Jan Stec: Rosyjski islam. Rys historyczny

Meczet

Jan Stec

Nasilająca się z roku na rok ofensywa radykalnego, wojującego islamu ze zrozumiałych względów wzbudza zaniepokojenie w szerokich kręgach społeczności międzynarodowej. Dotyczy to szczególnie Afryki i Azji, ale także i Europy, a w pewnych aspektach także Ameryki Północnej. Działania te są głównym źródłem światowego terroryzmu, coraz bardziej bezwzględnego i okrutnego.

Pomimo to pewne siły polityczne nadal nie zrezygnowały z prób wykorzystania radykalnych ruchów islamskich do dokonywania korzystnych dla siebie zmian sytuacji geopolitycznej w określonych rejonach świata. Dowodzą tego wydarzenia ostatnich dwóch lat w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, a w szczególności w Syrii. Cele są tu oczywiste. Jest to poprawa własnego położenia w układzie globalnego czworokąta: Stany Zjednoczone-NATO-Rosja-Chiny.

Jeżeli chodzi o Rosję, to zagrożenie ze strony ekstremizmu islamskiego jest realną groźbą. Wynika to miedzy innymi ze specyfiki wewnątrzrosyjskich stosunków narodowościowych, jak i z doświadczeń historycznych. Do tego dochodzą zorganizowane i umiejętnie sterowane działania ośrodków zagranicznych wspierających w sposób ciągły islamską irredentę zarówno pod względem propagandowym jak i materiałowo-technicznym oraz szkoleniowym.

Aby przybliżyć choćby w ogólnym wymiarze specyfikę islamu na terenach Federacji Rosyjskiej nieodzownym staje się przytoczenie pewnych zjawisk i faktów historycznych.

Otóż w okresie późnego średniowiecza państwo moskiewskie przez ponad 200 lat pozostawało w zależności lennej od mongolsko-tatarskiego imperium tzw. Złotej Ordy. Na przełomie XV i XVI wieku nastąpił przełom. Imperium Złotej Ordy wstrząsane walkami wewnętrznymi podzieliło się na kilka państw tzw. chanatów. Z kolei państwo moskiewskie ciągle rozszerzane terytorialnie i sprężyście kierowane zyskało przewagę i rozpoczęło ekspansję na wschód i południe. W drugiej połowie XVI wieku zdobyło kolejno ziemie Chanatu Kazańskiego a następnie Astrachańskiego. Rosjanie wyszli na przedpole Uralu i rozpoczęli pierwszy etap kolonizacji Syberii.

W drugiej połowie XVII wieku po uzyskaniu lewobrzeżnej Ukrainy rozpoczął się ponad stuletni okres walk z Turcją o dostęp do Morza Czarnego. Ostatecznie do końca XVIII wieku w rękach rosyjskich znalazło się całe północne wybrzeże Morza Czarnego od ujścia Dniestru do Morza Azowskiego, łącznie z Krymem. Wiek XIX to nieustanne pasmo wojen rosyjsko-tureckich o Kaukaz i Zakaukazie. W zmaganiach tych okresowo uczestniczyła również Persja. Ostatecznie w drugiej połowie XIX wieku północne granice Turcji zostały ustalone i nie uległy większym zmianom do dziś. Jest oczywistym, że słabnące Imperium Otomańskie oddawało kolejne tereny, nie wyrzekając się wszakże działań rewizjonistycznych. Sytuacji nie zmieniła I wojna światowa, w trakcie której Turcy dopuścili się czystek etnicznych w niespotykanej dotąd skali, mordując około miliona Ormian.

Na wschód od Uralu w ramach kontynuowania ekspansji w drugiej połowie XIX wieku zlikwidowano trzy państwa muzułmańskie: Emiraty Buchary, Samarkandy i Chiwy rozszerzając granice Rosji aż po Afganistan. Tym samym w imperium carskim znalazła się znaczna populacja wyznawców islamu. Polityka władz rosyjskich w stosunku do miejscowej ludności była dość liberalna. Nie wnikano na ogół w sprawy religijno-obyczajowe wykorzystując na niższych stopniach administracji miejscową starszyznę rodową czy plemienną.

Po rewolucji październikowej do roku 1921 bolszewicy opanowali te tereny przywracając granice z okresu caratu. W pierwszym dziesięcioleciu istnienia ZSRR polityka władz centralnych wobec ludności muzułmańskiej na Kaukazie i w Azji Środkowej była podobna jak w czasach carskich, z tym że większość miejscowych postfeudalnych elit znalazła się na emigracji w Turcji, Iranie czy Afganistanie. Władzę sprawowali wyłącznie Rosjanie.

Istotne zmiany nastąpiły na początku lat trzydziestych XX wieku. Zgodnie z przyjętą wówczas doktryną uderzono w religię, czyli islam, a ponadto podjęto, nieudolne zresztą, próby wprowadzenia kolektywizacji. To wywołało opór aż do powstania grup zbrojnych, głownie na terenie Północnego Kaukazu i Azji Środkowej. Na Kaukazie byli to głównie Czeczeńcy i Ingusze, natomiast w Azji Środkowej rozwinął się zbrojny ruch tzw. „basmaczy” wspierany z terytorium Iranu i Afganistanu, głównie przez Anglików. Niektóre grupy zbrojne działały aż do końca lat trzydziestych. Ostatecznie władzom radzieckim udało się spacyfikować te niepokoje, ale zarzewie zostało.  

Następny etap to II wojna światowa. Przygotowując się do wojny z ZSRR politycy i sztabowcy III Rzeszy w szerokim zakresie uwzględniali możliwości osłabienia państwa radzieckiego poprzez wywołanie antyradzieckich działań na bazie waśni narodowościowych i religijnych. Specyfika sytuacji narodowościowej wewnątrz ZSRR była Niemcom doskonale znana. Zdecydowała o tym dekada ścisłej współpracy nie tylko gospodarczej ale i militarnej Rosji Radzieckiej z Niemcami w latach 1922–1933. Teren został uprzednio rozpoznany, nawiązano kontakty i poczyniono przygotowania. W kontekście rozgrywania problemów narodowościowych i etnicznych rozpatrywano trzy obszary: Ukrainę, państwa nadbałtyckie i Kaukaz, a w dalszej kolejności Azję Środkową.

Pozycja III Rzeszy w świecie islamu była generalnie mocna. Dla postfeudalnych elit muzułmańskich z terenów Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu i centralnej Azji faszyzm jawił się wprost jako idealna forma sprawowania władzy. Ponadto tylko przy pomocy III Rzeszy można było uwolnić się spod brytyjskiej dominacji. Stąd brały się bardzo silne wpływy niemieckie na terenie Turcji, Iranu, Iraku, Palestyny, a nawet Egiptu.

Wykorzystując sukcesy osiągnięte w pierwszym roku wojny dowództwo niemieckie zaplanowało wiosną 1942 roku wykonanie głównego uderzenia na Kaukaz, gdzie po sforsowaniu wysokogórskich przejść miano opanować teren aż po granicę turecką, łącznie z roponośnymi złożami Baku, co postawiłoby ZSRR w niezwykle trudnej sytuacji.

Po wykonaniu tego zadania rozważano rozpoczęcie operacji „Edelweiss” mającej na celu opanowanie całego środkowego Wschodu, a w dalszej kolejności Egiptu. Plan był nieco fantastyczny, ale pod pewnymi względami realny. Realizując te zamysły, do południowej Rosji przerzucono specjalny Korpus „F” (od nazwiska dowódcy gen. Felmy), w składzie którego znajdowali się Arabowie, Irańczycy i przedstawiciele narodowości tego rejonu Eurazji.

Początek operacji był pomyślny. Już na przełomie sierpnia i września 1942 r. na najwyższym szczycie Kaukazu Elbrusie powiewała flaga ze swastyką. Cześć przełęczy była opanowana. Pozostawało iść dalej. Ale na to nie było sił. Rozpoczęta wówczas operacja stalingradzka pochłaniała wszystkie rezerwy, choć z punktu widzenia strategii była właściwie bez sensu.

W czasie podejścia do głównego grzbietu Kaukazu znaczna część miejscowej ludności poparła hitlerowców. Tu i ówdzie organizowano uroczyste powitania. Zachowały się fragmenty niemieckiej kroniki filmowej, gdzie starszyzna czeczeńska przekazuje uroczyście niemieckiemu generałowi dwa tysiące kożuchów… „dla Hitlera”. Dzięki umiejętnym działaniom dywersantów niemieckich, wspartych przez miejscowych bojówkarzy, nie dopuszczono do zniszczenia szybów naftowych w rejonie Majkopu. Rozpoczął się werbunek ochotników do tzw. „ostlegionów”, których rekrutowano spośród miejscowych górali, dezerterów z Azerbejdżanu, a także Uzbeków i Turkmenów, którzy zdezerterowali z bronią w ręku. Niektóre z tych jednostek, jak np. Kałmucką Brygadę Kawalerii włączono w skład zagranicznych wojsk SS. Dodać należy, że jednostki te nie miały nic wspólnego z organizacją ROA kierowana przez gen. A. Własowa.

Ostatecznie klęska stalingradzka (styczeń – luty 1943) spowodowała wycofanie się Niemców z Kaukazu. Wcześniej nie udała się próba wzniecenia zamieszek na terenie Uzbekistanu, gdzie przerzucono specjalnie do tego celu sformowany 501 batalion spadochronowy SS.

Po odejściu Niemców rozpoczął się rewanż. Władze radzieckie zdecydowały o zastosowaniu odpowiedzialności zbiorowej i przesiedleniu większości Czeczeńców, Inguszy oraz -wybiórczo – części Kabardyńców, Czerkiesów i innych mniejszych grup etnicznych na treny Azji Środkowej. Zamiar zrealizowano w 1944 roku. Według A. Sołżenicyna (Archipelag Gułag), przesiedlono wówczas około miliona osób, w tym 450 tysięcy Czeczeńców i 180 tys. Inguszy. Wcześniej przesiedlenia dotknęły ok. 180 tys. Gruzinów wyznających islam, zamieszkujących w okręgach Adżarii i Meschetii. Byli to tak zwani „Turcy meschetyńscy”. Nieco później dotknęło to także Krymskich Tatarów.

Jest oczywistym, iż każda odpowiedzialność zbiorowa zastosowana w takich rozmiarach musi budzić sprzeciw. Przesiedlenia dokonane w warunkach wojennego niedostatku i realizowane w sposób bezwzględny musiały pochłonąć sporo ofiar. Jak wiele – nie wiadomo. Szacunki w tym względzie są mocno rozbieżne.

Z drugiej strony nie wolno zapomnieć o tym, że w czasie tych działań skonfiskowano ponad 40 tys. sztuk w miarę nowoczesnej broni, niewątpliwie celowo pozostawionej na tych terenach przez Niemców. Broń ta na pewno byłaby użyta w działaniach partyzanckich, które na trudno dostępnych obszarach Północnego Kaukazu ciągnęłyby się latami. Czy wówczas ofiar byłoby mniej? Na to pytanie odpowiedzieć trudno. Nasuwa się tu pewna analogia do akcji „Wisła” prowadzonej w 1947 roku na terenie południowej Polski. Jednak wówczas przesiedlono ok. 150 tys. osób przy przestrzeganiu podstawowych norm humanitarnych.

W latach 1956–57 zarządzenie przesiedleńcze unieważniono, umożliwiając wysiedlonym powrót do swoich siedzib, z czego większość skorzystała. Przywrócono autonomiczne republiki: Czeczeńską, Inguską, Kałmucką itp. Powyższe nie dotyczyło jedynie Krymskich Tatarów, którym nadal zabraniano powrotu do ojczyzny. Delikatny status quo na tych obszarach utrzymał się do czasu rozpadu ZSRR.

Gdyby szukać impulsu, który zapoczątkował odradzanie się islamu w ZSRR, to byłaby to na pewno interwencja afgańska. Dziesięcioletnie (1979–1989) działania wojsk radzieckich w Afganistanie, zakończone właściwie porażką, uzmysłowiły lokalnym działaczom, ale także i znacznej części społeczeństw w republikach muzułmańskich, że dominacja ZSRR nie jest niepodważalna. W związku z tym w okresie rozpadu Związku Radzieckiego (1990–92) faktycznie w sposób bezkonfliktowy powstały niepodległe państwa rządzone przez dotychczasowych przywódców lub członków ich rodzin.  

Te ambicje państwotwórcze ujawniły się również w mniejszych republikach autonomicznych. Przodowała w tym Czeczenia – największa i najbardziej ludna republika na północnym Kaukazie, której mieszkańcy zachowali tradycje antyrosyjskich działań siegające połowy XIX wieku.

Pierwsi przywódcy ruchu wyzwoleńczego, a szczególnie generałowie Dżochar Dudajew i Asłan Maschadow, nie byli islamistami. Mało tego, byli to „bohaterowie ZSRR”, którzy otrzymali tytuły za wojnę w Afganistanie. Islam był przez nich traktowany jako jeden ze środków do osiągnięcia celu. Potem uległo to istotnym zmianom, gdy do głosu doszli radykałowie, często sterowani z zagranicy.

Sytuacja po rozpadzie ZSRR zdawała się sprzyjać tym zamierzeniom. Rosja na okres prawie dekady pogrążyła się w chaosie. Bezład, powszechna korupcja, bezkarność oligarchów i narastające zubożenie społeczeństwa potęgowały tendencje separatystyczne. Taka Rosja nie była w stanie zlikwidować w zarodku islamskiego separatyzmu na Kaukazie.

W miarę upływu czasu zarówno do Czeczenii jak i do sąsiednich republik zaczęli napływać agitatorzy i ochotnicy, głównie z Bliskiego Wschodu. Obficie popłynęły środki finansowe i nowoczesna broń. Faktycznie władza znalazła się w rękach tzw. „komendantów polowych” (Basajew, Radujew, Gilajew itd.). Byli to z reguły fanatycy nie cofający się przed żadnym okrucieństwem. Coraz częściej zaczęto posługiwać się terrorem (rajdy, zasadzki, zamachy itp.). Starano się przy tym przenosić tego rodzaju działania na tereny Rosji właściwej. Głównymi celami były tu Moskwa i Petersburg. 

Ale i w samej Federacji Rosyjskiej zaszły głębokie przemiany. Nowe ekipy kierownicze związane z grupą W. Putina zdołały w przeciągu dekady przełamać głęboki kryzys strukturalny państwa, ograniczając powszechną korupcję i nieograniczony wywóz kapitału za granicę. Wiele uczyniono przy tym w dziedzinie umocnienia patriotycznych postaw i kształtowania dumy narodowej, sięgając między innymi do tradycji imperialnej Rosji. Wielką rolę odegrała w tym procesie Cerkiew prawosławna.

W tych warunkach wynik zmagań orężnych na Kaukazie był przesądzony. Tak zwana druga wojna czeczeńska (1999–2001), która kosztowała obie strony wiele ofiar i przyniosła duże straty materialne, doprowadziła do rozbicia zwartych grup podziemia. Separatyści zmuszeni zostali do zmiany taktyki. Skupiono się przede wszystkim na realizacji spektakularnych aktów terrorystycznych dokonywanych coraz częściej przez samobójców. Nie chodziło przy tym, i nie chodzi na ogół, o obiekty militarne czy gospodarcze. Liczą się przede wszystkim maksymalne ofiary ludzkie, zastraszenie społeczeństwa i rozgłos – również w skali międzynarodowej. Cel ten w wielu wypadkach osiągano. Wystarczy wymienić tu takie akcje jak, moskiewskie metro, teatr „Na Dubrowce”, szkoła w Biesłanie czy też z – ostatniego okresu lotnisko Szeremietiewo. Ważne przy tym jest to, że mimo iż przynajmniej od połowy lat 90. było powszechnie wiadomo, że separatyści kaukascy mają bezpośrednie powiązania i korzystają z pomocy ponadnarodowych ośrodków terrorystycznych, w tym głównie z kierowanej przez Osamę bin Ladena Al-Kaidy, to jednak szeroka, uporczywa kampania propagandowa prowadzona w Europie, a także w Ameryce, spowodowała, że byli oni postrzegani jako bojownicy o wolność, a nawet swego rodzaju bohaterowie. To jest jaskrawy przykład tego, w jak bardzo zróżnicowany sposób oceniane są działania terrorystyczne w zależności od politycznego kontekstu.

Finansowe i logistyczne wsparcie ze strony zewnętrznych środowisk dla kaukaskich ugrupowań umożliwiło im swobodę przemieszczania się i działania. Międzynarodową akceptację takiego stanu rzeczy można uznać z przejaw lansowanej przez wielu polityków tezy, że „wszystko, co szkodzi Rosji jest dobre”. Taki sposób myślenia nadal funkcjonuje, aczkolwiek przejawia się w bardziej zawoalowanych formach działania.

Na marginesie warto przytoczyć, ze podczas likwidacji przez siły specjalne USA Osamy bin Ladena stwierdzono, że jego kilkudziesięcioosobowa ochrona osobista składała się prawie wyłącznie z Czeczenów.

Wnioski wynikające zarówno z historycznej perspektywy, jak i aktualnej oceny sytuacji pozwalają na określenie, na jakich doświadczeniach bazuje radykalny islam na terenie Federacji Rosyjskiej, jakie są kierunki jego oddziaływania oraz zagrożenia wynikające z ofensywy muzułmańskiego fundamentalizmu.

 

Autor jest historykiem, politologiem, emerytowanym pułkownikiem WP. Specjalizuje się w obszarze b. bloku wschodniego ze szczególnym uwzględnieniem historii i współczesności Rosji oraz polityki historycznej krajów obszaru postradzieckiego.

 

Photo: Said-Jemi Kajsarov, Creative Commons Attribution 3.0 Unported license.

 

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę