegoPrezentujemy piątą z siedmiu części, nieopublikowanego dotychczas, tekstu autorstwa Romana Dmowskiego poświęconego Ukrainie. Materiał pochodzi z Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Czyt. część 4.

Roman Dmowski

V. Perspektywy państwa ukraińskiego

Kwestii tedy ukraińskiej nie można tak traktować, jak się traktuje kwestię pierwszej lepszej narodowości, obudzonej do życia politycznego w XIX stuleciu. Zna­czeniem swoim przerasta ona wszystkie inne ze wzglę­du na liczbę ludności mówiącej po małorusku, jak na rolę obszaru przez nią zajmowanego i jego bogactw na­turalnych w zagadnieniach polityki światowej.

Już pod koniec ubiegłego stulecia zajęła ona po­czesne miejsce w planach polityki Niemiec, pod których patronatem została tak szeroko postawiona. Odbudowa­nie państwa polskiego nie zmniejszyło, ale raczej zwię­kszyło jej znaczenie w widokach polityki niemieckiej: z jej rozwiązaniem wiążą się nadzieje na zmianę granicy niemiecko-polskiej i na zredukowanie Polski do obszaru, na którym byłaby państewkiem nic nie znaczącym, od Niemiec całkowicie uzależnionym. Ekonomiczna zaś stro­na kwestii tak wielką rolę grająca w widokach mocar­stwa Hohenzollernów, dla dzisiejszych Niemiec, przy ich potężnych trudnościach gospodarczych, jest jeszcze do­nioślejsza. Niewątpliwie miał ją między innymi na myśli szef rządu niemieckiego, gdy niedawno w swej mowie wskazywał główne źródło finansowych i gospodarczych kłopotów niemieckich w układzie rzeczy politycznych na wschód od Niemiec.

W ostatnich latach, dzięki węglowi i żelazu Zagłębia Donieckiego oraz nafcie kaukaskiej, Ukraina stała się przedmiotem żywego zainteresowania przedstawicieli ka­pitału europejskiego i amerykańskiego i zajęła miejsce w ich planach gospodarczego i politycznego urządzenia świata na najbliższą przyszłość.

Do tego trzeba dodać – co nie jest wcale najmniej znaczącym – rolę, jaką Ukraina obok Polski odgrywa w zagadnieniach polityki żydowskiej.

Dzięki temu i dzięki szeregowi jeszcze innych po­mniejszych przyczyn, jak interesy dawnych wierzycieli Rosji oraz tych, których majątki przemysłowe i rolne pozostały na terytorium obecnej Ukrainy sowieckiej, wreszcie nadzieje pewnych sfer katolickich na zaprowa­dzenie unii kościelnej na Ukrainie, o kwestii ukraińskiej nie można powiedzieć, żeby cierpiała na brak sympatii w świecie.

Na pewno też, o ile by doszło do oderwania Ukra­iny od Rosji, potężne sfery użyłyby wszelkich swoich wpływów i środków na to, ażeby rzecz się nie zakończyła utworzeniem jakiegoś względnie małego państewka. Tylko wielka, możliwie największa Ukraina mogłaby prowadzić do rozwiązania tych zagadnień, które nadały kwestii ukraińskiej tak szerokie znaczenie.

Ukraina, oderwana od Rosji, zrobiłaby wielką karierę. Czy zrobiliby ją Ukraińcy?…

Młode, budzące się do roli dziejowej narodowości, skutkiem ubogiego zapasu tych tradycji, pojęć, uczuć i instynktów, które tworzą z gromady ludzkiej naród, oraz skutkiem braku doświadczenia politycznego i wy­ćwiczenia w rządzeniu własnym krajem, dochodząc do samodzielnego bytu państwowego, stają oko w oko z trudnościami, z którymi nie zawsze sobie umieją radzić. Nawet my, którzy nie przestaliśmy być wielkim narodem historycznym, na skutek względnie krótkiej przerwy w naszym bycie państwowym, po odbudowaniu państwa wykazaliśmy wielki brak doświadczenia i wielką nieudolność w uporaniu się z zadaniami, które na nas spadły. Na szczęście, zazwyczaj nieliczne i zajmujące niewielki obszar, tworzą one małe państewka, w których mają do rozwiązania zagadnienia mniejszego kalibru.

Ukraina wszakże to nie jest jakaś Litwa Kowieńska z dwoma i pół milionami mieszkańców, w której najtrud­niejsze zagadnienia tkwią w jej finansach i dają się roz­wiązywać na razie przez wyprzedawanie z góry poręb leśnych.

Ukraina stanęłaby od pierwszej chwili wobec wiel­kich zagadnień wielkiego państwa. Przede wszystkim stosunek do Rosji. Rosjanie musieliby być najniedołężniejszym w świecie narodem, żeby łatwo pogodzić się z utratą olbrzymiego obszaru, na którym znajdują się ich najurodzajniejsze ziemie, ich węgiel i żelazo, który stanowi o ich posiadaniu nafty i o ich dostępie do Mo­rza Czarnego. Następnie eksploatacja tego węgla i żela­za z wszystkimi jej konsekwencjami w ustroju i w życiu gospodarczym kraju. Wielkie zagadnienie przedstawia pobrzeże czarnomorskie, etnicznie nie będące ukraińskim, stosunek do ziem dońskich, do nieukraińskiego Krymu, a nawet do Kaukazu. Naród rosyjski, ze swymi tradycjami historycznymi, z wybitnymi instynktami państwowymi, stopniowo do uporania się z tymi zagadnie­niami dochodził i na swój sposób je rozwiązywał. Nowy naród ukraiński musiałby od razu znaleźć swoje sposoby sprostania tym wszystkim zadaniom i niezawodnie do­wiedziałby się, że jest to nad jego siły.

Co prawda, znaleźliby się tacy, którzy by się tym zajęli, ale tu właśnie występuje tragedia.

Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we włas­nych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, speku­lantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i naj­ważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów…

Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.

Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; lu­dzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własne­go państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny.

Ten, kto przypuszcza, że przy położeniu geograficznym Ukrainy i jej obszarze, przy stanie, w jakim znajduje się żywioł ukraiński, przy jego zasobach ducho­wych i materialnych, wreszcie przy tej roli, jaką posiada kwestia ukraińska w dzisiejszym położeniu gospodarczym i politycznym świata, mogłoby być inaczej – nie ma za grosz wyobraźni.

Kwestia ukraińska ma rozmaitych orędowników, za­równo na samej Ukrainie, jak poza jej granicami. Między ostatnimi zwłaszcza jest wielu takich, którzy dobrze wiedzą, do czego idą. Są wszakże i tacy, którzy rozwią­zanie tej kwestii przez oderwanie Ukrainy od Rosji przedstawiają sobie bardzo sielankowo. Ci naiwni najlepiej by zrobili, trzymając ręce od niej z daleka.

C.d.n.

Tekst pochodzi z 1930 roku

Źródło: Archiwum MSWiA, sygn. K-458.

Udostępnił: Jan Stec

***

Komentarz redaktora

Od opublikowania tekstu Romana Dmowskiego Kwestia ukraińska minęło lat ponad osiemdziesiąt. Historia w tak długim okresie zweryfikowała poglądy i oceny autora zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie. Dmowski prawidłowo przedstawił warunki i przyczyny powodujące niemożliwość powstania (w owym okresie) niepodległego państwa ukraińskiego. Ostatecznie powstało ono głównie w wyniku rozpadu ZSRR i do dziś jego podstawową słabością pozostają różnice i antagonizmy międzyregionalne.

Jednak porównanie warunków w jakich znajdowali się Czesi i Ukraińcy na przestrzeni XVII–XX wieku nie wydaje się trafnym przykładem. Czesi bowiem po utracie niepodległości w XVII wieku egzystowali w ramach jednego państwa – Monarchii Austro-Węgierskiej, zajmując tam przez cały okres niewoli dość wysoką pozycję. Ukraina zaś była przez cały ten czas podzielona najpierw przez Rosję i Polskę, a następnie przez Rosję i Austro-Węgry. Nietrudno udowodnić, że skutki tego podziału są widoczne do dziś.

Bardzo trafnie przedstawił autor rolę Niemiec w całości zagadnienia ukraińskiego. Niezależnie od układów geopolitycznych, Niemcy zawsze wspierali wszelkiego rodzaju ruchy nacjonalistyczne na terenach Ukrainy, licząc na zwasalizowanie przyszłego państwa ukraińskiego i wykorzystywanie ogromnych bogactw naturalnych tego rejonu (węgiel, rudy metali, doskonałe warunki rozwoju rolnictwa). Tak było w szczególności w okresie drugiej wojny światowej. Tak jest i obecnie, z tymże Niemcy odgrywając wiodącą rolę w Unii Europejskiej chcą tą drogą realizować swoje dalekosiężne cele w tym regionie.

Nie sprawdziła się, jak dotąd, teza autora, że Rosja bez Ukrainy nie może funkcjonować. Tezę tę powtarzali często politolodzy amerykańscy (Z. Brzeziński) w nieodległej przeszłości.

Na usprawiedliwienie autora stwierdzić należy, że wówczas trudno było przewidzieć, że Rosja zdoła zagospodarować ogromne bogactwa naturalne Uralu, Syberii i Dalekiego Wschodu. Umiejętnie przeprowadzone zmiany w rolnictwie spowodowały, że Rosja, która w okresie ZSRR, mając w swym składzie Ukrainę, importowało rocznie od 30–40 mln ton zbóż, dzisiaj jest ich szóstym co do znaczenia eksporterem w skali świata. Dziś bezrobocie w Rosji nie przekracza 6%. Stała się ona mekką dla gastarbeiterów nie tylko z postradzieckiego obszaru Azji Środkowej, ale także z Ukrainy i Białorusi. Osiągnięcia te byłyby zapewne dużo większe, gdyby nie dziesięcioletni okres bezwładu w okresie rządów ekipy Borysa Jelcyna, który często nazywany jest „smutą”.

Powyższe nie oznacza, że Rosja nie ma poważnych problemów gospodarczych i politycznych związanych z powstaniem państwa ukraińskiego. Wystarczy wymienić silne tendencje antyrosyjskie na terenach Zachodniej Ukrainy, trudne stosunki gospodarcze, w tym głośne i nie do końca załatwione problemy tranzytu ropy i gazu do krajów Środkowej Europy itp.

Rzeczą niezwykle istotną jest utrata przez Rosję większości wybrzeży Morza Czarnego, co przy niepewnej i zmieniającej się ciągle sytuacji na Kaukazie wyraźnie osłabia geostrategiczną pozycję Rosji jako mocarstwa. Problemy te zapewne nasilą się po ewentualnym wstąpieniu Ukrainy do UE.

I wreszcie bardzo cenny wniosek jaki wyprowadza autor, że Polska bardzo ostrożnie powinna podchodzić do wszelkich deklaracji i obietnic składanych przez czołowych polityków ukraińskich, partie polityczne itp. Wprawdzie obecnie nie mamy z Ukrainą problemów terytorialnych (choć niektóre skrajne grupy czy partie polityczne na Ukrainie usiłują je stwarzać), ale mamy ogromny bagaż tragicznych doświadczeń historycznych, co do oceny których brak jest jednomyślności. 

W okresie kampanii prezydenckiej w 2004 roku na Ukrainie polskie czynniki rządzące oraz większość partii politycznych udzieliła istotnego wsparcia Wiktorowi Juszczence, a tenże wkrótce po zwycięstwie wyborczym podjął próbę szerokiej nobilitacji faszystowskich ugrupowań OUN-UPA. Swoistym symbolem stał się tu osobisty udział W. Juszczenki w odsłonięciu pomnika Romana Klaczkiwśkiego („Kłyma Sawura”) kierującego w latach 1942–44 kampanią czystek etnicznych na Wołyniu. Te i inne działania polityków ukraińskich powinny skłaniać do ostrożności.

Reasumując, stwierdzić należy, że pomimo upływu 80 lat wiele poglądów i tez wysuwanych przez autora pozostaje aktualnymi i zasługuje na popularyzację.

Jan Stec

Fot. Pomnik Romana Dmowskiego w Warszawie. Źródło: Wikimedia Commons

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę