Leszek Sykulski: Na Ukrainie trwa wojna buntownicza

Leszek Sykulski: Na Ukrainie trwa wojna buntownicza

Wojna buntowniczaRozmowa z dr. Leszkiem Sykulskim, prezesem zarządu Instytutu Geopolityki w Częstochowie, redaktorem naczelnym kwartalnika "Przegląd Geopolityczny", założycielem i honorowym prezesem Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego. 

 

Dr Paweł Gotowiecki: W jakim kierunku zmierza sytuacja na Ukrainie, jakie Pan przewiduje scenariusze na najbliższe tygodnie i miesiące?

Dr Leszek Sykulski: Sytuacja zmierza przede wszystkim do katastrofy gospodarczej Ukrainy i do znacznego wzrostu poziomu nastrojów antyrządowych na terytorium całego kraju. W konsekwencji będzie to prowadzić do rozprzestrzeniania się wojny domowej na obwody centralne i zachodnie tego kraju. W interesie Moskwy nie jest przyłączenie całej Ukrainy do Federacji Rosyjskiej, lecz jej uzależnienie geopolityczne. Aby to się stało, musiałaby nastąpić federalizacja Ukrainy. Brak zgody rządu w Kijowie na taki proces, będzie powodował przeciągający się chaos wewnętrzny. Sytuacja władz ukraińskich skomplikuje się zwłaszcza w trakcie zimy, podczas której Moskwa będzie miała możliwość szantażu energetycznego. Niewykluczone są także akty terroru skierowane przeciwko ukraińskiej infrastrukturze krytycznej (rurociągi, infrastruktura drogowo-mostowa itd.).

Jak Pan uważa, czy dla Putina zaangażowanie w konflikt ukraiński to od początku przemyślana decyzja, czy też elastyczne reagowanie na szybko zmieniającą się sekwencję wydarzeń? I gdzie jest granica, na której rosyjski przywódca się zatrzyma?

Na poziomie strategicznym cele Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej i projekt ich realizacji zostały szczegółowo opracowane co najmniej kilkanaście lat temu w postaci nowoczesnych koncepcji geopolitycznych i są z żelazną konsekwencją realizowane. Na Ukrainie mamy do czynienia z modelową realizacją koncepcji tzw. wojen buntowniczych (ros. miatieżnyje wojny), opisaną szczegółowo w latach 60-tych XX w. przez pułkownika Jewgienija Messnera. To rodzaj wojny asymetrycznej, czyli takiego konfliktu, w którym strona silniejsza jest poddawana niekonwencjonalnym atakom strony słabszej (np. działania dywersyjne, partyzantka, zamachy terrorystyczne). Istotą wojen buntowniczych jest „odpaństwowienie” wojny. Podmiotami konfliktów, w które zaangażowane są państwa, stają się już nie tylko ruchy separatystyczne, narodowo-wyzwoleńcze, ale także transnarodowa zorganizowana przestępczość, prywatne armie, globalne korporacje, prywatne organizacje wywiadowcze, grupy hakerskie, niezadowolone grupy społeczne itp. Pamiętajmy, że konflikt na Ukrainie to tylko wycinek rosyjskiej polityki zagranicznej, która ma ambicje globalne. Podobny styl konfliktu może zostać przeniesiony niedługo w rejon Zakarpacia, Naddniestrza i krajów bałtyckich. Obecnie kryzys ukraiński dobrze odciąga uwagę od realizacji strategicznych rosyjskich interesów energetycznych w Europie (North Stream i South Stream) i w rejonie Arktyki.

Jak Pan ocenia dotychczasowe zaangażowanie Polski  w konflikt ukraiński? Czy ostatnie rozmowy berlińskie z wyłączeniem szefa polskiego MSZ oznaczają consensus mocarstw w sprawie ograniczenia roli Polski jako mediatora w konflikcie?

Niestety, po 1989 r. w polskim MSZ zbyt mało uwagi przywiązuje się do analizy zagranicznych koncepcji geopolitycznych i w ogóle do geopolityki jako takiej. Scenariusz konfliktu ukraińskiego był od dawna znany w środowiskach profesjonalnie zajmujących się geopolityką. Nasz kraj, znajdując się w trudnym położeniu geopolitycznym, wygospodarował sobie zbyt mało pola manewru politycznego. Polska dyplomacja, opowiadając się jednoznacznie i dość prostolinijnie po stronie polityki amerykańskiej oraz bezwarunkowo wspierając ukraińską opozycję nie zostawiała miejsca dla żadnych alternatyw geopolitycznych. Niektórzy polscy decydenci zachowują się często jakby mieli do spłacenia jakiś dług wdzięczności wobec państw ościennych. Polska nie ma długów wdzięczności, Polska ma interesy. Porozumienie z 21 lutego br. między opozycją a prezydentem Janukowyczem, okazało się porażką ministra Sikorskiego. Grożenie śmiercią liderom opozycji ukraińskiej zostało odebrane bardzo źle w Kijowie, przez co m.in. część tamtejszych elit politycznych jest nastawiona niechętnie do polskiej mediacji w tym konflikcie. Wyłącznie Warszawy z negocjacji berlińskich jest de facto pokazaniem nam miejsca naszego kraju na mapie geopolitycznej Europy. Z punktu widzenia geopolityki, mamy do czynienia z odrodzeniem porozumienia niemiecko-rosyjskiego ponad naszymi głowami. Najlepszym spoiwem tego sojuszu jest projekt Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku, omijający Polskę.

Wielu komentatorów uznało przemówienie prezydenta Komorowskiego z okazji Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia  za mocne zaakcentowanie gotowości Polski do obrony swoich interesów. Jak Pan zinterpretowałby wystąpienie głowy państwa?

Każde wystąpienie polskiego polityka, a zwłaszcza takiej rangi jak głowa państwa, nawołującego do jedności narodowej i obrony polskiej racji stanu, należy odczytywać pozytywnie. Pamiętajmy jednak, że choćby najpiękniejsze słowa nie zastąpią realnych czynów. Warto zauważyć, że w państwowym dokumencie pt. „Biała Księga Bezpieczeństwa Narodowego”, opracowanym przez prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w 2013 r., czytamy (strona 103): „Zagrożenie w postaci dużego konwencjonalnego konfliktu w tej części Europy jest obecnie bardzo mało prawdopodobne”. Dziś należy przede wszystkim zmienić myślenie strategiczne polskich elit. Konflikt zbrojny jest perspektywą realną także w odniesieniu do naszego kraju. Dziś nie wystarczy podnieść wydatki na obronność, ale przede wszystkim mądrze je wykorzystać, tworząc wojska obrony terytorialnej, wzmacniając ochronę infrastruktury krytycznej, tworząc skuteczną osłonę kontrwywiadowczą struktur państwowych, wzmacniając obronę przed dywersją ideologiczną i działaniami psychologiczno-informacyjnymi potencjalnego przeciwnika.

Katedra Bezpieczeństwa Narodowego WSBiP organizuje w listopadzie konferencję poświęconą wyzwaniom stojącym przed NATO w XXI wieku. Czy wydarzenia rozgrywające się na naszych oczach, za wschodnią granicą, pozwolą na nową autodefinicję Paktu i powrót do zimnowojennych podziałów? Jaką rolę w konflikcie ukraińskim Pana zdaniem powinno odgrywać NATO?

Dziś najważniejszą kwestią dla Sojuszu Północnoatlantyckiego jest przyjęcie nowej strategii, dostosowanej do koncepcji wojen buntowniczych. Dziś nie istnieje modus operandi Sojuszu, dotyczące sytuacji, w której działania zbrojne prowadzą grupy nieumundurowane lub umundurowane bez państwowych oznak rozpoznawczych. Zastosowanie artykułu 5. Paktu Północnoatlantyckiego w stosunku do niezidentyfikowanych pododdziałów, czy nawet grup społecznych, wzniecających krwawe protesty i destabilizujących sytuację gospodarczo-polityczną jest nieuregulowane.  Konferencja organizowana przez WSBiP jest bardzo potrzebna. Głos polskich ekspertów i naukowców powinien być bardziej dostrzegalny w Sojuszu. Osobną sprawą jest jednak wzmacnianie własnych zdolności obronnych. Bez posiadania własnego efektywnego systemu obronnego nie możemy liczyć na realną pomoc sojuszników. Dlatego warto także docenić zorganizowanie przez WSBiP pierwszych w Polsce studiów podyplomowych na kierunku „Obrona Terytorialna”

Fragment wywiadu ukazał się pierwotnie w dzienniku "Echo Dnia" ("Echo Akademickie").

Fot. uainfo.org

Print Friendly, PDF & Email

Komentarze

komentarze

Powrót na górę